Więcej

    Z nie tak dalekiej Estonii

    W ostatnim czasie miałem okazję pracować przy realizacji projektu „Estończycy i estońska kultura w Polsce”. Chociaż wydawałoby się, że Estonia jest krajem mało w Polsce znanym, to polsko-estońskie związki kulturowe są nadspodziewanie silne.

    Dość wspomnieć o popularności, jaką wśród pasjonatów muzyki klasycznej cieszy się współczesny estoński kompozytor Arvo Pärt. Ciekawą postacią łączącą oba kraje był także Bruno O’Ya. Ów estoński aktor, mający za sobą również doświadczenie sportowe i estradowe, w latach 60. stał się rozpoznawalną postacią sowieckiej kinematografii. Zaliczył kilka większych ról w popularnych filmach, po czym nieoczekiwanie przeniósł się do Polski. Gościnne występy aktorów z ZSRS zdarzały się w polskim kinie, ale przeprowadzka na stałe – jak w przypadku O’Yi – należała do wyjątków. Estończyk i w Polsce zdobył chwilową popularność, przede wszystkim rolami chorążego Słotwiny w nazywanym polskim westernem filmie „Wilcze echa” oraz potężnego Józwy Butryma w „Potopie”. O’Ya powinien być znany także litewskiej widowni. Był on wszak odtwórcą jednej z głównych ról w uznawanym dziś na Litwie za kultowy filmie Vytautasa Žalakevičiusa „Nikt nie chciał umierać” (1965).

    Obraz opowiadał o powojennych walkach z litewskim podziemiem niepodległościowym. Tak jak inne sowieckie dzieła filmowe dotykające takiej tematyki, film Žalakevičiusa przeinaczał i zakłamywał historię. Ale zręczne poprowadzenie opowieści przez reżysera, nawiązania do litewskiego folkloru i sięgnięcie po estetykę westernu pozwoliły przemycić w nim odrobinę prawdy o tamtych czasach. W pamięci widzów oprócz roli O’Yi zapisały się też kreacje młodych litewskich aktorów, rozpoczynających dopiero wielkie kariery: Regimantasa Adomaitisa, Juozasa Budraitisa, Algimantasa Masiulisa, a także cieszącego się już wtedy uznaniem Donatasa Banionisa. Kinematografia sowiecka nie miała jednak wiele do zaoferowania aktorom z krajów bałtyckich. Z uwagi na „nordycką” aparycję i charakterystyczny akcent, z jakim mówili po rosyjsku, obsadzano ich głównie w rolach nazistowskich złoczyńców, esesmanów, ewentualnie amerykańskich szpiegów. Taki los nie ominął Banionisa, Budraitisa czy Masiulisa. Kilka tego rodzaju ról zaliczył także O’Ya. Nie chciał on jednak przez całe życie grać nazistów i pewnie także z tego powodu wybrał przeprowadzkę do Polski. Do rodzinnej Estonii wrócił już po odzyskaniu niepodległości. Zmarł w 2002 r. w Tartu.


    Dominik Wilczewski


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 50(145) 12-18/12/2020