Premier Litwy Algirdas Butkevičius bywa obiektem kpin ze względu na swoją niecodzienną zdolność codziennego zmieniania zdania na jakiś temat. Żartujemy nawet, że czasem chyba premier sam nie wie, jakie dokładnie ma poglądy. Przez to uwadze obserwatorów umknąć może inna zdolność premiera — do mówienia czegoś tak, by nic nie powiedzieć.
Ostatnio ogłosił, że Litwa otrzymała od Estonii „tak jakby pozytywną odpowiedź” w sprawie projektu budowy wspólnej elektrowni w Wisaginie. Co by to miało oznaczać, już nie wyjaśnił. Zakomunikował jedynie, że „po pewnych rozmowach, udzieleniu pewnej informacji, odpowiedziach na pewne pytania, już pewne pozytywne rzeczy docierają i do Litwy”. Co to oznacza? Zupełnie żadna informacja z tego komunikatu nie płynie — poza słowotokiem. Na tak jakby konferencji prasowej został wygłoszony tak jakby komunikat, który tak jakby media powtórzyły. Tak jakby zawierał jakąkolwiek treść inną, niż to, że w sprawie budowy elektrowni jądrowej nadal nic nie wiadomo, bo też — z bardzo dużym prawdopodobieństwem — nic się w tym kierunku nie robi.
Jest takie powiedzonko o ludziach, którzy nie mają nic do powiedzenia, a ubierają ten fakt w słowa. Tak jakby pasuje do komunikatu o „pracach” nad elektrownią jądrową, prawda, Panie Premierze?