Więcej

    W obozie śmierci w Macikach znicze pamięci pomordowanym

    Czytaj również...

    Modlitwa w języku ojczystym za rodaków — od rodaków Fot. Marian Paluszkiewicz
    Modlitwa w języku ojczystym za rodaków — od rodaków Fot. Marian Paluszkiewicz

    Zapewne mało który zakątek Litwy przeżył taką tragedią, jaką przeżyły Maciki, miejsce położone niedaleko Szyłokarczmy (Šilutė) nad rzeką Szyszą. To właśnie tu pogrzebani są pomordowani ludzie — ofiary represji hitlerowskich. To tu są tereny byłego oflagu, a później sowieckiego łagru.

    Obóz śmierci. Dziś w tym miejscu — muzeum, budynek po dawnej karnej celi więziennej bez okien, tzw. „karcerze” i cmentarz. Taki cichy, taki niby zapomniany, wiejski. Z nielicznymi oznakowanymi mogiłami, które tu widnieją…

    Na marmurowym pomniku 14 dotychczas ustalonych nazwisk Polaków, którzy śmierć tu ponieśli Fot. Marian Paluszkiewicz
    Na marmurowym pomniku 14 dotychczas ustalonych nazwisk Polaków, którzy śmierć tu ponieśli Fot. Marian Paluszkiewicz

    Ziemia ta zda się odpoczywa od strasznych lat, kiedy to tyle ludzi tu poległo. Dokładna liczba, ile było ofiar — setki, tysiące, nie została dotychczas podana.
    Różne drogi w latach wojennych, powojennych ich tu przywiodły, na nieznaną dotąd dla nich Żmudź, by tu nad rzeczką Szyszą znaleźć spokój wiekuisty.

    Będąc na Żmudzi i nie odwiedzić tego miejsca, gdzie są pogrzebani także nasi rodacy, byłoby nie do wybaczenia. Tym bardziej, że prezes szyłuckiego koła oddziału Związku Polaków na Litwie Alina Judžentienė wraz z członkami oddziału miejsce to odwiedza regularnie. Składają tu kwiaty, no i po polsku Anioł Pański odmawiają. Nie tylko z okazji Dnia Zmarłych, ale też przy każdej innej.

    A że oddział niedawno obchodził 15-lecie swego istnienia, więc odwiedzenie cmentarza w Macikai i złożenie kwiatów przy grobach rodaków było jednym z podstawowych punktów obchodów tej daty.

    Przy drzewku magnolii posadzonym przez uczestników międzynarodowej konferencji — Rita Baniewicz, pracownik Centrum Kultur Narodowych w Kłajpedzie i Alina Judžentienė, prezes szyluckiego oddziału ZPL Fot. Marian Paluszkiewicz
    Przy drzewku magnolii posadzonym przez uczestników międzynarodowej konferencji — Rita Baniewicz, pracownik Centrum Kultur Narodowych w Kłajpedzie i Alina Judžentienė, prezes szyluckiego oddziału ZPL Fot. Marian Paluszkiewicz

    Tak było teraz, tak było podczas poprzedniego jubileuszu 10-lecia.
    Wówczas to miejsce odwiedzili goście z Macierzy: prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski, członek Rady Krajowej Stowarzyszenia ksiądz prałat Henryk Błaszczyk, prezes ZPL Michał Mackiewicz.
    Upamiętniła to w swych kronikach Alina Judžentienė, dzięki zaangażowaniu której to miejsce faktycznie zostało dostrzeżone także przez miejscowych, zaczęto o teren dbać, sprzątać, wywozić jesienne liście.

    Judžentienė zna tak doskonale historię tych miejsc, że sama mogłaby już na ten temat książki pisać, ale jak to kobiecie — zawsze brak czasu: praca zawodowa, dom, działalność społeczna i tych 24 godzin na dobę zawsze brakuje.

    Po drodze na cmentarz, na którym już się zebrali członkowie oddziału szyluckiego, córka Aliny z mężem. Nasza opiekunka opowiada o historii tych miejsc, która początek wiedzie od roku 1939. To właśnie wtedy na tych terenach, przyłączonych do III Rzeszy, Niemcy rozpoczęli budowę nowych baraków. Na terenie koszar założony był obóz „Stalag Luft VI” , który służył hitlerowcom jako więzienie jeńców wojennych. Byli tu przetrzymywani w większości lotnicy z antyhitlerowskiej koalicji: Anglicy, Kanadyjczycy, Amerykanie, Francuzi, Belgowie. Ale jak zaznaczy nasza przewodniczka, pierwszymi jeńcami byli Polacy. Potem żołnierze sowieccy.
    — Warunki utrzymywania jeńców wojennych nie były jednakowe. Amerykanie byli osadzeni w więzieniu, a nie w barakach. Najgorsze warunki mieli Polacy i żołnierze radzieccy, których, szczególnie zimą, umierało tu po kilkadziesiąt w ciągu dnia. Ciała chowano do wspólnych dołów — mówi Judžentienė.

    W tym miejscu się zamyśla, a my mimo tych lat, które nas dzielą od tego strasznego okresu, mamy okazję obejrzeć na cmentarzu pozostałości po niektórych dołach. Ziemi nie wyrównano, a bardzo chciano to zrobić w latach powojennych. W roku 1955 był nawet opracowany tak zwany „plan melioracji”, aby buldożery na zawsze wyrównały te straszne doły, a wraz z nimi i pamięć poległych. Ale na szczęście projekt nie został zrealizowany. Co prawda, pasące się tu bydło i jeżdżące po tej ziemi traktory były tu na porządku dziennym.

    Trzeba było jeszcze całych dziesięcioleci, zanim na tych terenach urządzono muzeum tego lagru. Był to rok 1993.
    Z tych lat tak niedawnych i na szczęście już jaśniejszych dla tych miejsc przenieśmy się znów do roku 1939, kiedy to III Rzesza zajęła Kraj Kłajpedzki. I właśnie wtedy ten późniejszy obóz śmierci w ramach robót przymusowych budowali Polacy zamieszkali na tych terenach.

    Nie pierwszy raz o tym się mówi. W rozmowach prywatnych i w poważnych rozprawach naukowych. A kiedy już o nich mowa, należy koniecznie przypomnieć o międzynarodowej konferencji , jaka miała miejsce w roku ubiegłym w rezydencji Hugo Szoja. Chyba po raz pierwszy na tej ziemi analizowano temat: „Więźniowie II wojny światowej w nazistowskich i sowieckich obozach pracy w latach 1939-48”.

    Zostały wówczas przedstawione prace badaczy i naukowców z Austrii, Czech, Danii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Łotwy, Polski, Litwy, Francji i Niemiec.
    W tym miejscu jakże przyjemnie jest odnotować, że wśród tak poważnych lektorów była też prezes szyluckiego oddziału Alina Judžentienė, która przedstawiła zebranym referat pt. „Pomnik ku czci Polaków poległych w Macikach”. Została m. in. odznaczona dyplomem uznania za wieloletni wkład w pielęgnowanie cmentarza w Macikach oraz propagowanie informacji o nim.

    Budynek dawnej karnej celi więziennej Fot. Marian Paluszkiewicz
    Budynek dawnej karnej celi więziennej Fot. Marian Paluszkiewicz

    Ileż to wówczas cennej informacji dodano do kart historii tak zacieranych, tak ukrywanych dotyczących lat 1939-1955, kiedy to byli tu więzieni przez kolejnych okupantów w obozie jenieckim i GUŁAG-u Polacy, Belgowie, Francuzi, Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy, Rosjanie, Litwini. Byli oni zarówno świadkami, jak i ofiarami popełnionych w XX wieku zbrodni przez represyjne reżimy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Nie była to zresztą pierwsza taka lekcja z tej strasznej przeszłości. W roku 2013 w karcerze na terenie tego obozu odbyła się lekcja edukacyjna pt. „Inscenizacja represji sowieckich”. Wtedy to, jak powie nam prezes koła szyluckiego, przypomniała ona słowa śp. księdza prałata Józefa Obrembskiego sprzed dwudziestu lat, kiedy wspominając te straszne czasy powiedział: „Był to okropny obóz śmierci, z Syberii ludzie wracali, a z Macik (Matziken) nie wrócił ani jeden”.

    Obóz istniał do wiosny 1948 roku, po czym utworzono tu już inny rodzaj obozu śmierci, działający w systemie tzw. GUŁAGu (Gławnoje Uprawlenije Łagierej). Według danych z 1952 roku, był to największy obóz na terenie Litwy, który działał do 1955 roku. Po zamknięciu obozu, jak nadmieniliśmy powyżej, próbowano zniszczyć również cmentarz.
    Ale nie można przecież zniszczyć pamięci ludzkiej, nie można wytarć tych kart strasznych, nie można też zapomnieć takich momentów, kiedy po latach bliscy dzięki pomocy pracowników muzeum dowiadywali się , że właśnie tu jest grób ich ojca. Tak było w przypadku pana Stanisława Ślipikowskiego, zamieszkałego w miejscowości Nowa Sól (woj. lubuskie), który po latach tu, nad małą rzeczką Szyszą, odnalazł grób swego ojca Bolesława Ślipikowskiego.
    Ileż tajemnic kryje po dziś dzień nadal ta ziemia krwią niewinnych ludzi zroszona. Prace badawcze dotyczące tej strasznej przeszłości należałoby prowadzić nie tylko w archiwach Litwy, lecz także w Niemczech, na Łotwie i w Rosji. Prawdopodobnie w archiwach tych państw są przechowywane oryginały dokumentów o obozie jenieckim na terenie Macik (Matziken).

    Głód, choroby, wyczerpująca praca były przyczyną śmierci wielu setek ludzi… Według historyka Arvydasa Anušauskasa, lekarze obozowi mieli prawo wystawiać diagnozę tylko takich chorób, jak gruźlica czy zapalenie płuc. W ten sposób ukrywano rzeczywistą przyczynę zgonu.
    W roku 1947 w obozie zmarły 124 osoby. W najbardziej nieludzkich warunkach odbywali tu karę więźniowie polityczni, którzy byli skazani na 25 lat. Ponieważ więźniami były również kobiety oraz dzieci, dla nich został przeznaczony osobny barak. Na wiosnę 1952 roku więziono w nim 1 086 kobiet i 156 dzieci. W okresie lat 1949-1952 razem z matkami „karę odbywało” w Macikach 620 dzieci, z których 196 urodziło się w obozowych warunkach.

    Napis tuż przy wejściu głosi, że tu w latach 1939-1955 był obóz koncentracyjny Fot. Marian Paluszkiewicz
    Napis tuż przy wejściu głosi, że tu w latach 1939-1955 był obóz koncentracyjny Fot. Marian Paluszkiewicz

    Prawda o historii tego miejsca stała się znana dla szerszego ogółu dopiero w latach niepodległości. W roku 1999 został ogłoszony apel, nawołujący do udziału we wspólnym projekcie upamiętnienia miejsca pochówku jeńców wielu państw Europy i Ameryki.
    Dzięki staraniom Związku Polaków na Litwie w centrum symbolicznej kwatery pamięci wznosi się obecnie wysoki rzeźbiony krzyż oraz granitowy pomnik z 14 ustalonymi nazwiskami Polaków. Ku pamięci potomnych podajmy te nazwiska:
    Stanisław Bujko 1892-1952 (rejon solecznicki); Stanisław Gajdamowicz 1875-1951; Bronisław Ilpiewicz 1890-1951; Karol Januszkiewicz 1883-1953 (Nowa Wilejka); Józef Knutowicz 1895-1953 (rejon solecznicki); Stanisław Kozłowski 1914-1949 (Wilno); Michał Łasewicz ? – 1949 (Troki); Ludwik Mieczkowski 1882-1949; Stefan Paszkiewicz 1892-1951 (Troki); Wacław (Władysław?) Sinkiewicz 1915-1952 (rejon wileński); Bolesław Ślepikowski 1892-1952 (rejon podbrodzki); Józef Szenkowicz 1889-1951; Wincenty Tolarkowski 1880 -1950 (rejon wileński); Stanisław Witkowski 1886-1952 (Kiejdany).

    Nieopodal wejścia na cmentarz magnolia otoczona flagami wielu państw. Posadzona została przez badaczy i naukowców z Austrii, Czech, Danii, Wielkiej Brytanii, Włoch, Łotwy, Polski, Litwy, Francji i Niemiec, którzy wzięli udział w roku ubiegłym w wyżej wymienionej międzynarodowej konferencji. Bo nie można wykreślić z pamięci obóz Stalag Luft VI w Macikai, tak jak nie można zetrzeć z pamięci Katynia, Dachau i innych masowych miejsc zbrodni.
    Polska karta historii tego cmentarza nie jest do końca napisana. Ale pamięć o naszych rodakach tu żyje. Żyje dzięki ludziom, co na tej ziemi mieszkają, którzy się cmentarzem opiekują i którzy znicze na nim zapalają…

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Helena Gładkowska

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Syty głodnego nie zrozumie

    Nierówność społeczna na Litwie kłuje w oczy. Na 10 proc. mieszkańców Litwy przypada zaledwie 2 proc. ogólnych dochodów, a na 10 proc. najbogatszych – 28 procent. Kraj nasz znalazł się w sytuacji krytycznej i paradoksalnej, i z każdym rokiem...

    Wzruszający wieczór poświęcony Świętu Niepodległości Polski

    Niecodziennym wydarzeniem w życiu kulturalnym Wilna był wieczór poświęcony Narodowemu Świętu Niepodległości, obchodzonemu corocznie 11 listopada dla upamiętnienia odzyskania po 123 latach przez Polskę niepodległości. Wieczór ten odbył się w Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Mogą żałować ci, którzy w...

    Superodważni i uczciwi

    Trudno doprawdy zrozumieć człowieka, który cztery lata widzi niegospodarność, szafowanie pieniędzmi, skorumpowane stosunki między kolegami, widzi... i nic nie robi. Na nic się nie skarży, nie narzeka. Aż dopiero teraz, kiedy z tej „niewoli” się wydostał (a dokładnie wyborcy...

    Zamiast zniczy — piękna obietnica

    Minęły święta, a wraz z nimi cmentarze zajaśniały tysiącem migocących światełek naszej pamięci o tych, co odeszli, co byli dla nas tak bliscy. W przededniu Dnia Wszystkich Świętych Remigijus Šimašius, gospodarz Wilna wraz z liczną świtą urzędników, pracowników odpowiedzialnych za...