Rząd Norwegii przyjął niedawno Strategię dla Północy. Zaktualizowany dokument pierwszy raz od czasów zimnej wojny uznał Rosję za potencjalne zagrożenie dla stabilności i bezpieczeństwa publicznego.
Jednym z elementów strategii ma być powołanie w Kirkenes – mieście w północnej Norwegii, kilka kilometrów od granicy z Rosją – centrum przeciwdziałania skutkom katastrof naturalnych i przemysłowych. Jednym z jego zadań ma być też przygotowanie graniczącego z Rosją regionu Troms i Finnmark na akcje sabotażowe. We wspomnianej strategii Finnmark został uznany przez rząd w Oslo za najważniejszy strategicznie obszar Norwegii.
Norwegia się zbroi
Od 21 sierpnia działa w tym rejonie nowo utworzona brygada norweskiej armii. Finnmarksbrigaden będzie bronić kraju wzdłuż 200-kilometrowej granicy z Federacją Rosyjską. W jednostce ma służyć ok. 4500 żołnierzy.
Brygada Finnmark docelowo składać się będzie z trzech batalionów manewrowych (Garnizonu Porsanger, jegrów i lekkiej piechoty), batalionu artylerii oraz pododdziałów saperskich, przeciwlotniczych i rozpoznawczych. Dowództwo nowej jednostki zlokalizowane zostało w Porsangmoen. To pierwsza norweska jednostka tej wielkości powołana do życia od 43 lat. Do niedawna jedyna duża norweska jednostka w tej części kraju, Brygada Północ, zostanie rozbudowana i wzmocniona. Według ostatniej analizy zagrożeń kraju przygotowanej przez Dowództwo Norweskich Sił Zbrojnych obszar graniczny z Rosją wymagać będzie wzmocnienia sił przeznaczonych do jego zabezpieczenia.
Jak poważnie Norwegia traktuje rosyjskie zagrożenie, a zarazem jak bardzo w NATO zdają sobie sprawę z tego frontu możliwej wojny z Rosją, świadczy fakt, że właśnie Oslo zawarło z Brytyjczykami umowę o wartości 10 mld funtów na dostawę co najmniej pięciu nowych okrętów wojennych dla norweskiej marynarki wojennej. Umowa na dostawę fregat typu 26 będzie „największym kontraktem eksportowym okrętów wojennych w historii Wielkiej Brytanii pod względem wartości”, poinformowało ministerstwo obrony.
Norwegia oświadczyła, że będzie to jej największa „inwestycja w potencjał obronny” do tej pory. Norwegia rozważała jako innych potencjalnych dostawców Francję, Niemcy i Stany Zjednoczone, ale ostatecznie wybrała brytyjskie okręty. W rezultacie powstanie wspólna flota brytyjsko-norweska składająca się z 13 fregat przeciw okrętom podwodnym – ośmiu brytyjskich i pięciu norweskich – do wspólnych operacji w Europie Północnej, co znacznie wzmocni północną flankę NATO.
Fregaty typu 26 zostały specjalnie zaprojektowane do wykrywania i śledzenia okrętów podwodnych przeciwnika oraz, w razie potrzeby, prowadzenia działań bojowych przeciwko nim. Dostawy mają rozpocząć się w 2030 r.
Rosyjska wojna hybrydowa
Kluczowe będzie bowiem nie tyle północne terytorium Norwegii, ile leżące wyżej wody arktyczne. Tędy rosyjskie okręty podwodne będą próbowały w razie wojny wyjść z płytkiego Morza Barentsa na północny Atlantyk, by zagrozić kluczowemu morskiemu połączeniu Europy z Ameryką Północną.
Pod koniec sierpnia doszło na wodach na północ od Norwegii do incydentu. Norwegowie wspólnie z siłami Wielkiej Brytanii i USA poszukiwali rosyjskiego okrętu podwodnego, który miał niebezpiecznie zbliżyć się do grupy okrętów NATO, w której skład wchodził lotniskowiec USS „Gerald R. Ford”. Norweska fregata „Thor Heyerdahl” i okręt wsparcia „Maud” prowadziły ćwiczenia w ramach tzw. lotniskowcowej grupy bojowej na Morzu Norweskim.
Ich sonary wykryły zbliżający się do jednostek NATO okręt podwodny, zidentyfikowany jako należący do rosyjskiej marynarki wojennej. Jego manewry zostały uznane przez ćwiczące okręty za zagrażające amerykańskiemu lotniskowcowi. Z bazy lotniczej pod Narwikiem zostały wysłane trzy samoloty rozpoznawcze P-8 Orion, do których dołączyli stacjonujący na Islandii i na Sycylii Amerykanie. Ze Szkocji do poszukiwań wystartował również samolot patrolowy Królewskich Sił Powietrznych. W ciągu trzech dni łącznie przeprowadzono 27 misji przeczesujących obszar ok. 100 km na zachód od Lofotów.
Kierujący norweskim wywiadem wiceadmirał Nils-Andreas Stensønes ostrzega, że choć Norwegia nie jest w stanie wojny z Federacją Rosyjską, władze na Kremlu mają na ten temat inne zdanie. – To Putin uważa, że Rosja jest w stałym konflikcie z Zachodem. Taka postawa jest źródłem najpoważniejszego dla Norwegii zagrożenia – ocenił Stensønes.
Przekłada się to nie tylko na prowokacyjne ruchy okrętów rosyjskich, lecz także na działania sabotażowe i szpiegowskie Moskwy w Norwegii. Na przykład na początku sierpnia kontrwywiad poinformował, że za cyberatakami na elektrownie wodne wiosną tego roku mieli stać hakerzy związani z Kremlem. Włamali się wówczas do systemu zarządzającego zaporą, która bez jakiejkolwiek kontroli rozpoczęła alarmowy zrzut wody. Skutki ataku udało się usunąć dopiero po kilku godzinach.
W ostatnim czasie nasiliło się zakłócanie przez Rosjan sygnału GPS w rejonie archipelagu Svalbard, leżącego ponad pół tysiąca kilometrów na północ od kontynentalnej Norwegii. To właśnie ten odcinek morski to brama dla Rosjan na Atlantyk.
Svalbard – klucz do Arktyki
W sierpniu upłynęło równo 100 lat od wejścia w życie traktatu spitsbergeńskiego. Na mocy porozumienia podpisanego w Paryżu 9 lutego 1920 r. Svalbard należy do Królestwa Norwegii, ale pretensje do archipelagu zgłasza Rosja.
Moskwa nasiliła roszczenia po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Rosjanie zarzucają Norwegii, że wbrew zapisom traktatu prowadzi działalność wojskową na archipelagu, a w porcie w Longyearbyen cumują okręty norweskiej marynarki wojennej. Władze w Oslo podkreśliły, że jednostki, które Rosja uznała za wojskowe, były w istocie kutrami straży granicznej.
W marcu rosyjskie MSZ wezwało ambasadora Norwegii Roberta Kvilego, aby poinformować go, że Moskwa postrzega wysiłki Oslo mające na celu wzmocnienie obrony Svalbardu i archipelagu Spitzbergen jako naruszenie traktatu z 1920 r. Zaledwie dzień wcześniej Nikołaj Patruszew, bliski współpracownik Putina, oświadczył, że NATO zagraża rosyjskim interesom narodowym na Atlantyku i Arktyce. Ponadto stwierdził, że Moskwa ma prawo, a nawet obowiązek, podjąć natychmiastowe działania w celu obrony przed takimi zagrożeniami.
Nie ma wątpliwości, że Svalbard będzie jednym z pierwszych celów ataku Rosji, jeśli zaatakuje ona NATO.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym dziennika „Kurier Wileński” Nr 36 (101) 06-12/09/2025