Telewizji nie lubię. Z powodu wywołującego wymioty potoku reklam. Ale rozumiem, że jak coś jest za darmo, to się bierze i milczy.
Ale zawsze istnieją jakieś granice przyzwoitości, a te ostatnio kilkakrotnie przez telewizję publiczną (LRT), emitowaną przecież za pieniądze podatników, zostały bezczelnie naruszone.
Jak co najmniej połowa Litwy lubię koszykówkę i chłonę ten sport, szczególnie w wydaniu krajowym, jak odkurzacz.
Ale lubię też oglądać telewizyjne wiadomości. Nie, żebym się spodziewał supernewsów, bo przecież w internecie jest ich pod dostatkiem. Po prostu podoba mi się, kiedy do mnie mówią i coś mi pokazują.
Jednak miniona niedziela zdzieliła mnie po raz kolejny mokrą szmatą. O 20.30 miała być emitowana tradycyjna Panorama. Pstrykam – a tu „kosz” krajowego pucharu…
Jak co najmniej połowa Litwy lubię koszykówkę i chłonę ten sport, szczególnie w wydaniu krajowym, jak odkurzacz.
Gdzie wiadomości? Ano, po niedługim grzebaniu okazało się, że są na „zapasowym” LRT Plius, gdzie emituje się powtórki i inne rzeczy kulturalno-mniejszościowe, kierowane przepisowo przez zarząd państwowy.
Pamiętam, jak żeśmy „trzymali” Kurier do ponad godziny po północy, byleby tylko ogłosić historyczne zwycięstwo kowieńskiego „Žalgirisu“ w elitarnej Eurolidze. Było wtedy wiele nerwów i kłopotów, ale to było wydarzenie!
Tymczasem w niedzielę faszerują nas bezpośrednimi transmisjami porażek drużyny, która jest już tylko cieniem tej sprzed lat…