Więcej

    Jerzy Orda, Wilno i anarchia

    W tym tygodniu w Wilnie miała miejsce premiera dokumentalnego filmu „Jerzy Orda. Anarchista w duchu św. Augustyna” w reżyserii Dovilė Gasiūnaitė oraz według scenariusza Ilony Lewandowskiej.

    To bardzo dobra wiadomość dla wszystkich miłośników ukochanego miasta nad Wilią, ale także dla każdego humanisty chcącego dzięki historii zrozumieć przeszłość, a także jej znaczenie dla teraźniejszości i przyszłości. Powstało bowiem dzieło, które nie tylko ubogaca naszą wiedzę o XX-wiecznym dziedzictwie wileńskiego humanizmu, lecz także może doskonale przypomnieć o najważniejszych i niezwykle aktualnych dla nas dzisiaj wartościach, za którymi Jerzy Orda w swoim życiu podążał i które realizował. Przybliżenie postaci Jerzego Ordy, humanisty w najlepszym tego słowa znaczeniu, wybitnego wileńskiego historyka i działacza społecznego, zmusza do refleksji nad współczesnym stosunkiem do takich pojęć, jak: wolność, godność czy odwaga.

    W końcu: Verba docent, exempla trahunt – słowa uczą, przykłady pociągają. O co zatem chodzi z „anarchią w duchu św. Augustyna”? Mimo iż Orda sam siebie określał „anarchistą w duchu św. Augustyna”, to chyba była w tym jakaś przekora, chcąca powiedzieć, że taka anarchia jest naprawdę służbą wolności, niezależności i odpowiedzialności za swoje człowieczeństwo. Bo przecież zawołanie św. Augustyna: „Kochaj i rób, co chcesz”, wymaga uprzednio zdefiniowania tego, czym jest miłość. A prawdziwa miłość w ujęciu chrześcijańskim jest przecież dojrzałym wyborem, przyjęciem swojej godności jako człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, a w konsekwencji także odpowiedzialnością za siebie i za innych.

    Taka miłość, chociaż z perspektywy reżimu totalitarnego czy autorytarnego może wydawać się nawoływaniem do anarchii, w rzeczywistości jest najpełniejszym wprowadzeniem pokoju, dobra i wolności. To trochę tak, jak ze świętymi, którzy dla świata są szaleńcami (anarchistami), a w rzeczywistości to ci, którzy mają siły i odwagę, by bezkompromisowo pozostawać wiernymi miłości przekraczającej ludzkie wyobrażenie i możliwości. Paradoks polega na tym, że kochając tak, jak wskazywał Augustyn, sprawiamy zarazem, że nasze wybory nigdy nie krzywdzą, nigdy nie opowiadają się za złem, nigdy nie obracają się przeciw człowiekowi i jego godności, chociaż człowiek pozostaje wolny i może wciąż wybierać między dobrem a złem. I to jest moim zdaniem jedna z najpiękniejszych lekcji życia, o której przypomina powstały film.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 47(137) 26/11-02/12/2022