Kowieński Sąd Okręgowy w poniedziałek skazał mera rejonu janowskiego Mindaugasa Sinkevičiusa za nadużywanie własnej pozycji zawodowej, trwonienie mienia i fałszowanie dokumentów. Polityk został ukarany karą pieniężną o wysokości 12,5 tys. euro. Ma też trzyletni zakaz pracowania w służbie państwowej. Sędzia Laima Šeputienė podkreśliła, że wina Sinkevičiusa została udowodniona na podstawie dokumentów, a działalność przestępcza była prowadzona przez cztery lata. „On nie jest szeregowym politykiem. Złożył przysięgę, że będzie szanował ustawę” — w ten sposób wyrok umotywowała sędzia.
Nie zamierza rezygnować ze stanowiska mera
Z dochodzenia Służby Badań Specjalnych (STT) wynikało, że mer w latach 2019–2023 wyrządził szkodę dla budżetu samorządowego na sumę 1 487 euro. Polityk oświadczył, że zaskarży wyrok po tym, gdy wraz z prawnikami szczegółowo się z nim zapozna. „Teraz o politycznej przyszłości nie myślę. Sądzę, że teraz priorytetami dla mnie są spokojne życie rodzinne, spokojna praca. Oczywiście chciałoby się, aby te procesy sądowe się zakończyły” — poinformował dziennikarzy Sinkevičius. Dodał, że na razie nie zamierza rezygnować ze stanowiska mera.
Wyrok skomentowała przewodnicząca socjaldemokratów Vilija Blinkevičiūtė. „Kiedy ma się do czynienia z takim wyrokiem, to oczywiste, że Mindaugas nie może znaleźć się na liście kandydatów do Sejmu. To jest zrozumiałe. Mindaugas też to rozumie, ponieważ trwają procesy sądowe. To by skomplikowało sytuację i nie byłoby dobrym posunięciem dla partii” — oświadczyła polityk, chociaż kilka godzin wcześniej, przed ogłoszeniem wyroku, powiedziała, że partia ma zaufanie do własnego kolegi. Wcześniej mówiono, że mer rejonu janowskiego miał być „jedynką” na liście socjaldemokratów. Blinkevičiūtė podkreśliła, że jej partia jest najliczniejszym ugrupowaniem w kraju, dlatego bez problemu znajdą ludzi, którzy staną na czele listy.
Komentarz prezydenta
Socjaldemokraci w wyborach prezydenckich nie wystawili własnego kandydata, tylko oficjalnie poparli urzędującego prezydenta. W noc wyborczą delegacja socjaldemokratów odwiedziła sztab wyborczy Gitanasa Nausėdy, aby złożyć gratulacje z okazji wygranej II tury.
Prezydent również odniósł się do wyroku. Podkreślił, że osobiście jest mu żal, ponieważ decyzja sądu na pewno pozytywnie nie wpłynie na karierę polityczną socjaldemokraty. „Chciałoby się, aby politycy, którzy znaleźli się w tym paragonowym skandalu, byli traktowani symetrycznie. Tak, aby nie mówiono tylko i wyłącznie o przedstawicielu jednej partii. Tak, by z jednego nie robiono kozła ofiarnego, gdy inni stoją obok i się uśmiechają” — skomentował sytuację prezydent.
Głos również zabrał doradca prezydenta Frederikas Jansonas, którego dziennikarze zapytali, jaki wpływ wyrok będzie miał na jesienne wybory i wynik socjaldemokratów. Jego zdaniem bycie lub niebycie jakiejś osoby w partii nie ma większego wpływu na jej rankingi. „Jeśli partia zawala się z powodu jednego człowieka, to oznacza, że z tą partią było coś złego” — oświadczył Jansonas.
Wyrok dla Mindaugasa Sinkevičiusa jest pokłosiem akcji dziennikarza i działacza społecznego Andriusa Tapinasa, który postanowił prześwietlić wydatki samorządowców. Akcja rozpoczęła się wiosną 2023 r. Bohaterami skandalu okazali się również ministrowie oświaty Jurgita Šiugždinienė, kultury Simonas Kairys oraz finansów Gintarė Skaistė. Ostatecznie Šiugždinienė podała się do dymisji.
Czytaj więcej: Skandal po publikacjach Tapinasa: radni okradają podatników na skalę masową