Redakcję „Kuriera” odwiedzili goście z Polski: prof. dr hab. Piotr Juliusz Jaroszyński, kierownik Katedry i Sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II, profesor w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, filozof, publicysta, nauczyciel akademicki i działacz polityczny oraz proboszcz parafii Św. Rodziny w Lidzie ksiądz Józef Hańczyc.
— Wilno odwiedzamy w drodze z Białorusi do Polski. Cel wizyty jest podwójny: pierwszy — to rodzinny, osobisty, ponieważ moja rodzina pochodzi z obecnej Białorusi, ale po zesłaniu na Syberię już nie wróciła do swoich ziem ojczystych zamieszkiwanych od wieków, tylko na tak zwane „ziemie odzyskane”. Natomiast część rodziny została na tamtych terenach. W związku z tym zawsze to jest inspirujące, a dla tych ludzi bardzo cenne, że ktoś o nich pamięta. Bo oni zostali poddani strasznemu systemowi, którego celem było pozbawienie człowieka godności. O to idzie walka, żeby im udowodnić, że są nikim. A dla tych ludzi polskość i wpisana istotnie w polskość religia katolicka była tą jedyną ostoją, która pomagała im zachować jakieś ludzkie oblicze – powiedział prof. dr hab. Piotr Jaroszyński.
Jak mówił, taki pobyt zawsze jest wstrząsający dla człowieka, bo uświadamia on sobie, jak wielka to była walka i zresztą nadal pozostaje, być może tylko nie w takiej ostentacyjnej formie jak kiedyś. Ona nadal trwa.
Za swoje zadanie profesor uważa pomoc w odnalezieniu tożsamości ludziom, którym ją zabrano.
— Z drugiej zaś strony, jest to podróż, która inspiruje z racji kontaktu z przyrodą, bo to jest ta przyroda, która stanowiła inspirację dla wielkich twórców — na czele z Mickiewiczem. Ta przyroda na Kresach jest inna niż w Polsce Centralnej – zaznaczył profesor dodają, że interesujące są też pozostałości architektury. Czy to tej wielkiej architektury — jak kościoły, pałace — czy też tej architektury drobnoszlacheckiej, zaściankowej.
— Tu w innych proporcjach odnajdujemy to, co stanowiło o kulturze życia mieszkańców, rodzin: jak ten dom wyglądał, jak był rozplanowany. Zawsze było miejsce na mini salon, werandę, ganek, zadbany sad. To wszystko — nawet ulica — nie rozdzielało tej społeczności, ale tylko łączyło.
To, co ciekawe z punktu widzenia doświadczeń Polaków — czy to w Polsce, czy to na całym świecie — gdy rozmawiamy z ludźmi starszymi, którzy w kołchozach pracowali po trzydzieści lat i pytamy, czym się różniła szlachta od chłopów — oni na pierwszym miejscu stawiają język. Po prostu ci ludzie, którzy byli biedni i mieli po 10-15 ha ziemi i sami pracowali — zwracali uwagę na to, jakim językiem mówią! Oczywiście w mowie nie było miejsca na przekleństwa — mówił profesor Piotr Jaroszyński.
Jak zaznaczył, takie powroty na Kresy koniecznie są potrzebne i niezwykle człowieka wzbogacają. Bo na tożsamość człowieka składa się przede wszystkim tożsamość narodowa, a tożsamość narodowa obejmuje dzieje i kulturę. Kresy są istotnym elementem kultury polskiej, nie tylko jako dodatek, ale jako ta najsilniejsza część.
— Pamięć kształtowana jest przez ośrodki decyzyjne, które dysponują instrumentami formowania świadomości i to jest szkoła czy różne szczeble edukacji, to są media, polityka — te trzy elementy, które mają tę moc formowania świadomości, a więc uwrażliwiania, pobudzania, zainteresowania w skali masowej – mówił profesor. — Człowiek sam w sobie ma ogólną ciekawość. Pod wpływem dorosłych się rozwija. Czyli jeśli tato nie weźmie syna czy córkę i nie przywiezie tutaj, i nie pokaże, i nie pozwoli na kontakty międzyludzkie — to Kresy dla nich będą pojęciem abstrakcyjnym.
To dopiero poprzez kontakt bezpośredni możemy uzmysłowić, że Kresy to nie jakieś archaiczne pojęcie — zaznaczył Piotr Jaroszyński.
Ksiądz Józef Hańczyc 13 lat temu studiował w Warszawie, gdzie podczas wykładów zapoznał się z prof. dr hab. Piotrem Juliuszem Jaroszyńskim.
— Profesor powiedział mi, że jego rodzina pochodzi z Nalibockiej Puszczy. Zaproponowałem, żeby przyjechał w gościnę i już kolejny raz towarzyszę mu, kiedy profesor ma czas tutaj przyjechać — na dzisiejszą Białoruś — czyli tu, na Kresy. W sposób szczególny, kiedy objeżdżamy te wszystkie zaścianki, wioski, krewnych i znajomych zwróciłem uwagę na to, co jest najważniejsze. Wszystko, co posiadamy, to jest dar od Boga. Być mężczyzną to dar Boga, być kobietą to też dar Boga. Być Polakiem, Litwinem, Białorusinem to też dar Boga. Żeby zachować polskość, jak tam Polacy ją zachowali, potrzebna jest modlitwa — powiedział ksiądz Józef Hańczyc.