Dużo napisano traktatów o tym, jakie powinno być dobre prawo, które jest sprawiedliwe, które dobre, które racjonalne i służące porządkowi publicznemu. Kryterium jednak najważniejszym jest, moim zdaniem, czy prawo jest mądre, czy nie. To łatwo zaś zweryfikować choćby przez to, czy możliwe jest do egzekwowania i ile to kosztuje.
Przykładów propozycji prawa mądrego i niemądrego dostarczył ostatnio minister, który wniósł o zmiany dotyczące ruchu drogowego. Zmniejszenie biurokracji, częstsze przeglądy techniczne dla „parataksówkarzy” (co roku, jak dla normalnych taksówek), rozbicie monopolu przeglądów technicznych – to mądre i dobre. Ale też propozycja zakazu robienia czegokolwiek za kierownicą – to już niemądre i zbędne. Bo niemożliwe do kontrolowania przez cały czas, a otwierające luki do wyrywkowego szykanowania kierowców i wyciągania pieniędzy.
Nic dziwnego, że przeciw tej ostatniej propozycji pojawiło się dużo protestów. Wprowadzenie takich zmian uderzyłoby bowiem nie tylko w poczucie sprawiedliwości u kierowców i podstawy państwa prawa. Co więcej – doprowadziłoby do zagrożenia na drodze. Wystarczy sobie wyobrazić, co by było, gdyby każdy kierowca zaczął stawać, żeby się podrapać po nosie czy łyknąć wody…