Więcej

    40 lat szczecińskiej socjologii. „W obliczu polikryzysów, rola nauk społecznych jest kluczowa”

    Jubileusz 40-lecia Instytutu Socjologii Uniwersytetu Szczecińskiego odbył się 23 maja br. w auli US na Wydziale Nauk Społecznych. Rozpoczęło je okolicznościowe wystąpienie JM rektora US, prof. dra hab. Waldemara Tarczyńskiego oraz dyrektora IS US, dra hab. Macieja Kowalewskiego, prof. US, wywiad z którym zamieszczamy poniżej.

    Czytaj również...

    Leszek Wątróbski: Jednocześnie z powstaniem w 1985 r. Uniwersytetu Szczecińskiego rozpoczął swoją działalność Instytut Socjologii. Jego pierwszym dyrektorem został prof. Ludwik Janiszewski. Kolejnymi dyrektorami byli: prof. Jacek Leoński, prof. Irena Machaj, prof. Bogdan Gębski, prof. Jan Nikołajew (pełniący obowiązki dyrektora) oraz prof. Oxana Kozlova.

    Maciej Kowalewski: Od października 2017 dyrektorem zostałem ja, włączając się w tę ciągłość historii. Na dokumencie z posiedzenia pierwszej Rady Naukowej Instytutu Socjologii widnieje data 21 listopada 1985 r., jednak ustalenie dalszej faktografii socjologii w strukturach Uniwersytetu Szczecińskiego nie jest sprawą prostą. Instytut przez lata zmieniał swoje nazwy, wydziałowe umocowanie, zmieniała się widniejąca na dyplomach nazwa kończonych studiów. Pojawiały się więc w dokumentach i na pieczątkach: Instytut Socjologii, Instytut Nauk Politycznych i Socjologii, Instytut Socjologii i Psychologii. Tożsamości i instytucje, które tworzą się w ich ramach, to często dwie odrębne rzeczywistości. 40 lat ciągłych zmian w ramach Uniwersytetu Szczecińskiego nie zmieniło jednak mocnego poczucia odrębności socjologów, ukształtowanego przez specyfikę uprawianej dyscypliny. A przecież pracownikami naszego instytutu byli i są badacze reprezentujący różne dyscypliny. Pracowali m.in. w odrębnej katedrze antropologowie i etnologowie czy wspomniani już psychologowie. Przez instytut przewijali się także: historycy, politolodzy, pedagodzy, ekonomiści, a nawet lekarze.

    Dziś Instytut Socjologii prowadzi trzy kierunki.

    Są to: socjologia I i II stopnia, socjotechnika i oddziaływanie społeczne oraz Social Science w całości w języku angielskim. Posiadamy pełne prawa akademickie do doktoryzowania i nadawania stopnia doktora habilitowanego. Jesteśmy aktywni na krajowej i międzynarodowej arenie instytucji badawczych. Z dumą kontynuujemy tradycje socjologii morskiej, prowadzimy badania na użytek samorządów, angażujemy się w dyskusje o ważnych społecznie tematach. Współczesna szczecińska socjologia, inaczej niż w swoich początkach, funkcjonuje z sukcesem w międzynarodowym obiegu, wychodzi poza dawne kręgi klasyków zapatrzonych w paradygmat strukturalno-funkcjonalny. Cechuje nas większa śmiałość badań, stosowanych metod, opracowywanych tematów. A w organizacji kształcenia: większa liczba przedmiotów do wyboru, więcej zajęć praktycznych, mądrzejsze, jak wierzymy, podejście do praw i aktywności studenckich.

    Dla osób z wykształceniem socjologicznym sprawa jest oczywista: w obliczu polikryzysów, rosnącej polaryzacji i wyzwań rewolucji cyfrowej, rola nauk społecznych jest kluczowa — być może bardziej, niż kiedykolwiek. Odpowiedzialność za dostarczanie rzetelnej wiedzy przez kolejne pokolenia badaczek i badaczy, pracujących w duchu krytycznego myślenia i odpowiedzialności społecznej — to nasze zadania na kolejne lata.

    Będziemy teraz wzmacniać kierunek Social Science, który prowadzimy w języku angielskim. Przygotowujemy się też do opracowania podobnego kierunku studiów już na drugim stopniu. Kierunek Social Science prowadzimy od sześciu lat. Początkowo traktowaliśmy go jako eksperyment, dlatego że wymagał przygotowania i przystosowania odpowiedniej dokumentacji na naszym wydziale. Pierwsze lata nie były łatwe. Dziś idzie to nam już bardzo dobrze. To jest też ciekawa platforma dla studentów przyjeżdżających do nas z zagranicy. Jest ich aktualnie u nas 10 i pochodzą z różnych krajów świata, m.in. z Etiopii, Serbii, Ukrainy, Nigerii, Turcji i Białorusi.

    Jubileusz rozpoczęło okolicznościowe wystąpienie JM Rektora US, prof. dra hab. Waldemara Tarczyńskiego
    | Fot. Leszek Wątróbski

    A jeśli chodzi o studentów Erasmusa…

    … to mamy nadal niezły przekrój, bo od Chin po Francję. Studenci Erasmusachwalą sobie możliwość komunikowania się pomiędzy sobą po angielsku. Na wszystkich trzech kierunkach mamy dziś ok. 120 studentów. Na drugim magisterskim stopniu jest ich, podobnie jak na innych uczelniach, znacznie mniej niż na pierwszym, licencjackim. Odbudowuje się natomiast kształcenie w Szkole Doktorskiej. Po otrzymaniu kategorii naukowej oraz prawa doktoryzowania i nadawania stopnia doktora habilitowanego mogliśmy uruchomić dalsze kształcenie. Aktualnie mamy w Szkole Doktorskiej piątkę naszych doktorantów i z każdym rokiem liczba ta będzie się zwiększać. Jest to dla nas ważne, bo bez tego, niełatwo jest odtwarzać kadrę. Naturalnym bowiem procesem jest fakt przechodzenia pracowników na emeryturę. Nie chcemy dopuścić do powstania dziury pokoleniowej. Na dziś udaje się nam jakoś tę ciągłość utrzymać.

    Należysz do swoistego pokolenia boomu studenckiego.

    W połowie lat dziewięćdziesiątych w murach polskich uczelni zagościły roczniki siedemdziesiąte, zainteresowane nie tyle już ucieczką przed wojskiem, ale chęcią własnego rozwoju. W przypadku naszego kierunku towarzyszyło nam poczucie, że socjologia to coś więcej niż humanistyka i coś odmiennego, niż pozostałe nauki społeczne — np. ekonomia, która także wtedy święciła triumfy. Sześciu, czasem siedmiu kandydatów na jedno miejsce dobijało się do progów instytutu w legendarnej siedzibie przy ulicy Wawrzyniaka. Przyszłych studentów przyciągała też perspektywa przyszłego zatrudnienia. Młodzi absolwenci socjologii chętniej widzieli się w przestrzeni między państwem, wolnym rynkiem a civil society, choć nie zawsze taka „wolnościowa” posada była im dana. Przede wszystkim jednak studiowaliśmy z przekonaniem, że wypracowane krytyczne, socjologiczne spojrzenie na świat nie doprowadzi nas do samoizolacji i złudnego poczucia wyjątkowości, ale może być wykorzystane z pożytkiem w publicznych instytucjach, prywatnych firmach, organizacjach pozarządowych.

    Na przełomie wieków tę nadzieję było trudno zrealizować. Pewne drogi dopiero się otwierały, społeczeństwo podnosiło się z kryzysu transformacji — zwłaszcza w mieście takim jak Szczecin, które ciągle było niezbyt bogate w instytucje mogące przyjąć edukacyjną nadwyżkę socjolożek i socjologów. Stąd też nasi absolwenci wyjeżdżali w Polskę i świat.

    Przewodnicząca Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego Teresa Kalina wręczyła Odznakę Honorową Gryfa Zachodniopomorskiego dr. Włodzimierzowi Durce
    | Fot. Leszek Wątróbski

    W instytucie znajdującym się w średniej wielkości uniwersytecie, w mieście średniej wielkości, właściwie nie ma się wyboru — trzeba tę średniość jakoś przekraczać.

    Wiedzieli to nasi nauczyciele, pamiętający, że nie da się uczyć socjologicznego myślenia i rzemiosła, nie prowadząc badań, nie mierząc się z tekstami, które wyrastają ponad przeciętność, bo inaczej nie tylko nauka nie będzie się rozwijać, ale także my sami pozostaniemy w miejscu. I tę poprzeczkę przeciętności udało nam się, mam nadzieję, przeskoczyć, a świadczą o tym losy naszych absolwentów.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Nasz instytut znany był w kraju z badań z zakresu socjologii morza, która już dawno przestała być sprawą lokalną. I to już nie jest zjawisko, które dotyczy wyłącznie regionów nadmorskich czy miast portowych. To jest dziś nałogowy fenomen globalny, który funkcjonuje w różnych odcieniach. Na Dalekim Wschodzie mówią o ocean sociology, a w krajach Europy zachodniej maritimesociology. I jest to wciąż nasza specjalność. Nadal też prowadzimy międzynarodową współpracę na tym polu. Uczestniczymy np. w dużym europejskim projekcie RETHINK BLUE razem z ponad 400 naukowcami z prawie 40 krajów. Jest to projekt zorientowany na wymianę doświadczeń i tworzenie publicznych polityk, przy założeniu, że w każdym z tych krajów każdy z naukowców prowadzi swoje badania. Razem się spotykamy i razem pracujemy, aby wiedzę naukową wykorzystać na potrzeby gospodarki czy na potrzeby strategii związanych z blue economy i gospodarką morską szeroko rozumianą czy szeroko modnym teraz przemysłem budowania wiatraków na morzu.

    Sesja panelowa nr 1: „Wyzwania społeczne w regionie: badania socjologiczne w politykach publicznych” (goście: Dorota Rybarska-Jarosz (ROPS), dr Albert Terelak, dr Sebastian Kołodziejczak (IS US), prowadzenie: prof. Maciej Kowalewski)
    | Fot. Leszek Wątróbski

    Dziś „błękitna gospodarka” to jeden z gorących tematów na światowej mapie wiedzy.

    I to, w jaki sposób ma się ona zmieniać, aby realizować cele zrównoważonego rozwoju. Bierzemy udział w tej dyskusji a dorobek naszych badań i historia socjologii morskiej tutaj się przydają. Ciągle realizujemy również badania na potrzeby lokalnego samorządu, dotyczących głównie sfery problemów społecznych, ale nie tylko. Wszędzie tam, gdzie jest potrzebna ekspertyza socjologiczna, staramy się przybywać z naszym głosem, np. spraw dotyczących demografii, kwestii migracyjnych, rynku pracy czy wreszcie spraw związanych z kulturą. Realizujemy w ten sposób swoje badania i służymy głosem doradczym. W ostatnich latach było np. kilka badań nad zjawiskiem przemocy domowej. Wracamy też z badaniami w uczestnictwie w kulturze i funkcjonowania instytucji w mieście i województwie oraz aktywizmu obywatelskiego i organizacji pozarządowych.

    Sesja panelowa nr 3: „Socjologia morska: tradycje i nowe wyzwania »błękitnej gospodarki«„ (goście: dr inż. Piotr Treichel — Dyrektor Studium Doskonalenia Kadr Oficerskich Politechniki Morskiej w Szczecinie; Janusz Kopalski — Prezes Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Byłych Pracowników Grupy Polskiej Żeglugi Morskiej P.P.; kpt. ż.w. Piotr Brzeziński — Urząd Morski w Szczecinie; Justyna Kurach — specjalistka ds. armatorskich PŻM; prowadzenie: prof. Arkadiusz Kołodziej)
    | Fot. Leszek Wątróbski

    A co z badaniami nad Polonią? Wasz instytut, w ramach Ośrodka Studiów i Badań Polonijnych, prowadził takie badani i był współorganizatorem, razem z Europejską Unią Wspólnot Polonijnych, międzynarodowych konferencji polonijnych.

    Badania nad Polonią i obecnością Polaków na całym świecie, z których też byliśmy słynni, trochę przygasły. Szkoda, bo mało który ośrodek się tym zajmuje. Myślę, że prędzej czy później, wrócimy do nich.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Zajmujemy się natomiast badaniami miast i polityki protestu. Jeden z naszych programów dotyczy badań związanych z archiwum aktywizmu i ruchów społecznych. Projekt ten jest pewnego rodzaju fenomenem ponadlokalnym i ponadkrajowym. Wszędzie tam bowiem, gdzie ludzie angażują się w działalność opozycyjną, to jednocześnie starają się zostawić po sobie jakiś ślad. A nas interesuje, w jaki sposób gromadzone dokumenty, czasami w postaci zinstytucjonalizowanej, a czasami jako przedsięwzięcie oddolne, są obecne we współczesnym życiu politycznym. Krótko mówiąc, jak te dowody akcji protestacyjnych z przeszłości ciągle są istotne w nadawaniu znaczenia temu, co dzisiaj dzieje się w sferze polityki, czyli: na jaki temat, w jaki sposób, z kim i gdzie — protestowano, ciągle ma znaczenie.

    Jak widzisz przyszłość szczecińskiej socjologii?

    Mamy nadzieję na kolejne jubileusze. Myślimy już o 50-leciu. Jak się okazuje, historia innych, podobnych do naszej instytucji w Polsce, nie jest aż tak długa. Na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie Instytut Socjologii święcił swoje 55-lecie. Nie jesteśmy więc takim najmłodszym podmiotem. Osobiście jestem z Instytutem Socjologii związany już 29 lat: 24 lata pracy i 5 lat studiów. Zależy nam, aby jeszcze mocniej integrować się ze środowiskiem socjologicznym w Polsce. Każdy z obecnych gorących tematów, niezależnie, czy to jest kwestia migracji, czy zjawisko zmiany demograficznej, sztuczna inteligencja, transformacja gospodarki — to ten kontekst społeczny jest zawsze i on zawsze pozostanie. A bez wiedzy socjologicznej niełatwo będzie te zmiany analizować.

    Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych jubileuszy.

    Od prawej: prof. Jan Nikołajew, dr Włodzimierz Durka, dr Regina Thurow i prof. Bogdan Gębski
    | Fot. Leszek Wątróbski

    Czytaj więcej: Przemoc w rodzinie. Stop! Sprawa nie tylko rodziny

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    W drodze do siebie… Trzy lata w Domu Polonii w Pułtusku

    Leszek Wątróbski: „W drodze do siebie” to tytuł Pana ostatniej książki. Zawarł Pan w niej elementy swojego życiorysu. Eugeniusz Gołybard: Ukazała się w Kijowie w Wydawnictwie „Feniks” w 2022 r....

    X jubileuszowa edycja Festiwalu Grzesiuka

    Pogoda pokrzyżowała plany Przez cały czas trwania festiwalu dostępne były animacje, gry i zabawy dla dzieci, wystawa „Nasz Festiwal”, stoiska rękodzielnicze, warsztaty, wystąpili szczudlarze, były bańki mydlane. Wstęp na wszystkie...

    Noc Muzeów w „Villa la Fleur” w malowniczym Konstancinie

    Muzeum pełni ważną rolę w popularyzacji polskiej sztuki nowoczesnej i awangardowej. O mieście Konstancin to malownicze miasto położone ponad 20 km na południe od centrum Warszawy i liczące dziś ponad 20 tys....