Kolejny absurd reżimu Łukaszenki. Białoruś znów znalazła sobie powód do uderzenia w Polskę. Tym razem posłużono się… żubrami. Tamtejsze MSZ wydało oświadczenie, w którym stwierdzono, że wybudowana na granicy polsko–białoruskiej zapora zagraża tym majestatycznym zwierzętom.
Skąd nagle taka „troska” o żubry? I to nie np. resortu ds. przyrody, a politycznego działu. Białoruskie ministerstwo spraw zagranicznych sprecyzowało, że „mur zbudowany przez Polskę na granicy z Białorusią zagraża bezpieczeństwu żubrów”. Zdaniem urzędu ogrodzenie doprowadzi do izolacji i zubożenia populacji żubra jako gatunku najbardziej wrażliwego genetycznie. Strona polska, zmuszona do odpowiedzi na taki ciemnogród, zaznaczyła tylko, że „pula genowa żubrów jest w zasadzie ograniczona, ponieważ wszystkie pochodzą od tych samych osobników, które pojawiły się tam w latach 20. XX wieku w wyniku działań ratunkowych ówczesnego rządu polskiego”.
Nie udało się Łukaszence z genetycznym wzbogaceniem Europy, wypychając ordy, otumanionych obiecanym szczęściem nielegalnych migrantów, to teraz martwi się o zdrowie żubrów…
Tymczasem Polska najeżyła się. Dosłownie. Rozpoczęła stawianie dodatkowych umocnień obronnych — jeży przeciwczołgowych. Tym razem na pancerną migrację zmutowanych sąsiadów.
Czytaj więcej: Przyroda dobrem eksportowym Polski: Przygarnij pan żubra!