Więcej

    Nowi, świadomi Białorusini

    Na Białorusi już ponad 70 dni trwają pokojowe demonstracje. Łukaszenka straszy i urąga obywatelom, OMON bije protestujących, do Polski trafia coraz więcej uciekinierów z Białorusi. Miesiąc temu granicę przekroczył nasz przyjaciel, działacz BNF Zianona Pazniaka, Walery. Dla jego bezpieczeństwa nie ujawniam nazwiska. Współpracujemy od 1990 r. Przez dwa tygodnie przechodził obowiązkową kwarantannę w jednym z obozów dla uchodźców, teraz czeka na decyzję (wnioskował o azyl polityczny).

    Wyjechał tak jak stał, po telefonie sąsiada, który uprzedził, że służby właśnie wkraczają do jego mieszkania w Mińsku (na szczęście Walery był w innym punkcie miasta). „Tak przydusili, że nie da się żyć – opowiada – pełna kontrola, podsłuchy, ludzi biorą z domów”. Przesłuchują i grożą. Młodzi wymyślają co rusz wspaniałe akcje, widać, że to już nie jest sowiecka mentalność, jak u starszych. To są nowi, świadomi Białorusini. W ostatnich dniach można było usłyszeć parę groźnych wypowiedzi z ust wysokich urzędników białoruskiego MSW, że są gotowi użyć nawet broni palnej przeciwko tłumowi.

    I mówią to bez żadnej żenady, jak gdyby nigdy nic. Na Litwie zaś pan Waldemar Tomaszewski zabronił polskiej frakcji głosować w Sejmie nad rezolucją o Białorusi. Ponoć może to zepsuć dobre stosunki międzypaństwowe, podżegać do niepotrzebnej rewolucji. Według pana Waldemara musimy czekać na procesy ewolucyjne. Tylko że ta „ewolucja” trwa już od 1994 r., idąc nieuchronnie w stronę pełnego wchłonięcia Białorusi przez Rosję. Czy o to panu Waldemarowi chodzi? Cóż, sojusz z rosyjskimi organizacjami na Litwie pewnie do czegoś zobowiązuje, choć w ostatnich wyborach parlamentarnych alians Akcji Wyborczej Polaków na Litwie z mniejszością rosyjską raczej nie pomógł. AWPL-ZChR nie przekroczyła 5 proc. progu wyborczego, więc polskiej frakcji parlamentarnej tym razem nie będzie.

    Moim zdaniem AWPL-ZChR zaszkodziło podejście do spraw białoruskich oraz fraternizacja z rosyjską piątą kolumną na Litwie. Wiadome jest, że Rosja to mistrz w wykorzystywaniu swojej mniejszości na całym świecie. Robi to konsekwentnie i permanentnie, zwłaszcza na Litwie, Łotwie, w Estonii, na Białorusi i Ukrainie. Nie byłoby agresji i zajęcia Krymu, Donbasu i Cchinwali bez pomocy miejscowych piątych kolumn. By dezorganizować życie polityczne i społeczne tych krajów, Rosja hojną ręką sypie finanse, podrzuca „emigrantów” i szkoli u siebie przyszłych, hybrydowych dywersantów.


    Piotr Hlebowicz


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 45(130) 07-13/11/2020