Więcej

    Polskimi śladami po Baku

    Bardzo lubimy i szanujemy Polaków, bo mieli olbrzymi wkład w zbudowanie i rozwój naszej stolicy – mówi Shamsaddin Abbasow, dyrektor informacyjny azerbejdżańskiego kanału telewizyjnego CBC Sport. Faktycznie, polskie ślady w Baku znaleźć można praktycznie co krok.

    Czytaj również...

    Polakom Baku najbardziej kojarzy się chyba z Cezarym Baryką, bohaterem „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego. Akcja książki rozpoczyna się właśnie w tym mieście i nie jest to przypadek, choć sam Żeromski nigdy w nim nie był i znał je tylko z opowieści dwóch Polek, żon bakijskich aptekarzy. 

    Na przełomie wieków XIX i XX w Baku zamieszkiwała kilkutysięczna polska społeczność. Przybyli tam w czasie słynnej gorączki naftowej, co ciekawe, nie zmieniając kraju zamieszkania. W wyniku rozbiorów i rosyjskich podbojów na Kaukazie północny Azerbejdżan i wschodnie ziemie I Rzeczypospolitej należały przecież wówczas do Imperium Rosyjskiego. Spośród wszystkich narodowości zamieszkujących ówczesną stolicę światowej nafty Polacy mieli najwyższy odsetek osób z wyższym wykształceniem, często byli to wysokiej klasy specjaliści, lekarze, geolodzy, inżynierowie, architekci. Ich wpływ na rozwój Baku trudny jest do przecenienia. 

    Iczeri-Szeher

    Z Markiem Lechem, polskim przewodnikiem mieszkającym w Baku od 30 lat, prowadzącym po polsku bardzo interesującą stronę internetową Azerbejdzan.eu, spotykamy się u stóp Wieży Dziewiczej. Ta obrosła licznymi legendami XII-wieczna, prawie 30-metrowa budowla stoi nad brzegiem Morza Kaspijskiego i jest najbardziej charakterystycznym miejscem starego Baku. Miejscowi tę część swojego miasta nazwali Iczeri-Szeher, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „miasto wewnętrzne”. Faktycznie, współcześnie gwarne i ruchliwe, nowoczesne Baku dosłownie „obrosło” Starówkę, która jawi się jako oaza ciszy i spokoju względem tego wszystkiego, co dzieje się na zewnątrz jej murów. 

    – Niewiele osób wie, że i w Iczeri-Szeher możemy znaleźć ciekawe polskie ślady – mówi Marek Lech. – To tu, zarówno na tym placyku zaraz obok wieży, jak i na dziedzińcu Pałacu Szyrwanszachów, kręcone były sceny bardzo popularnej polskiej komedii „Jak rozpętałem II wojnę światową” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego, a ściślej – drugiej jej części. To tu Franek Dolas jako żołnierz Legii Cudzoziemskiej grał w trzy karty z Arabami, wygrywał od nich zaopatrzenie dla swojej jednostki, w której zrobiono z niego kucharza, i to tu wtrącono go do więzienia.  

    Film wszedł na ekrany w roku 1970. To nie były czasy, gdy polska kinematografia miała fundusze, by produkować na Bliskim Wschodzie. Zastępowały go krajobrazy sowieckich republik, a Iczeri-Szeher nadawało się do tego idealnie. 

    Spacerując wąskimi uliczkami wewnątrz murów, trafiamy na lokalną piekarnię. Marek Lech wspomina o ogromnym szacunku, jakim w Azerbejdżanie darzy się chleb. – Tu wciąż jego okruchy podnosi się z ziemi, całując. Słowa wiersza Norwida: „do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez ucałowanie…” same cisną się na usta – mówi nasz przewodnik. 

    Wspinając się w górę, docieramy w końcu do Pałacu Szyrwanszachów, którzy rządzili okoliczną ziemią przez blisko tysiąc lat. Spod pałacu, jak i z wielu innych miejsc Baku, doskonale widać trzy nowoczesne wieżowce, symbole współczesnego miasta. To Ogniste Wieże zbudowane w latach 2008–2011. Mają przypominać, że Azerbejdżan to kraina wiecznego ognia. Szczególnie atrakcyjnie prezentują się nocą, gdy mieniąc się światłami, rzeczywiście wyglądają jak wielkie płomienie.

    Polscy architekci

    W budowie Ognistych Wież Polacy nie maczali palców, ale architektura Baku przełomu wieków XIX i XX to w olbrzymiej mierze ich dzieło. W okresie największego rozkwitu miasta to oni tworzyli plany jego zabudowy. Przez 22 lata (1892–1914) funkcję naczelnego architekta Baku pełniło kolejno czterech Polaków: Józef Gosławski, Kazimierz Skórewicz, Józef Płoszko oraz Konstanty Borysoglebski. Oprócz nich wspomnieć trzeba też Eugeniusza Skibińskiego, współautora gmachu bakijskiego dworca kolejowego. Jako projektanci wszyscy pozostawili po sobie obiekty stanowiące dziś symbole miasta, w którym ufundowano im z wdzięczności pamiątkową tablicę, na której obok nazwisk umieszczono miniaturowe kontury ich najważniejszych dzieł.

    – Bardzo lubimy i szanujemy Polaków, bo mieli olbrzymi wkład w zbudowanie i rozwój naszej stolicy – mówi dziennikarz Shamsaddin Abbasow, dyrektor informacyjny azerbejdżańskiego kanału telewizyjnego CBC Sport. – Nazwiska Płoszki czy Gosławskiego znają w Baku prawie wszyscy. To byli znakomici fachowcy. Mówi się o nich tutaj zawsze z wielką wdzięcznością. 

    Z Pałacu Szyrwanaszachów schodzimy na reprezentacyjny plac Fontann, opuszczając Iczeri-Szeher. Po drodze mijamy budynek rady miejskiej. To jedno z najważniejszych dzieł Józefa Gosławskiego, urodzonego w Warszawie, który przyjechał do Baku pomóc w budowie soboru Aleksandra Newskiego. Dorobił się tu przydomka „kaukaski Rastrelli”. Do jego najważniejszych dzieł należy też budynek Żeńskiej Szkoły Muzułmańskiej, w którym w latach 1918–1920 mieścił się parlament niepodległej Azerbejdżańskiej Republiki Demokratycznej, i przede wszystkim – Pałac Tagijewa mieszczący aktualnie Muzeum Historii Azerbejdżanu. Zwiedzamy jego zachwycające, odrestaurowane wnętrza, które dowodzą, że ich twórca był specjalistą najwyższej klasy.

    Dodać należy, że niedaleko od budynku rady miejskiej natrafić można na Centrum Polskie, w którym spotykają się Polacy obecnie mieszkający w stolicy Azerbejdżanu.

    Czytaj więcej: Podróże kształcą, nawet przez zieloną granicę

    Zawisza na szczycie

    Na zaproszenie Gosławskiego do Baku przyjechał Józef Płoszko, który stał się w nim jednym z najbardziej wziętych architektów. Projektował dla najbogatszych, milionerów. Spośród jego dzieł szczególnie warto zwrócić uwagę na Pałac Murtuzy Muchtarowa, nazywany też Pałacem Szczęścia. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    – Muchtarow podróżował z rodziną po Europie Zachodniej – opowiada Marek Lech. – W Wenecji jego żonę Lizę zachwycił jeden z pałaców. Miała powiedzieć: „Jakże szczęśliwi muszą być jego mieszkańcy”. Baron w tajemnicy kupił plany rezydencji, a w Baku zlecił Płoszce, by na ich podstawie zaprojektował pałac dla jego żony. Lizę przyprowadził na miejsce, dopiero gdy prace ukończono. Ciekawostką jest fakt, że pierwotnie na szczycie wieży znalazł się półksiężyc, przeciwko któremu mocno protestowali przełożeni pobliskiego soboru, dla których był symbolem innej religii. Muchtarow w końcu uległ i polecił Płoszce zaprojektować w tym miejscu co innego. Ten zaproponował rycerza, wzorowanego ponoć na Zawiszy Czarnym, który widnieje na szczycie do dziś. 

    O jeszcze jednym projekcie Płoszki trzeba koniecznie powiedzieć. Chodzi o kościół katolicki z 1912 r. pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, który służył polskiej społeczności w Baku. – Powstał w stylu neogotyckim i przypominał słynny wileński kościół św. Anny – mówi nasz przewodnik. – Niestety, nie ma po nim śladu. Stojąca w bardzo reprezentacyjnym miejscu i stanowiąca prawdziwą ozdobę miasta budowla została zburzona przez komunistów w latach 30. ubiegłego wieku.

    Józef Gosławski do Baku ściągnął także Kazimierza Skórewicza, autora projektu gmachu polskiego Sejmu w Warszawie, za którego największe dzieło w Baku uważa się projekt bulwaru nadmorskiego z bardzo nowatorskim pasem tzw. zielonej architektury. – Dzisiaj, po przebudowie, jego śladów potrafią się dopatrzeć jedynie specjaliści – wyjaśnia Marek Lech. Bez wątpienia ciągnący się wzdłuż brzegu Morza Kaspijskiego kilkukilometrowy bulwar i tak wart jest spaceru. Roztaczają się z niego przepiękne widoki zarówno na najnowocześniejsze, jak i najstarsze budowle Baku. 

    Naftowi inżynierowie

    Stolica Azerbejdżanu, a tym bardziej krajobraz wokół niej, wyglądałyby inaczej, gdyby nie Witold Zglenicki. To ten polski inżynier jako pierwszy na świecie wpadł na pomysł wydobywania ropy spod dna morza i zaprojektował służące do tego urządzenia. Tak naprawdę, platformy wiertnicze spotykane dzisiaj na morzach całego świata to jego zasługa. Gdy jednak zaproponował je po raz pierwszy na Morzu Kaspijskim, jego idea została odrzucona jako zbyt nowatorska. W pewnym stopniu zrealizował ją dopiero jego następca, inżynier Paweł Potocki, który w miejscu wskazanym przez Zglenickiego zasypał część Zatoki Bakijskiej, w wyniku czego powstały lądowe pola naftowe. Zglenicki zajmował się bowiem także wyznaczaniem podmorskich działek i badaniem zasobności ich złóż. To jego światowa prasa określała mianem człowieka, który sprawił, że Baku stało się naftowym eldorado. 

    Zglenicki nie zajmował się tylko projektowaniem platform. Zaprojektował także miejskie wodociągi. – To ma niebagatelne znaczenie nie tylko dla rozwoju, ale w ogóle dla istnienia Baku, które tak naprawdę leży na pustyni i gdyby nie woda sprowadzana wodociągami z gór Kaukazu, nie miałoby szans na przetrwanie. W samym mieście deszcze nie padają od kwietnia do października – tłumaczy Lech. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W swoim testamencie Witold Zglenicki dochody z działki naftowej w Surachanach przeznaczył na wspieranie polskiej nauki i kultury, przekazując je Kasie im. Mianowskiego. Do czasu upaństwowienia pól naftowych przez bolszewików na konto kasy wpłynęło w sumie 1 773 917 rubli, czyli prawie 2,5 mln dolarów, co czyni darczyńcę najhojniejszym w historii sponsorem polskiej nauki. Czasowo ze wsparcia korzystała m.in. Maria Konopnicka. Zglenicki zmarł na cukrzycę w 1904 r., a kontynuatorem jego dzieła stał się wspomniany Potocki, konstruktor pompy piaskowej do gaszenia płonącej nafty i projektant osuszania dużych części morza. Obaj polscy inżynierowie mają dziś w Baku swoje ulice. 

    Czytaj więcej: Wizyta ministrów UE w Azerbajdżanie. „Europę obchodzi bezpieczeństwo i stabilność”

    Zachwycające muzea

    Stolica Azerbejdżanu jest miastem niezwykłym. Tłocznym, okrutnie zakorkowanym, ale mimo to zachwycającym zarówno w dzień, jak i nocą, gdy rozświetlają je tysiące świateł. Widok po zmroku na Zatokę Bakijską ze wzgórz, które okalają Baku od południa, zadowolić musi największych malkontentów.

    Oczywiście Baku oferuje również wiele atrakcji, które nie są związane z działalnością Polaków. Zaliczyć należy do nich przede wszystkim Muzeum Dywanów, które prezentuje sztukę tkania dywanów przez azerbejdżańskich mistrzów. Wart zobaczenia jest choćby tylko sam gmach placówki, który ma kształt… rozwijającego się dywanu. Wewnątrz mnóstwo wspaniałych dzieł sztuki tkackiej z różnych epok, ale także prezentacja na żywo sztuki tkania. Można się przekonać, ile pracy i jakich umiejętności manualnych wymaga utkanie niewielkiego dywanu, skoro dziennie doświadczona tkaczka potrafi utkać odcinek niespełna 10-centymetrowy. Nie mogą więc dziwić wysokie ceny takich produktów.

    Jeśli ma się mało czasu na zwiedzanie Baku, warto zajrzeć do Centrum Hajdara Alijewa, nowoczesnej placówki, w której zobaczyć można w pigułce praktycznie całą historię i dzień dzisiejszy Azerbejdżanu. Na sześciu kondygnacjach przedstawione są w sposób bardzo efektowny.


    Fot. Jarosław Tomczyk


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 34 (98) 26/08/-01/09/2023

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Spacerem po krakowskim Festiwalu Miłosza

    Bardzo się cieszę, że „Kurier Wileński” o nas nie zapomina – wita nas z uśmiechem Anna Szczygieł, PR manager Festiwalu. Spotykamy się w upalny niedzielny poranek, ostatni czerwcowy, na krakowskim Rynku Głównym pod numerem 20, przed zamkniętą jeszcze bramą...

    Przypadek? Nie sądzę!

    Grali jak nigdy, przegrali jak zawsze. Niechlubnej tradycji stało się zadość i polscy piłkarze swój udział na dużym turnieju znów ograniczyli do trzech meczy grupowych. Mówi się powszechnie, że w obecnej formule mistrzostw Europy jest prawie niemożliwe, by szanse...

    Piłkarskie Euro w czasach kryzysu

    Kiedy 18 lat temu Niemcy były organizatorem piłkarskich mistrzostw świata, było to widoczne dosłownie na każdym kroku. Miasta gospodarze tonęły w okolicznościowych dekoracjach, flagi powiewały z okien licznych mieszkań, ulicami jeździły przyozdobione samochody. Mundial toczył się pod hasłem: „Świat...

    Kulturalne lato w Polsce kusi atrakcjami!

    21 czerwca zabrzmiał w polskich szkołach ostatni dzwonek i rozpoczęły się wakacje. Jak co roku pełne wydarzeń ze wszystkich obszarów kultury: muzycznych, literackich, teatralnych i filmowych.  Redakcja magazynu „Kuriera Wileńskiego” tradycyjnie przygotowała kalendarz tych, które naszym zdaniem zapowiadają się najatrakcyjniej....