Więcej

    Koronawirus i solidarność

    Porównywanie obecnej epidemii koronawirusa do II wojny światowej czy do pandemii hiszpanki jest przesadą, ale to nie oznacza, że możemy ją lekceważyć. „Dzisiaj świat zetknął się z największym kryzysem od czasów II wojny światowej.

    Wirus zmienia życie codzienne i zmusza nas do działań nadzwyczajnych. Są zamykane granice, a miliony osób są izolowane w swoich mieszkaniach. To jest poważne wyzwanie dla świata, państwa litewskiego i każdego z nas” – powiedział w niedzielnym orędziu prezydent Litwy Gitanas Nausėda. W zupełności zgadzam się z głową litewskiego państwa co do tego, że epidemia koronawirusa jest poważnym problemem. I ma wymiar gospodarczy, społeczny, polityczny oraz psychologiczny. Nic jednak nie wskazuje na to, że jej skutki będą podobne do największej katastrofy XX w. Podobnie jak porównania do hiszpanki, czyli pandemii grypy z przełomu lat 1918–1919, również są wyolbrzymione.

    Nie mamy obecnie wojny światowej, a poza tym medycyna stoi na o wiele wyższym poziomie. Oczywiście, musimy patrzeć rządzącym na ręce i zadawać im pytania odnośnie do podejmowanych działań w walce z wirusem. Daleki jestem jednak od oskarżeń, że rząd nie był przygotowany na epidemię. Żaden rząd – ani autorytarny, ani demokratyczny, pod każdą szerokością geograficzną – nigdy nie będzie przygotowany na tego typu sytuację. Jest to smutne, ale prawdziwe. Z pewnością na początku epidemii rząd Litwy nie stanął na wysokości zadania. Kiedy rozpoczęła się panika i mieszkańcy zaczęli zmiatać wszelkie towary ze sklepowych półek, premier i minister zdrowia byli poza granicami kraju. Nie udało się też zapewnić na czas wystarczającej ilości masek i płynu do dezynfekcji.
    Jednak później, w moim odczuciu, rząd wziął się operatywnie do pracy. Czy zastosowane środki są wystarczające? To da się zweryfikować dopiero po kilkunastu miesiącach, kiedy, mam nadzieję, świat upora się z pandemią. Wówczas też zobaczymy, kto miał rację. My, ogłaszając ogólnokrajową kwarantannę i zamykając granice, czy Brytyjczycy, którzy przyjęli zupełnie odmienną strategię w walce z koronawirusem. To, co możemy zrobić teraz, to okazać solidarność oraz słowem i czynem wesprzeć najbardziej narażone na wirus grupy społeczne. Przy okazji dziękujmy lekarzom, farmaceutom, osobom sprzątającym, ekspedientom, kierowcom, dostawcom, policjantom, strażakom oraz wszystkim tym, którzy z narażeniem życia i zdrowia zapewnią nam w miarę normalne życie w ciągu tych kilku tygodni.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 12(34) 21-27/03/ 2020