Więcej

    Rehabilitacja na … asfalcie

    Trudno dzisiaj dociec, urzędnik jakiego szczebla wpadł na pomysł, by chore na gruźlicę dzieci, które dotąd leczyły się w szpitalu „Valkininkų pušelė”, przenieść do stolicy, czyli zlikwidować ten szpital, a małych pacjentów dołączyć do szpitala dziecięcego w Santoryszkach. Prawdopodobnie ideę tę akceptuje Ministerstwo Zdrowia Litwy. Argument jest jeden: będzie oszczędniej – ale czyim kosztem? Wszak dzisiaj w Walkininkach przechodzi leczenie i rehabilitację 50 młodocianych pacjentów. Przechodzi w otoczeniu do tego jak najbardziej przystosowanym, w malowniczym sosnowym lesie, nie mając bezpośredniego kontaktu z otoczeniem.

    Kiedy w roku 1969 typowano miejsce dla budowy tego typu szpitala przeprowadzono specjalne pomiary czystości powietrza. Wtedy wybrano Walkininki. Teraz okazuje się, że już od grudnia dzieci chore na gruźlicę będą leczone w stolicy bez możliwości odbywania spacerów na świeżym powietrzu, co jest niezwykle ważne przy tej niebezpiecznej chorobie.
    Oszczędność, owszem, jest sprawą bardzo ważną, ale kto policzył, jakie niebezpieczeństwo może powstać z kontaktu chorych na gruźlicę z innymi pacjentami tego szpitala.
    A może Litwa nie ma powodu do niepokoju? Jest wręcz odwrotnie – nasz kraj jest wśród liderów najwyższej zapadalności dzieci na tę niebezpieczną chorobę. Czy o takie przodownictwo nam chodzi?
    Poseł Kęstutis Masiulis stanął w obronie szpitala w Walkininkach, ale trudno powiedzieć, czy minister zdrowia usłyszy go, jak i małych pacjentów.