Więcej

    Ostatnie lato naszej cywilizacji?

    Spacerując kilka dni temu po placu św. Marka w Wenecji, pomyślałem, że może to już ostatnie lato – a przynajmniej jedno z ostatnich – naszej cywilizacji. Może to już prawdziwy schyłek Europy, jaką znamy, w której szczególną rolę pełnią miejsca święte (kościoły i katedry), najczęściej znajdujące się w sercu zarówno dużych miast, jak i mniejszych miejscowości.

    Czytaj również...

    Skąd taka dziwna i niewątpliwie pesymistyczna myśl w pięknym słonecznym dniu, na placu w jednym z najcudowniejszych miejsc na świecie? Otóż przyszła do mnie po wizycie w katedrze św. Marka, której przeważająca część jest przez większość czasu dostępna jedynie dla turystów, którzy zapłacą za wstęp, nie zaś dla ludzi, którzy chcieliby się w niej modlić.

    Obraz z Wenecji wciąż nie daje mi spokoju. Jak to się stało, że najpiękniejsze świątynie w Europie zamieniliśmy w zarabiające na siebie swoiste muzea? Czy naprawdę nie można inaczej zapewnić utrzymania świątyń, by otwierając je dla zwiedzających, jednocześnie nie ograniczać ich sakralnego charakteru?

    Czytaj więcej: Ksiądz z parafii im. św. Jana Bosko – Kawalerem Orderu Gwiazdy Włoch

    Tymczasem katedra św. Marka w Wenecji jest dosłownie opanowana przez turystów jako jeden z celów (jak każdy inny) turystycznej eskapady. Tej katedry ludzie zazwyczaj nie odwiedzają, by się w niej pomodlić, by obcować w niej z Bogiem, by oderwać się na chwilę od tego, co tu i teraz. Próżno by szukać tam jakiegoś pielgrzyma. Na pewno tacy są, ale giną w tłumie zwiedzających. Większość odwiedzających przechadza się po niej spacerem, nadając relację na social media, przyglądając się dziwnej grupce modlących się w bocznej kaplicy, no i oczywiście płacąc za wstęp. O zgrozo, wielu mężczyzn wchodzi do katedry w kapeluszach czy czapkach i nikt im nie zwraca uwagi na niestosowność tego zachowania. Ludzie głośno rozmawiają, jedzą, robią zdjęcia, nawet wtedy, gdy garstka wiernych uczestniczy we mszy świętej.  

    Czytaj więcej: Po wiedzę do Włoch

    Co zatem zostało z katedry św. Marka poza wspaniałą architekturą i sztuką sakralną? Czy to wciąż bijące serce Wenecji? Zresztą los katedry św. Marka nie jest obcy innym wspaniałym świątyniom w Europie i na świecie. Czy można utrzymywać, że prawdziwą katedrą jest miejsce, które funkcjonuje, sprzedając bilety wstępu, a którego wejścia strzeże specjalnie powołana ochrona i którego większość powierzchni przeznaczona jest zazwyczaj na zwiedzanie?

    Dużo podróżuję po świecie i wiem, że w wielu najcudowniejszych świątyniach tak właśnie jest, że biletuje się wstęp, a funkcje sakralne są ograniczone. Co prawda zazwyczaj w małej kaplicy bocznej są jeszcze odprawiane msze (uczestniczy w nich niewiele osób), ale tak naprawdę wierni są w zdecydowanej mniejszości, jakby „przeniesieni z przeszłości”, może jako dodatkowa atrakcja. Niemniej doświadczenie w Wenecji jakoś szczególnie mnie zatrzymało. Może tu chodzi o coś więcej niż tylko te pełne turystów (a nie pielgrzymów) zabytkowe katedry? Może to już ostatnie dni naszej cywilizacji?

    Pomyślałem, jak mogła wyglądać katedra św. Marka np. w latach 60. czy 70. ubiegłego wieku, gdy turyści, wchodząc do świątyni, wkraczali jednocześnie do innego świata, czyli sfery sacrum, a właściwe proporcje między potrzebami zwiedzających a charakterem miejsca były zachowane, bo nie liczył się tylko zysk i obrót.

    Czy dzisiaj mamy miejsca „wyłączone z obrotu”, nienastawione na komercję i przenoszące człowieka w świat ducha? Czy „uratujemy” nasze katedry, a przez to naszą cywilizację? Nie chodzi mi o sianie katastrofizmu, tylko o postawienie pytania, co jest dla nas naprawdę ważne: zyski z biletów czy uszanowanie sacrum, dzięki któremu powstały tak wspaniałe dzieła architektury? Jeżeli chcemy, żeby to lato nie było ostatnim w historii naszej cywilizacji, zastanówmy się przez chwilę nad tym, jak ocalić nasze katedry i kościoły, a zarazem nas samych, przed coraz bardziej wszechogarniającym profanum.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 31 (91) 06-12/08/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Odchodzący rok w optyce wileńskiej kultury. Przegląd subiektywny i życzenia

    To oczywiście będzie bardzo subiektywny przegląd, jednak sądzę, że warto przypomnieć, jak różnorodne inicjatywy kulturalne udało się zrealizować. Oto moja kulturalna „szóstka wileńska” z odchodzącego 2024 roku. Międzynarodowy Kongres Literatury W maju Wilno – jako miasto literatury UNESCO – zorganizowało Międzynarodowy...

    W poszukiwaniu Betlejem

    Niemal dziesięć lat temu odwiedziłem Betlejem podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej. Miasto tętniło życiem, a sama bazylika Narodzenia Pańskiego wypełniona była po brzegi. Dzisiaj jest zupełnie inaczej, na skutek kolejnej eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Do miasta nie przybywa zbyt wielu pielgrzymów,...

    Nie spieszmy się do świąt!

    Tytuł tego felietonu wielu może się wydać co najmniej dziwny, jeśli nie obrazoburczy. Jak to „nie spieszyć się do świąt”? Jak to nie cieszyć się ze zbliżającego się Bożego Narodzenia, które nie tylko w wymiarze religijnym, lecz także społecznym...

    Listopadowe Wilno

    Listopadowe Wilno może się kojarzyć z szarością, z nadchodzącą zimą, z upamiętnianiem zmarłych. Krótsze dni, dłuższe noce. Krajobraz nie mieni się już różnymi barwami liści, słonecznych promieni coraz mniej, a za to coraz chłodniej i ciemniej. Ogólnie rzecz ujmując...