Pytanie nie jest retoryczne. Nie ma też na celu skłonienia czytelnika do poczytania sobie dokumentów wspólnoty europejskiej, skąd by się dowiedział, że KE to organ wykonawczy, przez kogo mianowany i tak dalej. Bo im dalej, tym bardziej się okazuje, że to tylko piękne, ale mało znaczące frazesy.
Komisja Europejska w zupełnej niemal tajemnicy przed rządami krajowymi i Parlamentem Europejskim negocjuje Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji (w skrócie z angielska TTIP), które teoretycznie ma wprowadzić bezcłowy handel między Europą a Ameryką, a w praktyce zawiera liczne mechanizmy, mające ułatwiać życie wielkich korporacji kosztem małej przedsiębiorczości, obywateli i poszczególnych krajów. Do historii przejdą „upublicznione” przez KE dokumenty o spotkaniach z przedstawicielami koncernów tytoniowych, w których zamazane na czarno, a więc utajnione, jest 95 proc. treści, łącznie z datami, miejscami spotkań i ich uczestnikami.
Skandalem zaś była ostatnia wypowiedź pochodzącej ze Szwecji komisarz europejskiej ds. handlu Cecilii Malmström dla brytyjskiego dziennikarza: „Mój mandat nie pochodzi od Europejczyków”. Jeśli tak, to chyba zasadne jest pytanie — komu służy i przed kim się pani Malmström rozlicza?