Więcej

    Stravinskienė: Procesów demograficznych nie dało się wyreżyserować nawet w Związku Sowieckim

    Czytaj również...

    Vitalija Stravinskienė
    | Fot. archiwum

    Rozmowa z dr Vitaliją Stravinskienė, historykiem Instytutu Historii Litwy, o jej najnowszej książce „Migracja a Litwa Wschodnia i Południowo-Wschodnia w latach 1944-1989”.


    To nie jest Pani pierwsza publikacja na temat migracji. Jaki cel stawiała sobie Pani pracując nad tą publikacją?

    Rzeczywiście, sprawami migracji w XX w. zajmuję się od wielu lat. Podejmując pracę nad tą publikacją postanowiłam skupić się szczególnie nad Wileńszczyzną pod kątem migracji ludności w Związku Sowieckim, a także – migracji międzynarodowych. Badałam, jak migracje wpłynęły na losy ludności Wileńszczyzny, nie tylko Polaków czy Litwinów, ale także innych narodowości. Bardzo duży nacisk położony został na migracje z innych części Związku Sowieckiego na tereny Wilna i Wileńszczyzny, które bardzo znacząco wpłynęły na kształt i charakter tych miejsc obecnie.

    Pisze Pani o wielkim kryzysie demograficznym, jakiego Wileńszczyzna doświadczyła w latach 1944 – 1946 r.

    Niewątpliwie był to kryzys. Miała na niego wpływ nie tylko wojna, ale przede wszystkim przesiedlenia okresu powojennego. Prawie całe miasto, 90 do 110 tys. ludności, wyjechało do Polski! Ten kryzys nie trwał jednak długo. Bardzo szybko na ich miejsce przyjechali nowi mieszkańcy, miasto odzyskało dawną liczbę ludności i zaczęło dalej dynamicznie się rozwijać.

    W pierwszej części książki podejmuje Pani bardzo prowokacyjne pytanie: czy istniał plan demograficznej lituanizacji Wileńszczyzny?

    Na pewno takiego rozwiązania życzyła sobie władza sowiecka. Rzeczywistość jednak bardzo skorygowała te plany. Zgodnie z zamierzeniami władz, Wilno nie miało być miastem polskim, ale także – nie do końca litewskim. Miało być bardziej litewskie pod względem demograficznym niż przed wojną, ale przede wszystkim – miastem sowieckim, a więc wielonarodowościowym, gdzie kwestie narodowe muszą ustępować ideologicznym. To miało być po prostu komunistyczne miasto. Wilno w tym czasie bardzo się zmieniło pod wieloma względami. Najważniejszy był fakt, że stało się stolicą. Wpłynęło to na koncentrację urzędów, szybki i dynamiczny rozwój przemysłu, co oczywiście sprzyjało rozwojowi demograficznemu. Nie oznacza to jednak, że przyjechali do niego Litwini. Wbrew pozorom, dla Litwinów nie było to miasto atrakcyjne po wojnie. Na wsi mieli pewny chleb, dom. Wilno nie dawało poczucia bezpieczeństwa, nie było pewnej pracy, która gwarantowałaby utrzymanie. Ci, którzy próbowali zacząć tu nowe życie, trafiali do domów, które często ucierpiały w wyniku wojny. Nie można się więc dziwić, że nierzadko, gdy skończyły im się przywiezione ze wsi zapasy, decydowali się na powrót na prowincję.

    Nowa Wilejka była jednym z centrów przemysłowych, które powstało do końca okresu stalinowskiego
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Kim więc byli ci nowi wilnianie, który zaczęli tworzyć historię miasta w okresie powojennym?

    Do Wilna przyjechali Rosjanie, Białorusini i inne narodowości zamieszkujące Związek Sowiecki. W 1951 r. 75 proc. ludności była nielitewska. Można więc powiedzieć, że ten proces sprowadzania się Litwinów do Wilna był bardzo powolny. Oczywiście na miejsce dawnych Polaków przyjeżdżali nowi. Działo się to na dwa sposoby. Do stolicy przyjeżdżali Polacy, którzy wcześniej mieszkali na wsi. Na Litwę kierowali się także Polacy z Białorusi czy innych republik. Bardzo często najpierw osiedlali się na prowincji, a potem również przeprowadzali do stolicy. Tuż po przesiedleniach w Wilnie pozostało niewiele ponad 10 tys. Polaków, a w 1951 r. było ich już ok. 40 tys. W Związku Sowieckim te procesy migracji nie były ściśle kontrolowane. Ludzie przyjeżdżali, szukając pracy lub by zdobyć wykształcenie i zostawali na stałe. Przyjeżdżali także Żydzi. Niemała część tej społeczności w latach 60. zdecydowała się jednak na opuszczenie Litwy i wyjazd na Zachód. Wilno to było duże miasto, o rozwijającym się przemyśle, które po prostu przyciągało.

    Ten rozwój miasta i zróżnicowanie narodowościowe widoczne są także dzisiaj. Najbardziej wielonarodowościową dzielnicą jest niewątpliwie Nowa Wilejka. Z czego to wynika?

    Ten charakter Nowej Wilejki wynika oczywiście ze spuścizny okresu przedwojennego, ale także z rozwoju ośrodków przemysłowych w tej części miasta. Sowiecki system zakładał, że wokół zakładu pracy powstają bloki mieszkalne, co oczywiście przyciągało ludność napływową. Było to jedno z centrów przemysłowych, które powstało do końca okresu stalinowskiego. Dla mieszkańców Białorusi czy dalszych części Litwy było to miejsce bardzo atrakcyjne.

    Książka „Migracja a Litwa Wschodnia i Południowo-Wschodnia w latach 1944-1989”
    | Fot. archiwum

    Migracje okresu sowieckiego to także okres wyjazdów z Litwy…

    Tak. W tym czasie bardzo wiele osób wyjechało. Nierzadko nie z własnej woli, ale jako deportowani czy więźniowie. Drugi powód migracji to wyjazdy robotników w ramach planów Związku Sowieckiego. Kiedy w odległych republikach, np. w Kazachstanie, zaczynały powstawać obiekty przemysłowe, Litwa była zobowiązana do wysłania tam określonej liczby robotników, którzy często wyjeżdżali z rodzinami. Ten proces rozpoczął się w 1953 r. i Litwa wysłała w całym okresie sowieckim ok. 75–80 tys. robotników do innych republik.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Kiedy w takim razie Wilno stało się miastem w przeważającej części zamieszkałym przez Litwinów?

    Tak naprawdę bardzo niedawno. Jeszcze w 1989 r. co drugi mieszkaniec Wilna był Litwinem. Potem ta sytuacja się zmieniła, między innymi dlatego, że wiele osób, które przyjechały z innych republik powróciło do swoich miejsc pochodzenia po odzyskaniu przez Litwę niepodległości. Taki masowy napływ Litwinów rozpoczął się jednak już w latach 60., wraz z intensywnym rozwojem przemysłu w Wilnie i okolicach. Miała oczywiście na to wpływ również kolektywizacja rolnictwa. O ile starsi chcieli pozostać na ojcowiźnie, o tyle rozumieli, że dla ich dzieci lepsza przyszłość będzie w miastach, dlatego nie zatrzymywali ich na wsiach.

    Jaki wniosek możemy wyciągnąć z procesów demograficznych, o których rozmawiamy?

    Na pewno taki, że dzisiejszy obraz miasta jest wynikiem bardzo długiego procesu, który nie odbywał się do końca zgodnie z planem władz. Nie udało się po prostu wyciąć z tego terenu Polaków, a na ich miejsce przeszczepić Litwinów czy przedstawicieli innych narodowości. To procesy, których nie da się do końca wyreżyserować nawet w Związku Sowieckim. To nie jest operacja chirurgiczna. Życie bardzo skorygowało te plany.

    Czytaj więcej: Historia flagi Litwy

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Prof. Stanisław Swianiewicz – patriota, naukowiec, świadek historii – doczekał się pełnej biografii

    Ilona Lewandowska: W marcu odebrał Pan Nagrodę „Przeglądu Wschodniego” w kategorii dzieła krajowe za książkę „Intelektualny włóczęga. Biografia Stanisława Swianiewicza”. Jakie znaczenie ma dla Pana to wyróżnienie?  Wojciech Łysek: Ogromne. O Nagrodzie „Przeglądu Wschodniego” słyszałem zawsze jako o prestiżowej. Dlatego...

    Biskup niezłomny

    Ilona Lewandowska: Jako jednego z patronów roku 2024 ustanowiono także abp. Antoniego Baraniaka, któremu poświęcił Ksiądz swoją książkę „Defensor Ecclesiae. Arcybiskup Antoni Baraniak (1904–1977). Salezjańskie koleje życia i posługi metropolity poznańskiego”. Co zdecydowało o wyborze takiego tytułu książki i...

    Chciałbym iść drogą Sprawiedliwych

    Ilona Lewandowska: W tegorocznych obchodach Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów zauważalnym akcentem była seria zrealizowanych przez Pana filmów „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (lit. Pasaulio teisuoliai). Pokazywano je w szkołach, muzeach, także podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Badania Ludobójstwa i...

    Kulinarna opera wielkanocna, czyli jak świętowano w dworach dawnej Litwy

    „O kulturze życia codziennego w minionych wiekach nie wiemy wiele, bo to, co codzienne, rzadko bywa przedmiotem barwnych opisów. Wydaje się, że Wielkanoc, święto obchodzone co roku bardzo uroczyście, powinna być dobrze odzwierciedlona we wspomnieniach czy innych źródłach. Tak...