„To społeczny głos, przypomnienie, że te miejsca nie mogą pozostawać w zapomnieniu. Każda podniesiona gałąź, każdy oczyszczony nagrobek to symbol szacunku nie tylko dla tych, którzy odeszli, ale też dla nas samych i przyszłych pokoleń” — czytamy na stronie internetowej SKOnSR.
Organizatorzy inicjatywy informują, że przydatne będą różne narzędzia, takie jak sekator, piła ręczna lub benzynowa, a także rękawice i worki na śmieci o jak największych pojemnościach. Podczas tego rodzaju prac porządkowych usuwane są dzikie zarośla zasłaniające nagrobki i utrudniające dostęp do niektórych miejsc, wycinane są krzewy i młode drzewka, które zagrażają stabilności zabytkowych pomników oraz zasłaniają napisy.
Początki inicjatywy. „Zróbmy to razem”
Dariusz Lewicki, członek Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą, wspomina początki inicjatywy.
— W 2021 r., spacerując po cmentarzu na Nowej Rossie, zobaczyłem coś, co poruszyło mnie do głębi. Wśród zapomnianych nagrobków, pośród historii zapisanych w kamieniu, piętrzyły się chaszcze — dzikie, nieujarzmione, wyższe niż ja sam. Gałęzie splatały się w gęstwinę, niczym czas, który nieubłaganie zacierał pamięć o zmarłych. Wtedy właśnie narodził się pomysł — prosty, praktyczny, a zarazem pełen głębokiego znaczenia — odkrzaczanie zabytkowej Rossy. Pierwszy termin odkrzaczania nekropolii miał być początkiem wielkiej misji, jednak natura miała własne plany. Tego dnia niebo pociemniało, a deszcz, ciężki i nieustępliwy, spadł na Wilno niczym kurtyna, zamykając scenę przed pierwszym aktem. Nikt nie przyszedł. Nasza inicjatywa musiała zaczekać na lepszy moment. Ale nie był to koniec, a jedynie przesunięcie w czasie. Kolejne edycje przyniosły coś niezwykłego. Cmentarz Rossa zaczął przyciągać ludzi, którzy odnaleźli w tej inicjatywie coś więcej niż zwykłe porządkowanie przestrzeni — opowiada Dariusz Lewicki.
Do działań SKOnSR dołączyli przedstawiciele i pracownicy Ambasady RP w Wilnie, studenci Filii Uniwersytetu w Białymstoku w Wilnie, uczniowie różnych szkół (nie tylko polskich, ale również litewskich).
— Przyszli wilnianie, mieszkańcy Wileńszczyzny, ludzie, których łączyła wspólna troska o to miejsce. Było coś symbolicznego w tym, że po pierwszej porażce, po dniu, gdy nikt się nie pojawił, nadeszły kolejne spotkania pełne energii, zaangażowania i wspólnej pracy. Każdy, kto wziął sekator do ręki, nie tylko odsłaniał zapomniane imiona, ale też łączył się z historią, z losem tych, których już z nami nie ma. Wśród szelestu usuwanych krzaków, pośród rozmów i wzajemnego zrozumienia, narodziła się społeczność — nie tylko tych, którzy przyszli odkrzaczać, ale także tych, którzy pragnęli pamiętać. Mogę śmiało stwierdzić, że dzięki tej wiosennej akcji, której dałem nazwę „Zróbmy to razem”, wiele nagrobków, które jeszcze niedawno były skryte pod gęstą roślinnością, znów ujrzało światło dzienne. Można odczytać dawne inskrypcje, zobaczyć piękne, ciekawe pomniki nagrobne, które przez lata zostały niemal zapomniane. Ścieżki stały się bardziej przejrzyste, a przestrzeń cmentarza zaczęła odzyskiwać swój dawny blask — opowiada społecznik.
Czytaj więcej: Dariusz Lewicki o pracach SKOnSR i nowych wyzwaniach

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Siły są ograniczone
Już drugi rok z rzędu SKOnSR organizuje odkrzaczanie cmentarza Bernardyńskiego.
— Choć nasza uwaga skupia się przede wszystkim na Rossie — co zresztą jasno wynika z naszej nazwy — to Bernardyński również stał się miejscem, które objęliśmy opieką. Wspieramy go niejako „jedną ręką”. Tym bardziej, że w tym roku nekropolia obchodzi swój wyjątkowy jubileusz — 215 lat od założenia. Kiedyś, gdy ostatnie chaszcze ustąpią, gdy cmentarz Rossa i cmentarz Bernardyński odzyskają swoją dawną przestrzeń, może nadejdzie nowy etap naszej akcji — oczyszczanie nagrobków z narosłych warstw czasu. Nie będziemy sami. Tak jak wcześniej, zaprosimy wszystkich, którzy chcą być częścią tego wielkiego dzieła pamięci. Ale dzisiaj pojawia się nie mniej aktualne pytanie, czy powinniśmy rozszerzyć nasze działania i objąć kolejną nekropolię — cmentarz św. Piotra i Pawła na Antokolu? Myśl ta rodzi się naturalnie, bo przecież każde historyczne miejsce pamięci zasługuje na troskę. Z drugiej strony, nie możemy nieść odpowiedzialności za wszystkie stare cmentarze, nie możemy opiekować się każdym zakątkiem tej historii. Nasze siły są ograniczone, a Rossie poświęcamy najwięcej uwagi, bo to miejsce, które symbolicznie stoi na straży pamięci o dawnym Wilnie — zauważa rozmówca.
Czy misja się rozszerzy?
— Czy w kolejnych latach spojrzymy także na Antokol? To pytania, które wymagają namysłu. Ale jedno jest pewne — nasza praca na Rossie i cmentarzu Bernardyńskim nie jest tylko chwilowym działaniem. To misja, która trwa. I nawet jeśli nie obejmiemy wszystkich miejsc pamięci, to te, które już są pod naszą opieką, pozostaną pielęgnowane z największą troską. Bo pamięć to coś, czemu nie można pozwolić zarosnąć. I my tę pamięć z pomocą ludzi dobrej woli przywracamy — zaznacza Dariusz Lewicki.
215-lecie nekropolii
W tym roku cmentarz Bernardyński obchodzi swoje 215-lecie. Spoczywa tu wiele pokoleń wilnian, wiele postaci zasłużonych dla miasta, m.in.: słynni botanicy Józef i Stanisław Jundziłłowie, krytyk literacki Leon Borowski, matematyk Franciszek Narwojsz, malarz Kanuty Rusiecki, fotografowie wileńscy Józef Czechowicz i Stanisław Filibert Fleury, Władysław Zahorski, historyk, lekarz, autor słynnego „Przewodnika po Wilnie”.
W latach 1939-1947 wielu mieszkańców Wilna było zmuszonych do opuszczenia miasta, zostali wywiezieni na Syberię albo zginęli. Z tego powodu groby na cmentarzu Bernardyńskim przez wiele dziesięcioleci nie były doglądane. Od 1993 r. cmentarz jest strzeżonym przez państwo obiektem dziedzictwa kulturowego. Wybrane nagrobki, kaplice nagrobne oraz mauzolea rodzinne w 2005 r. zostały wpisane do Rejestru Dóbr Kultury z uwagi na takie wartości, jak autentyczność, typowość, rzadkość oraz unikatowość. od 1966 r. pochówki są możliwe tylko w grobach rodzinnych.
Nekropolia bernardyńska wpisana została na listę najpiękniejszych cmentarzy europejskich.
Czytaj więcej: Cmentarz Bernardyński: o nich nie wolno zapomnieć…