Więcej

    A ty, władco, przeciwko mnie?

    W obecnych niespokojnych czasach bardzo potrzebujemy mądrych rządzących, umiejących się pochylić nad problemami szarego obywatela.

    Niestety, mało w którym kraju na świecie mamy do czynienia z mądrymi rządzącymi. Nie mam zamiaru się skupiać na reżimach autorytarnych lub dyktaturach: z założenia dla nich zwykły człowiek jest nic nieznaczącym pionkiem. Mało który ma wśród priorytetów polepszenie jakości życia ogółu (Singapur jest chlubnym wyjątkiem), czego dobitnie pokazują przykłady Rosji czy Białorusi. Porozmawiajmy o naszych – niestety, chorych – demokracjach. Teoretycznie w demokracji lud głosuje na jak najmądrzejszych rządzących, a ci pracują dla dobra ogółu. Tymczasem obecnie rządzący na wszystkich szczeblach w wielu krajach europejskich nagminnie popełniają grzech pychy. To zjawisko dotyczy także tzw. dojrzałych demokracji. Francja, gdzie prezydentem kraju jest rozpieszczony dzieciak, który nie znosi sprzeciwu i nie wahał się strzelać do pokojowych manifestantów; kilka krajów Europy Zachodniej traktujących obywateli jako dojne krowy i wprowadzających wszelakie daniny i restrykcje, np. co do wjazdu do centrów miast. Jak to się objawia na naszym podwórku?

    Otóż też mamy polityków, którzy nie znoszą sprzeciwu. Na grupie facebookowej, której celem jest uwypuklanie tego, co można polepszyć w naszej stolicy, pojawiła się krytyka polityki niekoszenia trawników w okolicach pl. Katedralnego, napisana przed przewodnika miejskiego. To nowa „ekologiczna” moda, która przyszła z Paryża przez Warszawę (w tych miastach wygląda to okropnie). Wilno nigdy nie miało tylu zwiedzających, ile Paryż czy Barcelona, a sektor turystyki leży od dwóch lat. I tu popisała się niesamowitą butą i arogancją Donalda Meiželytė z Partii Wolności. Wypomniała przewodnikowi miejsce zamieszkania (koło Kowna) i poradziła mu, aby turystów zabrał do ogrodu bernardynów, bo tam jest ładnie. Tyle że większość przewodników nie może ot tak wybierać, bo muszą się stosować do tras wyznaczonych przez klientów (biur podróży), no i nie tylko wilnianie prowadzą wycieczki po Wilnie. Zablokowała użytkownika, zanim zdążył jej grzecznie odpisać! I to tylko przez heheszkę! Mer Šimašius? No cóż, w momencie kiedy wszystkim jest trudno, wprowadza inflację parkingową. Rząd? W momencie kiedy Litwa cierpi na niedobór narodzin dzieci i emigrację, ten decyduje się ciąć wydatki na urlopy macierzyńskie. Apatia ludu im pomaga. Oby nastąpiło mądre przebudzenie.

    Jerry Meijer


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 23 (68) 11-17/06/2022