U wielu osób, gdy słyszą o opiniach, zaleceniach czy decyzjach różnych oenzetowskich agend, uruchamia się automatyzm myślowy, który każe widzieć w nich niekwestionowany autorytet. Organizacja Narodów Zjednoczonych brzmi niemal tak, jakby stała za nią powaga całego cywilizowanego świata.
Warto jednak przekłuć ten sztuczny balon i zrozumieć, że wiele zależy od tego, kto i gdzie wstawi swoich ludzi. Można stanowić bowiem mniejszość, ale mieć swoich zaufanych ludzi w kluczowych miejscach, by skutecznie wpływać na bieg spraw. Przykładem takiej osoby, która znalazła się w oenzetowskich gremiach i ma wpływ na politykę tej organizacji w pewnym zakresie, jest południowoafrykańska lekarka Tlaleng Mofokeng. Pełni ona urząd specjalnego sprawozdawcy ONZ ds. zdrowia i została powołana na to stanowisko przez Radę Praw Człowieka ONZ z siedzibą w Genewie. Tacy urzędnicy jak ona zajmują się interpretowaniem rozmaitych międzynarodowych zobowiązań, a ich raporty są wykorzystywane później do wywierania nacisku na różne kraje.
Otóż Tlaleng Mofokeng dała się poznać jako zatwardziała aborcjonistka, a jej nominacja została z radością powitana przez największą na świecie fabrykę śmierci, czyli aborcyjnego giganta Planned Parenthood. To jednak nie wszystko. Kilka tygodni przed nominacją okazało się, że lekarka z RPA jest też zwolenniczką prostytucji osób nieletnich. Trzy miesiące temu w popularnym magazynie dla nastolatek opublikowała tekst pt. „Dlaczego praca seksualna to godna praca”, w którym domagała się legalizacji nierządu. „Uważam, że prostytucja i prawa prostytutek to także prawa kobiet, prawa do zdrowia i prawa pracownicze, a także papierek lakmusowy transwersalnego feminizmu”, napisała Tlaleng Mofokeng. Kupowanie usług seksualnych i wynajmowanie ciała za pieniądze może – jej zdaniem – „być pozytywne dla wielu osób potrzebujących więzi międzyludzkich, przyjaźni i wsparcia emocjonalnego”. Autorka zachęcała nastoletnie czytelniczki do rozważenia wyboru prostytucji jako pewnej opcji pracy. Mimo że jej szokujące poglądy były ogólnie znane, została jednak nominowana na wpływowe stanowisko w ONZ. Nikomu nie przeszkadzało, że zwolenniczka uśmiercania dzieci nienarodzonych i handlu żywym towarem dostała do ręki potężne narzędzia wpływu na politykę wewnętrzną wielu krajów. A może właśnie dlatego się tam znalazła. Ma przecież do wykonania konkretne zadanie.
Grzegorz Górny
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 39(112) 26/09-02/10/2020