Więcej

    Co nam po zmianie władzy w Niemczech?

    W Niemczech szykuje się rewolucja. Tak należałoby określić zmianę władzy po niemal dwóch dekadach rządzenia krajem przez Angelę Merkel (pod względem tak długiego trwania na stanowisku de facto głowy państwa w Europie mogą się z nią równać tylko Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka) – a na to się właśnie zanosi, jak można wnioskować po wynikach wyborów samorządowych w Niemczech.

    Nadspodziewanie zły wynik CDU nie powinien jednak uspokajać tych, którzy mają nadzieję na zmianę niemieckiej polityki w Europie. Konkurencyjna SPD bowiem jest partią byłego kanclerza Gerharda Schrödera – chodzącego przykładu korupcji politycznej, gdy po latach robienia dobrze Rosji zakończył karierę polityczną i natychmiast zasiadł w zarządach m.in. Rosnieftu, Nord Stream AG czy Rotschildów. Nie należy jednak mieć złudzeń, że SPD jest mniej lub bardziej prorosyjska niż CDU. Niemiecka polityka zagraniczna jest konsekwentna niezależnie od tego, kto stoi u jej steru – czego wybitnym przykładem jest Energiewende, czyli niemiecki model transformacji energetycznej.

    Obudowana w ładne hasła o ekologii i dbałości o klimat, Energiewende przewiduje przechodzenie na energetykę odnawialną – farmy wiatrowe i słoneczne. Ich problemem jest jednak to, że mają niską wydajność – w warunkach Litwy to 10–15 proc. w ciągu roku, co oznacza, że muszą być stabilizowane innymi źródłami energii, niezależnymi od warunków atmosferycznych, jak np. elektrociepłowniami, elektrowniami wodnymi czy atomowymi (właśnie atom jest najbardziej ekologicznym i bezpiecznym, a do tego bezemisyjnym źródłem prądu). Model niemiecki przewiduje jednak nie tylko zamknięcie elektrowni atomowych w Niemczech, lecz także dążenie do ich zamykania w całej Europie (oprócz Białorusi i Rosji, rzecz jasna) – i stabilizowanie energetyki spalaniem gazu. Gazu kupowanego od Niemców, gdyż gazociąg Nord Stream (1 i 2) nie służy zaspokojeniu niemieckiego zapotrzebowania na gaz – znacznie go przekracza! – tylko uczynieniu Niemiec centralnym dystrybutorem tego surowca w Europie.

    A jak bardzo dobrze wiemy z własnego doświadczenia – hegemonia surowcowa przekłada się także na hegemonię polityczną, której skutki mogą być opłakane i kosztowne. Dlatego w naszym interesie jest zwalczanie – i zwalczenie – projektu Nord Stream 2. Jest także w interesie Niemców – to oni zawsze najgorzej wychodzili na każdej próbie zawładnięcia Europą.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 13(36) 27/03/-02-04/2021