Wspólna obecność na otwarciu ekspozycji ministrów kultury Polski, Litwy i Ukrainy ma symboliczne znaczenie także w kontekście sytuacji politycznej na wschodzie Europy.
To, że jesteśmy tutaj we trzech – trzech ministrów kultury trzech narodów dawnej Rzeczypospolitej, wielonarodowej, wielokulturowej – jest dowodem symbolicznej porażki Putina wespół z Łukaszenką. Atakując nas na granicach czy wprost napadając Ukrainę, chcieli przecież znowu przemeblować nasz region Europy. Nie daliśmy się zastraszyć ani podzielić. Nasze relacje się wzmocniły. I to jest – w wymiarze symbolicznym – nasze wielkie zwycięstwo.
Arūnas Gelūnas, dyrektor Litewskiego Narodowego Muzeum Sztuki, powiedział na wernisażu ważne słowa, że 10 lat po upadku muru berlińskiego taka wystawa się nie udała i teraz też był pełen obaw. Czy nasze narody przepracowały trudne tematy na tyle skutecznie, że w ogóle nic nas nie różni, czy też nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać o różnicach?
To najważniejsza recenzja z tej wystawy, ponieważ uświadamia nam, gdzie jesteśmy. Jeśli chodzi o przepracowanie historii – ono jest kwestią czasu, ale postępuje. Myślę, że im więcej wspólnych udanych wydarzeń, badań naukowych, doświadczeń, relacji, tym łatwiej rozwiązywać także rzeczy najtrudniejsze, bo takie oczywiście w naszych relacjach są. Przede wszystkim między Polakami a Ukraińcami, ale też między Polakami i Litwinami. Ja się niezmiernie cieszę, że w tej chwili zdecydowanie dobro zwycięża i wszyscy, którzy próbują wprowadzać i sprzedawać rosyjską narrację, dzielić nasze narody, szukać negatywnych motywacji, są zdecydowanie w defensywie. Przegrywają, więc można mieć nadzieję, że przegrają ostatecznie. Natomiast nigdy nie jest tak, że zamieniamy się w jeden uniwersalny utopijny naród europejski, w którym nie ma różnic czy trudnych tematów. Nawet we wspólnotach narodowych są przecież różnice wynikające z różnych przyczyn, także historycznych.
Ja bym nie mieszał wątków. W Wilnie lat 1918–1948 tych wątków białoruskich było niewiele. Mamy dobre relacje z opozycją białoruską, natomiast nie jesteśmy w tej chwili gotowi, także po stronie białoruskiej, do przedstawiania tak pogłębionych i rozwiniętych projektów artystycznych, jak ta wystawa.
No, ale skoro na wystawie, która pojedzie na Litwę, pojawia się obraz Ludomira Sleńdzińskiego „Piłsudski pod Wilnem”, to widać, że jest znaczący krok do przodu.
Tak, ale akurat ten obraz poświęcony jest zwycięstwu, które Marszałek odniósł nad bolszewikami. Natomiast są też litewskie plakaty propagandowe wymierzone przeciwko Polakom – i odwrotnie. To są świadectwa historii, a ona taka właśnie była. I jedną sprawą jest opowiadanie historii takiej, jaka ona była, drugą – wycofywanie emocji, które są dziś niepotrzebne. W polityce międzynarodowej są zasady, które jasno mówią o akceptacji tożsamości, akceptacji terytorialnej integralności państw. Dlaczego putinowska Rosja jest oceniana i traktowana jako podmiot, który wystąpił z kręgu cywilizacji zachodniej? Właśnie dlatego, że łamie zasadę integralności terytorialnej. Gdybyśmy mieli wracać do szaleństw, które Putin proponuje światu, to faktycznie zamienimy go w świat barbarzyństwa, chaosu, tragedii, zła. A my mamy bardzo silne argumenty, żeby współpracować, mimo że czasami prezentujemy odmienne punkty widzenia na prawdę historyczną, odmienne jej oceny. I na takiej wystawie jest to zupełnie zrozumiałe.
Jeśli miałbym dostrzec jakiś minus w tej budującej jako całość uroczystości otwarcia, to wskazałbym brak, choćby symbolicznego, udziału reprezentanta opozycji białoruskiej, narodu w kontekście wileńskim zupełnie oczywistego.
Ja bym nie mieszał wątków. W Wilnie lat 1918–1948 tych wątków białoruskich było niewiele. Mamy dobre relacje z opozycją białoruską, natomiast nie jesteśmy w tej chwili gotowi, także po stronie białoruskiej, do przedstawiania tak pogłębionych i rozwiniętych projektów artystycznych, jak ta wystawa. Na dzisiaj wszystkich zainteresowanych rolą Białorusi czy ogólnie – Rusi – w historii wielonarodowej Rzeczypospolitej zapraszam do Muzeum Książąt Czartoryskich, które także odwiedziliśmy z ministrami Litwy i Ukrainy przy okazji pobytu w Krakowie. Tam mamy choćby postać Kościuszki i wiele innych elementów wspólnej walki o wolność. Z Białorusią, z białoruską opozycją, współpracujemy. Na ostatniej Radzie Unii Europejskiej postawiłem m.in. punkt dotyczący rugowania języka i kultury białoruskiej przez Łukaszenkę i prób włączania tego narodu do narodu rosyjskiego.
Jakie są osobiste odczucia Pana Premiera jako konesera sztuki z wystawy?
Chciałbym przyjść tu kiedyś prywatnie, nie będąc zajętym innymi obowiązkami, i spędzić tyle czasu, ile człowiek powinien poświęcić dla właściwej refleksji w takim miejscu, na takiej wystawie. Ale to pewnie dopiero na emeryturze.
Czytaj więcej: Minister kultury Litwy otworzy w Krakowie wystawę poświęconą 700-leciu Wilna
Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 22(64) 03-09/06/2023