Więcej

    Po Leninopadzie – Puszkinopad

    Rewolucja godności na Ukrainie zapoczątkowała proces dekomunizowania tamtejszej przestrzeni publicznej. Nazwany on został Leninopadem, ponieważ najbardziej widocznym jego znakiem było masowe obalanie pomników Lenina. W ciągu niemal roku zlikwidowano wówczas wszystkie posągi wodza bolszewików w całym kraju.

    Do rangi symbolu urasta to, że pierwszy monument sowieckiego przywódcy obalono przy ul. Chreszczatyk w Kijowie 8 grudnia 2013 r., a więc w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Wielu katolików odebrało to jako spełnienie proroctwa fatimskiego o zwycięstwie Niepokalanego Serca Maryi nad „błędami Rosji” (podobne znaczenie miało wcześniej rozwiązanie Związku Sowieckiego 8 grudnia 1991 r.).

    Dziś po Leninopadzie na Ukrainie rozpoczęło się kolejne zjawisko, zwane potocznie Puszkinopadem. Oznacza ono masowe likwidowanie nazw ulic oraz pomników nie tylko Puszkina, lecz także innych rosyjskich postaci. Innymi słowy, po dekomunizacji przyszedł czas na topograficzną derusyfikację. Dlaczego symbolem tego zjawiska stał się właśnie Puszkin? Zdaniem ukraińskiego publicysty Wachtanga Kipianiego „Puszkin jest znacznikiem, którym Imperium Rosyjskie i ZSRS oznaczyły terytorium, na którym sprawowały swoją władzę”.

    Po dekomunizacji ukraińskiej przestrzeni publicznej przyszedł czas na kolejny etap: topograficzną derusyfikację.

    Wszechobecność pomników Puszkina i innych rosyjskich personaży (przy jednoczesnym braku uhonorowania wielu ukraińskich bohaterów) była elementem świadomej polityki kolonialnej. Rosjanie chętnie odwoływali się do tego poety, ponieważ jego twórczość była jedną z narracji usprawiedliwiających sprawowanie władzy nad podbitymi terenami.

    „Pogódź się Kaukazie – nadchodzi Jermołow”, pisał Puszkin o nieuchronności podboju kaukaskich ziem przez Rosję. Autor „Eugeniusza Oniegina” potępiał też surowo powstanie listopadowe, które uważał za „spór w rodzinie” między Polakami a Rosjanami. W 1831 r. opublikował głośną broszurę „Na zdobycie Warszawy”, w której zamieścił dwa antypolskie wiersze: „Oszczercom Rosji” i „Rocznicę Borodina”.

    Gdy ruszyła wspomniana derusyfikacja, okazało się, że w całym kraju jest więcej ulic Miczurina niż wszystkich twórców ukraińskiego „rozstrzelanego odrodzenia” razem wziętych, zaś w samym Kijowie mamy aż dziewięć ulic Lermontowa, trzy feldmarszałka Suworowa (kata Warszawy podczas powstania kościuszkowskiego), trzy Karola Marksa, dwie Engelsa itd. Na naszych oczach Ukraina zrywa więc symboliczne więzy zależności od Rosji.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 19 (56) 14-20/05/2022