Więcej

    Rachunkowość zamiast ekonomii

    Ekonomia jest, w dużym uproszczeniu, nauką o gospodarowaniu zasobami. Rachunkowość jest zaś systemem gromadzenia i przetwarzania informacji o posiadanych zasobach. Każda z tych dyscyplin ma swoje zastosowania, instrumenty i cele.

    Gorzej, kiedy dochodzi do pomieszania pojęć i stosowania rachunkowości tam, gdzie decyzje powinny być podejmowane w oparciu o ekonomię. Przykładem konsekwencji takiego pomieszania jest wydarzenie ostatnich dni, które już teraz niektórzy określają mianem najkosztowniejszej awarii systemów komputerowych w historii. Wstrzymane loty, paraliż pracy hoteli i szpitali, zagrożenie infrastruktury strategicznej. A to wszystko przez to, że – kierując się wyłącznie argumentami rachunkowości – olbrzymie i potężne instytucje, jak lotniska, oddały zarządzanie bezpieczeństwem komputerowym firmie zewnętrznej. Z punktu widzenia rachunkowości miało to sens: zmniejszenie zatrudnienia u siebie, kosztów zarządzania personelem i sprzętem, a zamiast tego po prostu opłacanie jednej faktury co miesiąc.

    Z punktu widzenia ekonomii to już zaś nie jest takie jednoznaczne – bo ekonomia zna pojęcie kosztów alternatywnych, czyli właśnie takich, które teraz są ponoszone na skutek paraliżu komputerów spowodowanego przez błąd zewnętrznej firmy i pozbycie się zasobów własnych, które pozwalałyby na rozwiązanie problemu na miejscu. Podobnie wadliwe podejście widać w polityce wielu państw. Ideologia „państwa minimum” czy „państwa jako nocnego stróża” jest religią urzędników, bo zwalnia ich z odpowiedzialności za skutki ich działań – a oni decyzje podejmują, właśnie kierując się metodą księgową, a nie ekonomiczną. Łatwo więc „ciąć koszty” bez zastanawiania się nad kosztami alternatywnymi, a te przychodzi płacić ze słonymi odsetkami, a to płacenie będzie nieuniknione – kreatywna księgowość może jedynie odroczyć czas zapłaty.

    I bardzo często łatwe do przewidzenia katastrofy byłyby do uniknięcia, gdyby nie rozmontowano – w imię źle rozumianych „oszczędności” – różnych systemów zabezpieczeń przed nimi. Tu jako przykład można przypomnieć czasy pandemii, kiedy to brakowało miejsc w szpitalach – na skutek prowadzonych w latach wcześniejszych „oszczędności”, polegających m.in. właśnie na likwidacji łóżek szpitalnych. Dla nieekonomicznie myślącego biurokraty wszystko jest „kosztem”, co jest wygodne, skoro rachunki za jego „oszczędzanie” płacą inni. 

    Czytaj więcej: Księgowość kreatywna rządzi


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 28 (84) 27/07-02/08/2024