Więcej

    Targanie wirusa za wąsy

    Gdy pisałem ten felieton, na Litwie stwierdzono 311 przypadków zakażenia koronawirusem. Ale gdy Państwo otrzymają to wydanie magazynowe „Kuriera Wileńskiego”, zakażonych będzie zapewne o wiele więcej.

    Więcej chorych znajdzie się w szpitalach, więcej podpiętych do aparatów sztucznej wentylacji płuc, masek z tlenem. A co najsmutniejsze, wzrośnie liczba zmarłych na tę chorobę. Również w naszym bezpośrednim otoczeniu pojawia się coraz więcej osób zarażonych covid-19. W minionym tygodniu na tę chorobę zmarł wielki przyjaciel „Kuriera Wileńskiego”, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Lidzie, ksiądz kanonik Józef Hańczyc. Miał 60 lat. Lekarze walczyli ze wszystkich sił. Podczas ostatnich dni swego życia był podłączony do respiratora. Przegrał walkę z koronawirusem. Z powodu pojawienia się covid-19 w Rudominie na przymusowej izolacji jest jedna z naszych redakcyjnych koleżanek. Niestety, nie wszyscy są wciąż przekonani, że wirus jest bezlitosny. Kilkanaście minut spędzonych w pobliżu osoby chorej na covid-19 gwarantuje, że również my dostaniemy dawkę patogenu z wirusami.

    Ale już nikt nie może zagwarantować, że to właśnie nas ominie ciężka forma tej choroby. Covid-19 zabija osoby w każdym wieku i dowolnej kondycji zdrowotnej. Litwa żyje z koronawirusem od końca lutego, więc niejeden już wie, co trzeba robić, a czego nie wolno, aby uniknąć zarażenia. Niestety, część społeczeństwa uważa, że covid-19 dosięgnie najwyżej sąsiada, ale już w żadnym wypadku nie nas i nie naszą rodzinę. Dla wielu życie toczy się jak za dobrych niecovidowych czasów – imprezy rodzinne, wypady na koncerty, do klubów sportowych, barów. Tacy ludzie szybko doprowadzą do sytuacji, gdy litewski system opieki medycznej po prostu się zawali. Litwa, zresztą jak każdy inny kraj, ma ograniczoną liczbę szpitalnych łózek, sprzętu medycznego, a najważniejsze – lekarzy i pielęgniarek. Najsmutniejsze, że podobny nonszalancki pogląd na epidemię wyznają władze niektórych litewskich samorządów. Targaniem wirusa za wąsy grzeszą również stołeczne władze. Uporczywa niechęć rządzących Wilnem do zastosowania się do zaleceń lekarzy epidemiologów doprowadzi do sytuacji, że wileńskie szpitale będą wypełnione nie na 100, ale na 200 proc. I wówczas trzeba będzie zastosować drastyczniejsze obostrzenia od tych proponowanych dziś przez epidemiologów.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 43(124) 24-30/10/2020