Więcej

    Gry komputerowe do urzędów!

    Kiedy mówimy o negatywnym stereotypie urzędnika, przed oczami staje nam zarozumiały biurokrata, pijący przez cały dzień kawę, opryskliwy i niepomocny, grający na służbowym komputerze w pasjansa czy sapera. Jednak wbrew pozorom gry komputerowe mogą być w służbie publicznej bardzo pomocne.

    Rok 2020 upłynął dla wielu na wyczekiwaniu premiery gry „Cyberpunk 2077”. Ta była wielokrotnie przekładana. Padały słowa krytyki ze strony części środowisk ideologicznych w stosunku do producenta, że rzekomo wyzyskuje pracowników (nad grą pracowało prawie tysiąc osób!). A także wiele „naj” – najlepiej sprzedająca się polska gra, największy budżet, największy świat przedstawiony w grze, najbardziej wciągająca gra roku – to tylko część z określeń, które przewijają się w mediach. Co jednak to ma wspólnego z urzędami? Światy przedstawiane w grach komputerowych są bardzo skomplikowanymi symulacjami. Autorzy muszą zaprojektować np. całe miasto, z jego estetyką, szkieletowymi zasadami funkcjonowania, prawami materii itd. Takie tworzenie światów pozwala jednak na weryfikację różnych pomysłów ze świata rzeczywistego – to jest właśnie element symulacyjny.

    Programując system dróg miasta, można łatwo sprawdzić prawdziwość ideologicznych zabobonów, którym hołduje część miejskich urzędników i aktywistów. „Zwężanie jezdni nie powoduje korków”; „Zatoki na przystankach autobusowych są niebezpieczne”, „Nieregulowane przejście dla pieszych na obwodnicy to dobry pomysł” – to część tylko z tego rodzaju hasełek. Stworzenie prostej symulacji na komputerze nie tylko pozwoliłoby sprawdzić, czy świat rzeczywiście tak działa, lecz także zaoszczędzić niemało pieniędzy na urządzaniu takich eksperymentów na tkance miejskiej. Oczywiście, teoretycznie można zaprojektować świat gry taki, w którym będzie odmienna matematyka i opaczna logika – ale, po pierwsze, zaprogramowanie takiej mechaniki będzie wymagało o wiele więcej wysiłku, a więc i kosztów; po drugie, nie będzie to już wówczas symulacja, tylko fantazja. Być może rzeczywiście lepiej jest czasem pozwolić urzędnikom grać w gry. Bo nawet jeśli nie przekona ich to o szkodliwości takich czy innych motywowanych ideologicznie rozwiązań, to może przynajmniej na tyle zajmie uwagę, że zrezygnują z czynienia głupot w świecie rzeczywistym. No, bo przecież za niekompetencję urzędnika zwolnić nie można, prawda?


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 51(148) 19/12/2020-01/01/2021