Więcej

    Mord w Święcianach. Niemieckie represje były sowietom na rękę

    Czytaj również...

    Grupa sowieckich partyzantów w maju 1942 r., nieopodal Święcian, rozstrzelała trzech niemieckich oficerów. Władze okupacyjne wraz z litewskimi jednostkami kolaboracyjnymi odpowiedziały szeroko zakrojonymi represjami względem ludności polskiej. Akcja, twierdzi Jarosław Wołkonowski, spotkała się ze stanowczą reakcją rządu RP w Londynie.

    W Święcianach zginęło 400 polskich cywili.
    W ramach niemieckiej akcji odwetowej zginęło ok. 400 polskich cywili
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Przebieg akcji

    Przedwojenny komunista oraz absolwent Seminarium Nauczycielskiego w Święcianach, Fiodor Markow, na początku maja 1942 r. stanął na czele oddziału partyzanckiego im. Aleksandra Suworowa, który zajmował się pracą dywersyjną wymierzoną w Niemców.

    19 maja na szosie Święciany-Łyntupy oddział sowiecki zaatakował niemiecki samochód wojskowy. Sowieccy partyzanci zamordowali trzech oficerów: zarządcę ziemskiego Josefa Becka, jego zastępcę Waltera Gruhla oraz komendanta obozu jenieckiego Schneidera.

    — Obok Święcian jest miejscowość Wygoda i tam sowieccy partyzanci zrobili zasadzkę, w której zabito trzech oficerów i zraniono jedną tłumaczkę narodowości polskiej — Eleonorę Rakowską. Kiedy wiadomość dotarła do niemieckich władz okupacyjnych, to one rozkazały policji litewskiej stacjonującej w Święcianach rozstrzelanie 400 cywilów — przypomina w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” dr hab. Jarosław Wołkonowski, który od lat bada działalność Armii Krajowej na Wileńszczyźnie.

    Zdaniem naukowca, z punktu widzenia militarnego, akcja sowieckich partyzantów nie miała żadnego znaczenia. Tego typu działania, twierdzi Wołkonowski, odróżniały partyzantkę sowiecką od Armii Krajowej. Za każdego zabitego niemieckiego żołnierza władze okupacyjne dokonywały aktów odwetowych, polegających na mordowaniu cywilnych zakładników, dlatego AK dokonywało wyroków na hitlerowskich funkcjonariuszach tylko w przypadkach wyjątkowych. Sowieci takich oporów nie mieli.

    — Dla nich represje były na rękę. Z jednej strony pokazywały, że walczą z Niemcami. Z drugiej, pokazywały cierpienie ludności cywilnej spowodowane przez Niemców. Dla nich to było ważne — tłumaczy naukowiec.

    Czytaj więcej: Jarosław Wołkonowski: Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ― ważne święto

    Akcja odwetowa

    Reakcja na zabójstwo oficerów była natychmiastowa. Tego samego dnia naczelnik niemieckiej komendantury wojennej w Wilnie, płk Adolf Zehnpfening, zarządził przeprowadzenie akcji odwetowej.

    — Litewska policja stacjonująca w Święcianach sporządziła listy, na które w przytłaczającej większości trafiły osoby narodowości polskiej. Z tego, co mi wiadomo, tam nie było Litwinów. Całkiem możliwe, że znalazły się na liście osoby rosyjskojęzyczne. Policja zaczęła wykonywać rozkaz. Według źródeł niemieckich w dniach 20-21 maja rozstrzelano ok. 400 osób. Natomiast według źródeł polskiego podziemia w akcji odwetowej mogło zginąć nawet 1 200 cywilów. Egzekucji dokonywano nie tylko w okolicach Święcian, ale również w Wilnie oraz Olkienikach. Po wojnie było przeprowadzone śledztwo; po samej wojnie tym zajmowały się władze PRL, natomiast po roku 1990 Główna Komisja Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu — Instytut Pamięci Narodowej. Dziś sytuacja wygląda następująco — liczba 1 200 osób była zawyżona, natomiast liczba 400 rozstrzelanych jest bliska prawdy — zaznacza Wołkonowski.

    Rozmówca dodał, że na razie nie ustalono personaliów wszystkich ofiar, dlatego jego zdaniem są potrzebne dalsze badania. Wśród pomordowanych znaleźli się m.in. księża Bolesław Bazewicz i Jan Naumowicz oraz kierownik szkoły powszechnej w Święcianach, prezes powiatowego Zarządu Związku Nauczycielstwa Polskiego — Józef Wójciak.

    Przyczyną tak dużych represji ze strony władz niemieckich, sądzi Wołkonowski, mogło być to, że jedyną osobą, która przeżyła atak sowieckich partyzantów, była tłumaczka Eleonora Rakowska. Władze niemieckie podejrzewały, że mogła naprowadzić partyzantów. Wcześniej historycy zakładali, że Rakowska mogła być powiązana z polskim podziemiem. Jednak żadnych dowodów na jej współpracę z AK nie znaleziono.

    — Nie potwierdzono, że Eleonora Rakowska współpracowała z Armią Krajową. Była aresztowana, przeszła dosyć ciężkie śledztwo, była torturowana na Łukiszkach. Niemcy jednak nie potrafili jej czegokolwiek zarzucić. Z tego, co pamiętam, przeżyła wojnę i składała nawet pewne wyjaśnienia z tego zdarzenia — mówi Wołkonowski.

    Jedyną osobą osądzoną za mord w Święcianach był dowódca oddziału litewskiej policji w Święcianach, major Jonas Maciulevičius, który w 1944 r. opuścił Litwę wraz z armią niemiecką. W 1948 r. został zatrzymany w Niemczech we francuskiej strefie okupacyjnej i przekazany Polsce. Dwa lata później został skazany na karę śmierci. W 2005 r. IPN umorzył sprawę, ponieważ nie udało się ustalić żadnych dodatkowych sprawców.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Wojna, która kosztowała zbyt dużo

    Pomnik upamiętniający mord w Święcianach znajduje się w Nowych Święcianach
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Reakcja Londynu

    Wieść o masakrze ludności cywilnej w okolicach Święcian dotarła nawet do rządu emigracyjnego.

    — Informacje wywarły piorunujące wrażenie, bo rząd polski w Londynie popierał dążenia Litwinów do niepodległości. Władze emigracyjne stały na stanowisku, że po wojnie Litwa, Łotwa i Estonia muszą być niepodległymi państwami. Faktycznie to było jedyne państwo, które o tym mówiło otwarcie. Były też Stany Zjednoczone, ale tam sytuacja była bardziej skomplikowana. Tymczasem rozstrzelanie 400 polskich cywilów miało taki skutek, że to poparcie zostało zawieszone. Rząd polski wystosował pisma do różnych litewskich sił politycznych przebywających na emigracji, gdzie mówiło się, że takie działania są niedopuszczalne. Domagano się, aby sprawcy zostali ukarani. Organizacje litewskie tłumaczyły się, że nie mają wpływu na decyzje ani niemieckich władz okupacyjnych, ani litewskiej policji — komentuje Jarosław Wołkonowski.

    Przed kilkunastoma laty w Nowych Święcianach wzniesiono pomnik upamiętniający ofiary mordu w Święcianach.


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Zamach pod Moskwą: ISIS przyznaje się do winy, Kreml szuka „śladu ukraińskiego”

    Do ataku doszło w miniony piątek w sali koncertowej „Crocus City Hall”, która znajduje się w Krasnogorsku pod Moskwą. Do widzów, którzy przyszli na koncert zespołu rockowego „Piknik”, otworzono ogień. Odpowiedzialność za atak terrorystyczny wzięło na siebie Państwo Islamskie...

    Nie siać paniki

    Co zrobi Litwa, jeśli jutro zostanie zaatakowana? Czy nasz kraj jest przygotowany na zewnętrzną inwazję? Czy sojusznicy będą nas bronili? Te i inne pytania coraz częściej można usłyszeć w przestrzeni publicznej. O możliwej wojnie wypowiadają się politycy i eksperci....

    Troszczmy się o własne bezpieczeństwo cybernetyczne 

    Wojna w Ukrainie naocznie dowiodła, że wojna z udziałem czołgów, artylerii i piechoty nie zakończyła żywota w podręcznikach historii. Nawet w samej Europie, gdzie wielu myślało, że ten etap mamy za sobą. Niemniej od wielu lat toczy się też...

    Wybory do Parlamentu Europejskiego: ilu obywateli ruszy do urn?

    Główna Komisja Wyborcza (lit. Vyriausioji rinkimų komisija, VRK) sądzi, że frekwencja na tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie większa, niż przed 15 laty. „Sądzę, że teraz Parlament Europejski jest bliżej wyborcy niż to było w 2009 r.” — oświadczyła...