Wyobraźmy sobie, że do armii Tuchaczewskiego dołącza spod Lwowa armia Jegorowa i komisarza Stalina wraz kawalerią Budionnego i w sierpniu 1920 r. bolszewicy zdobywają Warszawę.
Robią „porządek” w stolicy, narzucając bolszewicki „rząd” (tzw. Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski) w osobach komunistów Marchlewskiego, Dzierżyńskiego, Haneckiego, Unszlichta, Kona, Próchniaka, Bobińskiego. Grabią magazyny broni, przejmują kontrolę nad komunikacją, polskich polityków i wojskowych osadzają w specjalnych obozach (zapewne część z nich wywieźliby do Rosji sowieckiej). I marzenie Lenina się spełnia! W Niemczech w tym czasie występuje sprzyjająca atmosfera – skomunizowane społeczeństwo oczekuje nadejścia Armii Czerwonej. Część armii bolszewickiej poszłaby na Węgry, gdzie osadziłaby węgierskiego komunistę – Belę Kuna. Po zajęciu Niemiec – kolej na Francję i dobrnięcie do Hiszpanii (której mieszkańcy – jak pokazała historia – byli podatni na bolszewizm). Uderzono by po raz kolejny na Finlandię, gdzie komunistycznemu przewrotowi w roku 1918 przeciwstawił się naród fiński pod wodzą marszałka Mannerheima. I w rezultacie mielibyśmy Polską, Niemiecką, Węgierską, Francuską, Hiszpańską, Fińską – Socjalistyczne Republiki Rad. Po czym komuniści szarpaliby następne kraje i zniewalali kolejne społeczeństwa. Dlaczego Europa uniknęła tego apokaliptycznego scenariusza? Co takiego się zdarzyło, że Polska okazała się barierą nie do przebycia dla bandziorów spod znaku czerwonego sztandaru? Naturalnie, można by wymienić parę ważnych czynników prowadzących do zwycięstwa: taktyka armii polskiej, plan Piłsudskiego i Rozwadowskiego kontrataku znad Wieprza, brak koordynacji działań między Jegorowem a Tuchaczewskim. Jednak nadrzędną przyczyną przegranej hord Lenina w Polsce była postawa polskiego społeczeństwa: robotnicy i chłopi nie czekali z otwartymi rękami na Armię Czerwoną i wbrew oczekiwaniom bolszewików masowo, jako ochotnicy, wstępowali do polskiej armii. Nasz kraj uratował w roku 1920 Europę od totalitaryzmu komunistycznego i niewyobrażalnych wręcz następstw. Dzięki Polsce Europejczycy przez kolejne 19 lat mogli się cieszyć wolnością osobistą, prywatną własnością, wolnością wyznania i poglądów. Ta Polska, która według Anglików i Francuzów miała być „państwem sezonowym”, zatrzymała bolszewików i zdołała całkiem dobrze rozwinąć się ekonomicznie w międzywojniu.
Piotr Hlebowicz
Artykuł ukazał się w Magazynie „Kuriera Wileńskiego” 22 sierpnia 2020 roku