Minęły święta, a wraz z nimi cmentarze zajaśniały tysiącem migocących światełek naszej pamięci o tych, co odeszli, co byli dla nas tak bliscy.
W przededniu Dnia Wszystkich Świętych Remigijus Šimašius, gospodarz Wilna wraz z liczną świtą urzędników, pracowników odpowiedzialnych za nadzór cmentarzy wileńskich odwiedzili Starą Rossę.
Nie jest to pierwszy zresztą raz, w tym samym okresie i z taką samą obietnicą, że ta stara i wyjątkowa nekropolia doczeka się lepszych czasów. Posypały się obiecanki, że zostaną wzmocnione opadające zbocza cmentarza, odnowione będą alejki, że walące się pomniki wrócą na swe postumenty. Czy można byłoby z tego się nie cieszyć? Można, bo analogiczne obiecanki Šimašiusa były również w roku 2015, gdy w podobnym składzie ten cmentarz odwiedził. Wtedy to mer zobaczył odnowione grobowce i mogiły… I stanął zdumiony, że od lat istnieje Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą, że istnieje taka akcja „Poznaniacy — Rossie”, która jest pod patronatem „Kuriera Wileńskiego”, że poszczególni darczyńcy za swe skromne środki ratują to, co można tu uratować.
Tak jest po dziś dzień. No, ale marzyć można. A przy okazji prosić mera, by odwiedził (i nie tylko z okazji Zaduszek) również Cmentarz Bernardyński, Cmentarz św. Piotra i Pawła (Saulė), które wołają o pomoc.
Helena Gładkowska