Więcej

    Kolejna kostka do bruku piekieł

    Jak to się mówi, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Jedną z takich dobrych chęci jest rządowy program subsydiowania kredytów mieszkaniowych dla młodych rodzin, chcących nabyć mieszkanie na prowincji. Obawiam się, że szlachetna inicjatywa, której z jednej strony kibicuję, w rzeczywistości jednak zakończy się fiaskiem. Z powodu panującego u nas państwowego liberalizmu, dokładniej zaś — dwóch jego odsłon.

    Z jednej strony, banki nie udzielą nikomu pożyczki na zakup nieruchomości bez zastawu. Zaś nieruchomości na prowincji są zazwyczaj i nisko wyceniane, i mało interesujące dla banków. Stąd pewnie będą od młodych rodzin żądały zastawu w mieście, a niekoniecznie rodzice i teściowie młodej rodziny będą chcieli oddać w zastaw własne lokum.

    Rzecz zaś druga — a co ma młoda rodzina robić na prowincji? Sieć szkół i szpitali „zoptymalizowano”, więc trzeba dzieci wozić do większej miejscowości, a to też koszty. Teatr, kino, kółka pozalekcyjne? Świetlice, biblioteki? No właśnie. Poczta na wsi też się „zoptymalizowała”. A być drobnym rolnikiem i z tego spłacać kredyt mieszkaniowy, to też pomysł raczej nie na nasze realia nieoponowanej i nieopanowanej chciwości skandynawskich banków…