Więcej

    Bycie razem jest naszym zwycięstwem!

    Po otwarciu wystawy „Wilno, Vilnius, Vilne 1918–1948. Jedno miasto – wiele opowieści” szef Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które dofinansowało przedsięwzięcie, wicepremier RP, prof. dr hab. Piotr Gliński chętnie przystał na rozmowę z „Kurierem Wileńskim”.

    Czytaj również...

    Wspólna obecność na otwarciu ekspozycji ministrów kultury Polski, Litwy i Ukrainy ma symboliczne znaczenie także w kontekście sytuacji politycznej na wschodzie Europy.

    To, że jesteśmy tutaj we trzech – trzech ministrów kultury trzech narodów dawnej Rzeczypospolitej, wielonarodowej, wielokulturowej – jest dowodem symbolicznej porażki Putina wespół z Łukaszenką. Atakując nas na granicach czy wprost napadając Ukrainę, chcieli przecież znowu przemeblować nasz region Europy. Nie daliśmy się zastraszyć ani podzielić. Nasze relacje się wzmocniły. I to jest – w wymiarze symbolicznym – nasze wielkie zwycięstwo.

    Arūnas Gelūnas, dyrektor Litewskiego Narodowego Muzeum Sztuki, powiedział na wernisażu ważne słowa, że 10 lat po upadku muru berlińskiego taka wystawa się nie udała i teraz też był pełen obaw. Czy nasze narody przepracowały trudne tematy na tyle skutecznie, że w ogóle nic nas nie różni, czy też nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać o różnicach?

    To najważniejsza recenzja z tej wystawy, ponieważ uświadamia nam, gdzie jesteśmy. Jeśli chodzi o przepracowanie historii – ono jest kwestią czasu, ale postępuje. Myślę, że im więcej wspólnych udanych wydarzeń, badań naukowych, doświadczeń, relacji, tym łatwiej rozwiązywać także rzeczy najtrudniejsze, bo takie oczywiście w naszych relacjach są. Przede wszystkim między Polakami a Ukraińcami, ale też między Polakami i Litwinami. Ja się niezmiernie cieszę, że w tej chwili zdecydowanie dobro zwycięża i wszyscy, którzy próbują wprowadzać i sprzedawać rosyjską narrację, dzielić nasze narody, szukać negatywnych motywacji, są zdecydowanie w defensywie. Przegrywają, więc można mieć nadzieję, że przegrają ostatecznie. Natomiast nigdy nie jest tak, że zamieniamy się w jeden uniwersalny utopijny naród europejski, w którym nie ma różnic czy trudnych tematów. Nawet we wspólnotach narodowych są przecież różnice wynikające z różnych przyczyn, także historycznych.

    Ja bym nie mieszał wątków. W Wilnie lat 1918–1948 tych wątków białoruskich było niewiele. Mamy dobre relacje z opozycją białoruską, natomiast nie jesteśmy w tej chwili gotowi, także po stronie białoruskiej, do przedstawiania tak pogłębionych i rozwiniętych projektów artystycznych, jak ta wystawa.

    23 maja w Krakowie spotkali się ministrowie kultury państw Trójkąta Lubelskiego. Minister kultury i dziedzictwa narodowego RP Piotr Gliński, minister kultury Litwy Simonas Kairys oraz minister kultury i polityki informacyjnej Ukrainy Ołeksandr Tkaczenko podpisali wspólną deklarację współpracy na rzecz wsparcia dziedzictwa kulturowego Ukrainy.
    | Fot. Danuta Matloch /MKIDN RP

    No, ale skoro na wystawie, która pojedzie na Litwę, pojawia się obraz Ludomira Sleńdzińskiego „Piłsudski pod Wilnem”, to widać, że jest znaczący krok do przodu.

    Tak, ale akurat ten obraz poświęcony jest zwycięstwu, które Marszałek odniósł nad bolszewikami. Natomiast są też litewskie plakaty propagandowe wymierzone przeciwko Polakom – i odwrotnie. To są świadectwa historii, a ona taka właśnie była. I jedną sprawą jest opowiadanie historii takiej, jaka ona była, drugą – wycofywanie emocji, które są dziś niepotrzebne. W polityce międzynarodowej są zasady, które jasno mówią o akceptacji tożsamości, akceptacji terytorialnej integralności państw. Dlaczego putinowska Rosja jest oceniana i traktowana jako podmiot, który wystąpił z kręgu cywilizacji zachodniej? Właśnie dlatego, że łamie zasadę integralności terytorialnej. Gdybyśmy mieli wracać do szaleństw, które Putin proponuje światu, to faktycznie zamienimy go w świat barbarzyństwa, chaosu, tragedii, zła. A my mamy bardzo silne argumenty, żeby współpracować, mimo że czasami prezentujemy odmienne punkty widzenia na prawdę historyczną, odmienne jej oceny. I na takiej wystawie jest to zupełnie zrozumiałe.

    Jeśli miałbym dostrzec jakiś minus w tej budującej jako całość uroczystości otwarcia, to wskazałbym brak, choćby symbolicznego, udziału reprezentanta opozycji białoruskiej, narodu w kontekście wileńskim zupełnie oczywistego.

    Ja bym nie mieszał wątków. W Wilnie lat 1918–1948 tych wątków białoruskich było niewiele. Mamy dobre relacje z opozycją białoruską, natomiast nie jesteśmy w tej chwili gotowi, także po stronie białoruskiej, do przedstawiania tak pogłębionych i rozwiniętych projektów artystycznych, jak ta wystawa. Na dzisiaj wszystkich zainteresowanych rolą Białorusi czy ogólnie – Rusi – w historii wielonarodowej Rzeczypospolitej zapraszam do Muzeum Książąt Czartoryskich, które także odwiedziliśmy z ministrami Litwy i Ukrainy przy okazji pobytu w Krakowie. Tam mamy choćby postać Kościuszki i wiele innych elementów wspólnej walki o wolność. Z Białorusią, z białoruską opozycją, współpracujemy. Na ostatniej Radzie Unii Europejskiej postawiłem m.in. punkt dotyczący rugowania języka i kultury białoruskiej przez Łukaszenkę i prób włączania tego narodu do narodu rosyjskiego.

    Jakie są osobiste odczucia Pana Premiera jako konesera sztuki z wystawy?

    Chciałbym przyjść tu kiedyś prywatnie, nie będąc zajętym innymi obowiązkami, i spędzić tyle czasu, ile człowiek powinien poświęcić dla właściwej refleksji w takim miejscu, na takiej wystawie. Ale to pewnie dopiero na emeryturze.

    Czytaj więcej: Minister kultury Litwy otworzy w Krakowie wystawę poświęconą 700-leciu Wilna


    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 22(64) 03-09/06/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Lektury pod choinkę

    Według ostatnich badań czytelnictwa w Polsce, przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową, Polacy wciąż wolą czytać książki tradycyjne niż te w formatach cyfrowych. Lekturę co najmniej jednego tytułu na ekranie urządzenia elektronicznego zadeklarowało tylko 7 proc. czytelników. Budujące, że w minionym roku...

    Polska cenniejsza niż życie. Z wizytą w Muzeum AK

    Z dworca Kraków Główny to raptem 10 minut spaceru. U schyłku XIX w., tu, na jego zapleczu, znajdował się duży kompleks aprowizacyjny armii Austro-Węgier. Składały się na niego m.in.: młyn, piekarnia, fabryka konserw, wytwórnia marmolady, chłodnia, lodownia oraz magazyny...

    Tytuł wrócił do Wilna. Sezon piłkarski zakończony

    Litewski futbol, który nigdy nie był potęgą, upadł tej jesieni na samo dno… Reprezentacja grająca w dywizji C Ligi Narodów w sześciu spotkaniach z Rumunią, Cyprem i Kosowem nie zdołała zdobyć choćby punktu. I to w czasach, gdy wyraźnie...

    Wielki aktor i amant! Sto lat temu urodził się Andrzej Łapicki

    Rodzina Andrzeja Łapickiego wywodziła się z Mińszczyzny. Jego pradziad Hektor Łapicki pełnił funkcję wojewody mińskiego w czasie powstania styczniowego. Rodzice, Borys Łapicki i Zofia z Fromontów, poznali się w Moskwie. Po ślubie mieszkali w Finlandii i we Francji, skąd...