Więcej

    Sygnał Barclays dla Litwy

    Przyciąganie zagranicznych inwestycji nigdy nie było mocną stroną Litwy. W minionym roku na jednego mieszkańca przypadło niewiele ponad 5 tys. euro inwestycji z zagranicy. Bardzo ważnym rokiem w przyciąganiu zagranicznych inwestycji był 2009 rok, gdy na Litwę wkroczyło międzynarodowe centrum technologiczne brytyjskiego banku Barclays.

    Zwabienie Brytyjczyków do Wilna co prawda kosztowało ówczesny rząd Andriusa Kubiliusa 4 mln euro, ale opłaciło się. Obliczono, że co roku bank wpłacał do litewskiego budżetu średnio 26 mln euro.

    Po 10 latach sukcesów, jak grom z jasnego nieba przyszła wiadomość, że Brytyjczycy likwidują 350 etatów, z 1 148 istniejących obecnie w litewskim oddziale Barclays. Osoby odpowiadające za przyciąganie inwestycji na Litwę uspokajają, że redukcja kilkuset etatów to nic strasznego, że tak się czasami zdarza, że duże międzynarodowe korporację optymizują swoją działalność.

    To prawda. Litewska gospodarka nie zawali się od tej decyzji brytyjskiego banku. Specjaliści o wysokich kwalifikacjach, którzy zostaną zwolnieni, na pewno znajdą godną pracę, ale pozostaje pytanie, dlaczego Brytyjczycy zwijają swoją działalność w naszym kraju. Jedną z odpowiedzi na to pytanie może być zbyt wysokie opodatkowanie płacy zarobkowej na Litwie. Dla przykładu, średnia wypłata przed odprowadzeniem podatków w wileńskiej filii Barclays wynosiła 2 089 euro. Połowę z tego, w postaci podatków, zabiera państwo. Możliwe więc, że Barclays znalazł na swoje inwestycje mniej pazerne kraje.