Więcej

    Czy czekają nas strzelaniny w szkołach?

    Liberałowie od zawsze obiecują, że będziemy żyli jak w Ameryce. Gospodarczo na razie do tego daleko, pod względem wolności również – ale pod względem innych cech jest całkiem bliziutko. Takich, jak choćby rozstrzał między najbogatszymi i najbiedniejszymi, albo coraz to pogarszający się dostęp do służby zdrowia. Czy należy się obawiać też innej amerykańskiej „wizytówki” – strzelanin w szkołach?
    Wszak liberalne reformy, polegające na zamykaniu małych szkół i centralizacji oświaty, prowadzą do modelu amerykańskich szkół publicznych. Takich high schools, w których w klasach 9-12 uczy się około 3000 dzieci i pracuje niewiele ponad 100 nauczycieli. W takiej rzeczywistości tworzenie znaczących więzi międzyludzkich jest utrudnione, nauczyciele nie znają uczniów ani tym bardziej ich rodziców, więc są to idealne wprost warunki do rozkwitania wszelkich patologii – zwłaszcza że młodzi ludzie i tak muszą sobie czymś zająć czas, zanim po lekcjach „school bus” rozwiezie ich do domów.
    Czy zatem grożą nam strzelaniny w szkołach? Nie sądzę – i wcale nie ze względu na mniejszą ilość broni w naszym kraju. Po prostu za sprawą liberalnej polityki nie ma tylu dzieci, by powstały gimnazja po 3000 uczniów…