Więcej

    Ofiara totalitaryzmu

    W tych dniach przypadnie kolejna rocznica uprowadzenia i zamordowania ks. Jerzego Popiełuszki. Dzisiaj jest on błogosławionym męczennikiem Kościoła. Wydawać by się mogło, że na karty historii trafił przypadkowo. Był kapłanem archidiecezji warszawskiej zaangażowanym w duszpasterstwo młodzieży, zwłaszcza studenckiej.

    Kłopoty ze zdrowiem spowodowały, że maju 1980 r. został przeniesiony z kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie do parafii pw. św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. W sierpniu 1980 r. pojechał w zastępstwie odprawić mszę świętą dla strajkujących robotników Huty Warszawa. Tak związał się z Solidarnością. Wiemy jednak, że w życiu nie ma przypadków i Pan Bóg przygotował dla niego właśnie w taki sposób plan stania się świadkiem wiary w trudnych czasach represji systemu totalitarnego. Ksiądz Popiełuszko po wprowadzeniu stanu wojennego wspomagał ludzi prześladowanych i skrzywdzonych. Organizował liczne działania charytatywne. W kościele św. Stanisława Kostki od 28 lutego 1982 r. odprawiał msze za ojczyznę. Swoją działalność duszpasterską oparł na przesłaniu św. Pawła: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”.

    Odwoływał się także do nauczania Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego. Od 1983 r. zainicjował Ogólnopolskie Pielgrzymki Ludzi Pracy na Jasną Górę. W całej Polsce starał się nieść Dobrą Nowinę represjonowanym i poniewieranym przez system. 19 października 1984 r. został uprowadzony przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i zamordowany. Od tego momentu wszyscy ludzie dobrej woli byli przekonani, że stał się męczennikiem tych trudnych czasów. Modlili się za jego wstawiennictwem w ważnych intencjach. Zwłaszcza o wolność ojczyzny. Przekonanie o męczeńskiej śmierci kapłana zaowocowało 6 czerwca 2010 r., kiedy został ogłoszonym błogosławionym Kościoła katolickiego. Noszę w sercu wielką cześć do ks. Popiełuszki. Zawsze modliłem się za jego wstawiennictwem, kiedy trzeba było podjąć trudne wyzwania. Nigdy mnie nie zawiódł. Tak sobie myślę, że warto zawierzyć mu w tych dniach sytuację naszych rodaków na Białorusi i rozwiązanie trudnej sytuacji na granicy Polski i Litwy, gdzie totalitarny system Łukaszenki prowadzi od miesięcy hybrydową wojnę, posługując się wychodźcami. Ksiądz Jerzy urodził się na Białostocczyźnie, jest więc człowiekiem Kresów. Niech wyjedna nam łaskę rozwiązania tych trudnych spraw.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 42(121) 16-22/10/2021