W zeszłym miesiącu papież Franciszek skierował listy do przedstawicieli Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Zaapelował do nich, by opracowali mechanizm obliczania „długu ekologicznego”, który kraje wysoko rozwinięte miałyby spłacać krajom ubogim z powodu zużycia energii nieodnawialnej i zanieczyszczenia środowiska.
Gdyby taki dług rzeczywiście obliczono, mogłoby się okazać, że głównym płatnikiem nie jest, wbrew pozorom, żaden kraj Zachodu, lecz Chiny. Zwróciła na to uwagę w swojej analizie włoska afrykanistka Anna Bono. Zauważa ona, że dziś w Afryce na masową skalę rabunkowo wycina się całe połacie lasów, by pozyskać cenne drzewa, np. różane czy hebanowe, a następnie przemycić je za granicę. Aż 75 proc. tego towaru trafia, najczęściej jako kontrabanda, do Chin. Podobnie dzieje się z trofeami z dzikich zwierząt, które padają ofiarą nielegalnych polowań. Kłusownicy zabijają gatunki zagrożone wyginięciem, by zdobyć np.: kły słoni, rogi nosorożców, łuski łuskowców czy skóry antylop. Tony tych zdobyczy załadowane do kontenerów opuszczają drogą morską kontynent afrykański dzięki fałszywym dokumentom i skorumpowanym celnikom. Miejscem przeznaczenia większości transportów są zazwyczaj porty chińskie.
Gdyby przy obliczaniu długu ekologicznego chciano uwzględnić np. emisję gazów cieplarnianych do atmosfery, to najbardziej należałoby obciążyć finansowo biedne państwa Afryki Zachodniej, w których znajdują się tropikalne torfowiska wydzielające tyle samo dwutlenku węgla, ile 200 mln samochodów. Anna Bono przypomina też, że jednym z największych zagrożeń dla przyrody w skali globalnej jest nadmierna obecność plastiku, który nie rozkłada się w środowisku naturalnym. Wśród 10 krajów odpowiedzialnych w największym stopniu za zanieczyszczenie przyrody plastikiem znajdują się: Chiny, Indonezja, Filipiny, Wietnam, Sri Lanka, Egipt, Tajlandia, Malezja, Nigeria i Bangladesz. Nie ma wśród nich ani jednego państwa Zachodu. Z kolei za 90 proc. plastiku trafiającego do oceanów odpowiedzialnych jest 10 rzek: osiem z Azji (Jangcy, Indus, Huang He, Hai He, Ganges, Rzeka Perłowa, Amur i Mekong) oraz dwie z Afryki (Nil i Niger). Nie ma wśród nich żadnej rzeki z Europy lub Ameryki. Papież Franciszek musi więc uważać z tego rodzaju propozycjami, bo może się okazać, że to kraje biedniejsze będą musiały spłacać dług ekologiczny bogatym państwom Zachodu.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 19(54) 08-14/05/2021