Wiosną 2014 r., tuż po rosyjskiej aneksji Krymu, w redakcji „Kuriera Wileńskiego” odebraliśmy lawinę telefonów od osób oburzonych stanowiskiem gazety. Telefonującym nie podobało się to, że rosyjską agresję na Ukrainie nazywaliśmy… rosyjską agresją na Ukrainie. Zarzucano nam m.in., że bronimy ukraińskich faszystów.
Telefonujący jak zahipnotyzowani powtarzali tezy zaczerpnięte z rosyjskich kanałów telewizyjnych. Minęło sześć lat. Konflikt na Ukrainie po tym, jak kraj stracił część swojego terytorium, a kilkanaście tysięcy jego mieszkańców zostało zabitych, został zamrożony. Jednak od początku 2020 r. mamy kolejną wojnę. Na razie informacyjną. Teraz Rosja wypowiedziała ją Polsce. Putinowi nie podoba się polski punkt widzenia na II wojnę światową. Rosyjski prezydent zaangażował się w wojnę osobiście. Oskarżył Polskę o… przyczynienie się do wywołania II wojny światowej. Kreml wykorzystuje wojnę o historię do budowania nowej ideologii państwowej. Jednak problemem dla reżimu Putina, jak i wcześniej dla komunistycznych władz Związku Sowieckiego, jest to, że II wojna światowa nie rozpoczęła się 22 czerwca 1941 r., ale 1 września 1939 r., gdy hitlerowskie Niemcy po zawarciu ze stalinowskim Związkiem Sowieckim paktu Ribbentrop-Mołotow napadły na Polskę.
A 17 dni później Armia Czerwona pomogła Hitlerowi dobić wykrwawione państwo polskie. Rosjanom bardzo nie podoba się, gdy Polacy, Litwini, przedstawiciele innych narodów wypominają, że na początku II wojny światowej sojusznikiem III Rzeszy był właśnie Związek Sowiecki. Nie potrafią uznać faktu, że Armia Czerwona, wyzwalając narody Europy Centralnej i Wschodniej od faszyzmu, narzuciła tym narodom sowieckie jarzmo. Mamy więc wojnę. Od kilku tygodni putinowscy propagandyści na okrągło powtarzają tezy o polskich faszystach, polskich esesmanach, a nawet o polskich lotnikach Luftwaffe. Wbijają w głowy widzom programów telewizyjnych, że Polacy podczas II wojny światowej nie tyle walczyli z Niemcami, ile strzelali w plecy bohaterskiej Armii Czerwonej oraz pomagali Niemcom mordować Żydów. Jeden z rosyjskich „politologów” stwierdził, że Stalin słusznie zrobił, iż kazał zabić polskich oficerów w Katyniu. Głównym polskim faszystą rosyjska maszyna propagandowa okrzyknęła twórcę II Rzeczypospolitej, marszałka Józefa Piłsudskiego. Mam więc nadzieję, że teraz miłość do Putina wyparowała z Wileńszczyzny na zawsze.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 5(13) 01-07/02/ 2020