Buddyzm w powszechnym odczuciu uchodzi za „religię pokoju”, a prześladowania religijne w Tybecie kojarzą się zazwyczaj z chińskimi władzami komunistycznymi. Nie zawsze tak jednak było, o czym przekonuje biografia Jeana-Andrégo Souliégo, znanego dziś głównie w kręgach przyrodników.
Był on lekarzem i botanikiem, który w latach 1885–1905 przebywał na terenie dzisiejszych Chin, Wietnamu, Birmy i Tybetu. Zidentyfikował w tym czasie i sklasyfikował ponad 7 tys. gatunków roślin, co czyni go jednym z największych taksonomistów, czyli klasyfikatorów gatunków, w historii nauki. Oprócz roślin odkrył też nieznane wcześniej gatunki zwierząt, np. małpy Rhinopithecus bieti. Swoje okazy, dane i badania wysyłał do Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu, gdzie cieszył się niezwykłą renomą. Za swoje prace kartograficzne otrzymał też srebrny medal Paryskiego Towarzystwa Geograficznego. A jednak to nie pasja botaniczna zaprowadziła go do Azji, lecz żarliwość religijna.
Był bowiem przede wszystkim katolickim misjonarzem, który od dziecka pragnął głosić imię Chrystusa na innych kontynentach. Swoich odkryć przyrodniczych dokonywał przy okazji, ponieważ jego podstawowym celem była ewangelizacja. Wszędzie, gdzie się zjawiał, potrafił natychmiast zdobyć zaufanie miejscowej ludności. Jako lekarz pomagał wszystkich chorym, którzy się do niego zgłosili, bez żadnej zapłaty. W Tybecie, gdzie spędził dziewięć lat, zorganizował akcję szczepień przeciwko ospie oraz założył sierociniec. Gromadził fundusze pozwalające mu spłacić zadłużenie wielu biednych Tybetańczyków, którzy musieli pracować w niewoli za długi odziedziczone z ojca na syna. Jego działalność nie podobała się jednak tym, którzy tracili przez niego zyski.
Budził też irytację miejscowych lamów, gdyż przyciągał ludzi do chrześcijaństwa. Kiedy więc w 1905 r. wybuchło w Tybecie krwawe prześladowanie chrześcijan, ks. Soulié znalazł się na celowniku lamów, którzy stali na czele tych akcji. Np. w Bathangu zamordowali 200 nawróconych Tybetańczyków, którzy odmówili wyrzeczenia się Chrystusa. Kapłanów przed śmiercią zazwyczaj długo torturowano. Taki los spotkał też ks. Souliégo, który zanim został rozstrzelany, był poddawany torturom przez 12 dni. Do dziś jego imię figuruje w atlasach botanicznych, gdyż jeden z odkrytych przez niego kwiatów nosi na jego cześć nazwę Rosa soulieana. Nie ma natomiast jego imienia w spisie świętych męczenników Kościoła.
Grzegorz Górny
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 8(22) 20-26/02/2021