27 czerwca minister spraw wewnętrznych, Eimutis Misiūnas, poddał pod obrady rządu projekt zmniejszenia przepaści społecznej i gospodarczej oraz rozwoju Litwy południowo-wschodniej.
W planie projektu przewidziana została konkretna kwota, która miałaby zostać przeznaczona na potrzeby Wileńszczyzny – 60 mln euro. Środki finansowe miałyby podlegać bezpośrednio Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Większa część tej kwoty pochodzi z funduszy Unii Europejskiej.
„Wileńszczyźnie przydałoby się wsparcie w rozwoju gospodarki, przyciągnięciu inwestycji. Poważnych inwestycji potrzebuje infrastruktura i sieć usług publicznych, które nie odpowiadają zapotrzebowaniu mieszkańców regionu. Jednym z problemów jest zbytnia koncentracja terytorialna poszczególnych grup mieszkańców oraz brak zrównoważonego, stabilnego wzrostu gospodarczego. Niektóre punkty projektu będą jeszcze omówione, ale planujemy, że projekt ruszy już jesienią” – powiedział Eimutis Misiūnas.
Plan stabilnego rozwoju Wileńszczyzny MSW przygotowuje we współpracy z resortami oświaty i nauki, kultury, transportu, finansów, gospodarki i ochrony kraju. W prace są również zaangażowani Departament Mniejszości Narodowych i samorządy. Z inicjatywą powołania Funduszu Rozwoju Litwy Południowo-Wschodniej kilkakrotnie występowali konserwatyści. Ostatnio, przed wyborami parlamentarnymi, w grudniu 2016 r. Za każdym razem projekt przepadał jednak w głosowaniu sejmowym. Celem funduszu miało być zmniejszenie przepaści społecznej i gospodarczej, wspieranie rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturalnego Litwy południowo-wschodniej z pominięciem władz lokalnych, zdominowanych przez jedną partię, Akcję Wyborczą Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin.
– Plan zainicjowany przez ministra Misiūnasa jest zmodernizowaną koncepcją konserwatystów w kwestii założenia niezależnego od samorządów rejonowych Funduszu Rozwoju Litwy Południowo-Wschodniej. Cieszę się, że rząd nareszcie poparł naszą inicjatywę, w stworzeniu której brałem bezpośredni udział – powiedział dla „Kuriera Wileńskiego” konserwatysta Laurynas Kasčiūnas.
Polityk mieszka w Wilnie, ale twierdzi, że bliskie mu są problemy Wileńszczyzny.
– Region ten, czyli rejony wileński i solecznicki zamieszkałe głównie przez przedstawicieli mniejszości narodowych, statystycznie są bardziej zacofane w porównaniu z innymi regionami Litwy, przede wszystkim zaś w porównaniu ze stolicą. Podstawowy problem polega na tym, że po wdrożeniu nowej koncepcji polityki regionalnej, fundusze europejskie nie będą wpływały do rejonów. Wówczas sytuacja w wielu rejonach Litwy południowo-wschodniej stanie się trudniejsza, a w niektórych wręcz krytyczna. Chodzi przede wszystkim o rejon solecznicki, który według wielu wskaźników potrzebuje poważnych inwestycji – zaznaczył poseł.
Zdzisław Palewicz, mer rejonu solecznickiego, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że nie miał jeszcze okazji zapoznać się z projektem.
– Nie mogę skomentować przedstawionego przez ministra spraw wewnętrznych projektu, ponieważ nie wiem, o co w nim chodzi. Powiem tylko, że miało być wyjazdowe posiedzenie rządu w tej kwestii, na które miałem być zaproszony. Widocznie zaszły jakieś zmiany, bo żadnego zaproszenia nie otrzymałem. Na dzień dzisiejszy, nie ma więc tematu do dyskusji – zaznaczył Zdzisław Palewicz. Mer podkreślił, że podzieli się swoją opinią na ten temat, gdy zapozna się z treścią projektu wsparcia Wileńszczyzny.