Posłanka i minister sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska zadeklarowała, że projekt Ustawy o mniejszościach narodowych ma trafić pod obrady Sejmu podczas sesji wiosennej. Jestem pewny, że tak się stanie. Co do tego, jak na projekt zareaguje większość parlamentarzystów, mam wątpliwości.
W miniony piątek Gintautas Paluckas zrezygnował ze stanowiska prezesa Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej. – Dziękuję wszystkim za ocenę wyników wyborczych. Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za wynik wyborczy oraz za zaistniałą sytuację. Dążąc do zatrzymania dalszego uszczerbku na wizerunku partii w oczach społeczeństwa, podjąłem decyzję o rezygnacji – poinformował polityk. Z dużym prawdopodobieństwem można założyć – wybory partyjne odbędą się w kwietniu – że nowym prezesem zostanie europoseł Juozas Olekas. Dymisja z radością została powitana przez tzw. bobrów, czyli Litewską Socjaldemokratyczną Partię Pracy. Były premier Gediminas Kirkilas oświadczył, że jeśli Olekas zwycięży, to wówczas może dojść do fuzji dwóch ugrupowań lewicowych.
Kirkilas nie wykluczył, że do nowego ugrupowania lewicowego może dołączyć także Związek Chłopów i Zielonych. Na razie trudno to sobie wyobrazić, aczkolwiek w danej sytuacji niczego nie można wykluczyć. Paluckas piastował urząd prezesa partii od 2017 r. W 2019 r. został wybrany na drugą kadencję. Próbował przekształcić postkomunistyczny twór w nowoczesne ugrupowanie socjaldemokratyczne, czym wywołał sprzeciw wśród starszych kolegów partyjnych. Niestety, w odróżnieniu od konserwatystów średnio mu się udało. Elektorat wielkomiejsko-hipsterski, o który próbował zawalczyć Paluckas, tradycyjnie postawił na liberałów. W tym kontekście sądzę, że dymisja Paluckasa może negatywnie wpłynąć na wynik głosowania sejmowego ws. Ustawy o mniejszościach narodowych lub innej kwestii dotyczącej polskiej mniejszości narodowej.
Niestety, bez głosów socjaldemokratów tego typu projekty nie zostaną zaaprobowane przez litewski parlament. Chociaż litewska socjaldemokracja, nawet kiedy jej kierownictwo było zdominowane przez tzw. bobrów, deklarowała poparcie dla polskich postulatów, to nigdy nic w tej sprawie nie zrobiła. Paluckas od samego początku deklarował, że uznaje, iż prawa mniejszości są częścią praw człowieka. Na początku obecnej kadencji – być może zbyt pochopnie – spróbował przepchnąć projekt o pisowni nazwisk, który został odrzucony przez Sejm. Teraz tego podejścia po lewej stronie litewskiej sceny politycznej może zabraknąć.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 5(13) 30/01-05/02/2021