Więcej

    Siano, siano, siano…

    Gdyby Pieter Bruegel żył w dzisiejszych czasach, najprawdopodobniej nie namalowałby swojego słynnego obrazu „Wojna postu z karnawałem”. Zarówno w jego ojczyźnie, Niderlandach, jak i w świecie zachodnim jedna ze stron owej symbolicznej konfrontacji przestała bowiem istnieć.

    Żyjemy obecnie – by użyć sformułowania Michaiła Bachtina – w „kulturze karnawałowej”, gdzie nie ma miejsca na post, ascezę, umartwienie. W świecie nastawionym na błyskawiczne spełnienie sens traci nie tylko Wielki Post, ale także okres oczekiwania, czyli Adwent. Wymownym tego przykładem jest pojawianie się bożonarodzeniowych ozdób świątecznych w miejscach publicznych już po Zaduszkach. Oczywiście jest to związane z nakręcaniem spirali konsumpcyjnej przed sezonem grudniowym. Dzisiejsza kultura Zachodu koncentruje się wokół dwóch spraw: konsumpcji i rozrywki, a więc wokół tego, co było ideologią schyłkowego Cesarstwa Rzymskiego i zawierało się w głośnym okrzyku „chleba i igrzysk!”.

    Dekadencja imperium zaczęła się wraz z zanikiem cnót obywatelskich, dobrych obyczajów i moralności. Chrześcijaństwo przetrwało, ponieważ w centrum stawiało krzyż, a więc ofiarność, bezinteresowność i gotowość do poświęceń. Z tym wiązały się różnego rodzaju ćwiczenia duchowe, medytacje i praktyki ascetyczne. Bez nich trudno było wyrwać się z kołowrotu bieżących zdarzeń, zatrzymać na chwilę, wyciszyć się, przemyśleć, co jest naprawdę w życiu ważne. Jest coś zadziwiającego w tym, że jeśli współczesna kultura zachodnia chce przedstawić postać symbolizującą kontemplację duchową, to sięga po figurę mnicha buddyjskiego – tak jakby w zachodnim kręgu cywilizacyjnym nie istniała już żadna postać zdolna do zadumy i zachwytu nad zagadką bytu.

    O ile Pieter Bruegel miałby problemy z przedstawieniem współczesnej wersji wojny postu z karnawałem, o tyle Hieronymusowi Boschowi nie nastręczyłoby kłopotów powtórzenie dziś motywu innej walki, namalowanej przez niego przed stuleciami. „Wóz z sianem” przedstawia furę pełną skoszonej trawy w eskorcie możnych tego świata, a wokół toczy się mordercza walka między ludźmi niższych stanów. Podrzynają oni sobie gardła, zadeptują się, oszukują, popełniają każdą nikczemność – byle wyrwać dla siebie z wozu garść słomy. Wszystko po to, by zdobyć siano, siano, siano… Do tego jednak, by zobaczyć to wszystko na obrazie Boscha, potrzeba na moment zatrzymać się i zastanowić. 


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 46(134) 19-25/11/2022