Policja zaprzeczyła informacji, która pojawiła się we wtorek, 6 października, rzekomo litewska policja 16 września przekazała Białoruskiej Państwowej Komisji Kryminalistycznej piętnaście dronów.
– Białorusini sami kupują drony, projekt jest finansowany przez Komisję Europejską, a litewska policja nie jest w to zaangażowana. Informacja, która ostatnio pojawiła się w mediach, jest nieprawdziwa. Jeszcze raz powtarzam, litewska policja ani nie kupowała, ani nie przekazywała Białoruskiej Państwowej Komisji Kryminalistycznej piętnastu dronów – komentuje dla „Kuriera Wileńskiego“ Ramūnas Matonis, rzecznik prasowy Departamentu Policji.
Od lutego 2019 r. litewska policja uczestniczy w projekcie programu współpracy transgranicznej Łotwy – Litwy – Białorusi, zgodnie z którym 8 maja 2020 r. Litwa przekazała pieniądze otrzymane od Komisji Europejskiej do Białoruskiej Komisji Śledczej. Za te środki białoruscy urzędnicy kupili wspomniane drony.
– Wartość projektu to około 850 tys. euro. Około 52 proc. tych środków należy do Białorusi, 48 proc. do Litwy. Za te pieniądze każde państwo kupuje, co uważa za potrzebne. Te pieniądze były po prostu przez nas przekazane. 30 kwietnia Komisja Europejska pewną część pieniędzy potrzebnych na realizację projektu przekazała Ministerstwu Finansów Litwy. Ministerstwo przekazało później pieniądze litewskiej policji jako stronie projektu, a policja, wykonując zobowiązania umowne, przekazała władzom białoruskim określoną kwotę 8 maja. W tym miejscu nasza misja została zakończona. Z naszych danych wynika, że strona białoruska za przekazane pieniądze kupiła 15 dronów, ponieważ inne środki zostały wykorzystane także na inne cele. Z dronami nie mamy nic wspólnego – podkreślił Ramūnas Matonis.
Tymczasem portal EUObserver poinformował, że drony przekazała litewska policja jeszcze 16 września. Zapłaciła za niego Bruksela w ramach projektu o wartości 850 tys. euro koordynowanego przez Wilno i Rygę. Białoruski Komitet Śledczy chwali się, że będą one wykorzystywane nie tylko w stolicy, ale też w Witebsku i Grodnie. „Każdy jest wyposażony w sprzęt foto i wideo, który pozwala na dokładne obserwowanie miejsca [przestępstwa] oraz znacznie pomaga w rozwiązaniu śledztw“ – piszą.
Litewscy i łotewscy dyplomaci, na których powołuje się EUObserver, mają nadzieję, że sprzęt będzie wykorzystywany zgodnie z przeznaczeniem. Białoruscy działacze opozycyjni zwracają jednak uwagę, że nie ma gwarancji, iż nie zostaną one użyte w czasie rozpędzania demonstracji.
Rada ds. Zagranicznych Unii Europejskiej poinformowała, że drony mogą służyć tylko do ochrony granic jako pomoc w przypadku kataklizmów i katastrof naturalnych, mogą służyć do badania miejsc zbrodni, wypadków drogowych oraz poszukiwania ludzi zagubionych w lasach.
Przedstawiciele białoruskiej opozycji obawiają się, że drony mogą posłużyć do identyfikacji demonstrantów i ich rozproszenia. Przedstawiciele Unii Europejskiej mówią, że drony nie mają takiego wyposażenia.
Od prawie dwóch miesięcy na Białorusi trwają masowe protesty w związku z wyborami prezydenckimi, które odbyły się 9 sierpnia. Białoruska opozycja i zachodnie demokracje uznają te wybory za sfałszowane.