Więcej

    Nasze miasto takie piękne

    Wilno ma bardzo dobrą reputację – potwierdzają to choćby ostatnie badania dotyczące uczuć, jakie nasze miasto wzbudza w przestrzeni internetowej. Ma też bardzo dobrych „pijarowców”, którzy zawsze mówią o sukcesach samorządu, nawet tak „wspaniałych”, jak niewywożone śmieci i śmierdzące kontenery, chociaż co do tego nie zawsze udaje się przekonać mieszkańców.
    Mamy wspaniałą architekturę. Stare Miasto wciąż jest wpisane na listę dziedzictwa UNESCO, mimo starań estetycznych terrorystów, mających więcej pieniędzy niż sumienia i poczucia piękna, zaśmiecających je modernistycznymi słoikami.

    Dlaczego zatem, jeśli już coś się u nas filmuje, to są to filmy o katastrofach dziejących się w apokaliptycznej przestrzeni rosyjskiej szarości i ponuractwa, jak „Wojna i pokój” czy „Czarnobyl”? Nie wstyd, że za pośrednictwem filmów i seriali świat poznaje Wilno nie od strony najwspanialszego na Ziemi baroku, klimatycznych parków (też dewastowanych, co prawda), dumnej historii – tylko przewija się przez kontekst zniszczonego przez atomową katastrofę miasta albo tołstojowskich miazmatów? Można odnieść wrażenie, jakby przewidziana była dla niego na zawsze rola zadupia – a przecież zasługuje na więcej!