Więcej

    Transpłciowy zakon?

    Eefje Spreuters z Nijlen w Belgii chce przejść do historii Kościoła. Jeszcze 15 miesięcy temu w dokumencie tożsamości figurował jako mężczyzna. Zmienił jednak płeć i dziś oficjalnie w świetle prawa belgijskiego jest kobietą.

    To nie wszystko: niedawno odkrył, że ma powołanie zakonne, i postanowił wstąpić do klasztoru. Klaryski i trapistki, do których się zgłosił, nie potrafiły mu jednak odpowiedzieć, czy jako „transpłciowa kobieta” może zostać jedną z sióstr. Wówczas Spreuters wpadł na pomysł, że stworzy własny zakon dla „byłych mężczyzn”, którzy dziś identyfikują się jako przedstawicielki płci żeńskiej i chcą zostać zakonnicami. W wywiadzie dla stacji Radio 2 Antwerpen oświadczył: „Jeśli zajdzie taka potrzeba, pojadę do papieża w Watykanu. Moje powołanie jest silniejsze niż kiedykolwiek”. Komentatorzy zauważają, że za pontyfikatu Jana Pawła II czy Benedykta XVI nawet gdyby ktoś wpadł na podobny pomysł, to ani przez chwilę nie przemknęłaby mu przez głowę myśl, by udać się z tą ideą do papieża, licząc na jego akceptację. Eefje Spreuters uważa jednak, że dziś sprawa jest otwarta. Na czym opiera on swoje nadzieje?

    Otóż w sierpniu zeszłego roku Franciszek pogratulował swej rodaczce, zakonnicy s. Monice Cremonie, otworzenia pierwszego w Argentynie kompleksu mieszkalnego dla 12 „transpłciowych kobiet” w wieku od 40 do 70 lat. Przy okazji zapewnił karmelitankę o swojej modlitwie za „dziewczęta”. Kilka lat wcześniej, w styczniu 2015 r., przyjął z kolei w Watykanie na audiencji transpłciowego mężczyznę Diega Nerię Lejarragę wraz z jego partnerką. W kwietniu zeszłego roku wspomógł natomiast finansowo mieszkającą pod Rzymem grupę transseksualnych prostytutek z Ameryki Południowej, która z powodu pandemii straciła stałych klientów i pozostała bez środków do życia. Dziś właśnie na tej podstawie Eefje Spreuters buduje swoje nadzieje na powstanie nowego zakonu. Wydaje się jednak, że jego oczekiwania wobec Franciszka są mocno przesadzone. Czym innym są bowiem gesty otwarcia i życzliwości dla osób transpłciowych, a czym innym zmiana prawa kościelnego wymagająca odrzucenia zarówno prawa naturalnego, jak i antropologii chrześcijańskiej, a więc de facto całego nauczania katolickiego. Projekt belgijskiego transseksualisty pokazuje jednak, że środowiska LGBT nie ustają w próbach, by Kościół zmienił swoją doktrynę moralną, dostosowując ją do zasad wpływowej ideologii.    


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 17(48) 24-30/04/2021