Więcej

    Operacja się udała, ale pacjent umarł

    Tak właśnie chyba trzeba podsumować spór sądowy między społecznymi komitetami wyborczymi i Główną Komisją Wyborczą, dotyczący dyskryminacyjnego traktowania komitetów przez telewizję publiczną LRT.
    Telewizja bowiem nie zorganizowała debat wszystkich kandydatów na mera (m.in. nie została zaproszona kandydatka AWPL-ZChR, Edyta Tamošiūnaitė), a zaprosiła tylko wybranych przez siebie –w ten sposób łamiąc prawo, gwarantujące wszystkim uczestnikom kampanii wyborczej równy dostęp do mediów państwowych. Telewizja dyskryminację większości kandydatów motywowała tym, że zorganizowanie debaty wszystkich chętnych byłoby trudne – chociaż bez trudu takie debaty urządziła wilnoteka.lt czy wspólnota mieszkańców w Nowej Wilejce, mające środki o wiele mniejsze niż państwowa telewizja. Komitety żądały uznania złamania prawa i zorganizowania ponownych debat, na równych warunkach.
    Sąd przyznał, że istotnie, prawo zostało złamane, ale na zorganizowanie nowych debat jest już za mało czasu. Czyli, można łamać prawo i nie ponosić konsekwencji ani naprawiać wyrządzonych szkód. A chodzi tu przecież nie o tego czy innego kandydata, tylko o prawo obywateli do poznania wszystkich pretendentów do urzędu i wyrobienia sobie na ich temat własnej, a nie narzucanej przez media, opinii.