Więcej

    „Barbarzyńca i antysemita”

    Takimi właśnie słowami – „barbarzyńca i antysemita, a nie mer” – określił kończącego kadencję mera Wilna Remigijusa Šimašiusa Daniel Lupshitz, komentując prace na Górze Boufałłowej, której „rewitalizacja” na razie ograniczyła się do wycięcia mnóstwa zdrowych drzew i utrudnienia mieszkańcom życia.

    Można by dodać do tego dużo innych określeń, ale moim zdaniem konieczne jest jeszcze jedno: „kłamca”. Ostatnio kolega znalazł u siebie w samochodzie plastikowe narzędzie do zdrapywania lodu z szyb samochodu. Na nim – hasła wyborcze: „Miejsc parkingowych wystarczy dla wszystkich”, i z drugiej strony: „Głosuj na Remigijusa Šimašiusa”. „Politycy i urzędnicy są takimi samymi ludźmi jak my wszyscy. Bywają źli, zmęczeni, odczuwają sympatie i antypatie. I właśnie w tym miejscu rozpoczyna się ich korupcja – nie od momentu wzięcia pieniędzy, ale od złych decyzji, które podejmują pod wpływem zmęczenia, nastroju, a nie kierując się zdrowym rozsądkiem”. To są słowa Remigijusa Šimašiusa, wygłoszone w 2014 r. na konferencji „Działaj.

    Rządź. Prowadź” na Kowieńskim Uniwersytecie Technicznym. Być może zapomniał później, co mówił, wszak pamięć taka zawodna. Tak samo jak pewnie woli nie pamiętać wydania reżimowi Aleksandra Łukaszenki białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego (sprawa z 2011 r.). Wiele rzeczy można zapomnieć, jak choćby obietnicę usunięcia nagrobków z różnych schodów i chodników Wilna. Ale kamień pamięta – i ludzie pamiętają. Nie będzie zapomniane, jak odchodzący (jakże szkoda, że tylko do ław radnych) mer wprowadził w mieście dyktaturę piarowców, obsadzając nimi nawet stanowisko głównego inżyniera miasta. Jak doradcy mera chodzą po mieście i robią transmisje w internecie, na których wyzywa się ludzi z użyciem ruskiego matu.

    Jak wdrażane są projekty bez uzgodnienia z Państwową Inspekcją Budowlaną (proszę mi wyjaśnić, czym to się dokładnie różni od budowy tzw. domu moskwy w Wilnie?). Mówi się, że świat idzie ku lepszemu, kiedy ludzie sadzają drzewa, wiedząc, że to nie oni będą się cieszyli ich cieniem. To nie jest ten przypadek. W Wilnie ścina się drzewa, żeby już teraz ktoś mógł się cieszyć pieniędzmi podatnika, bez przejmowania się nie tylko przyszłymi pokoleniami, ale i tym, co myślą współcześni. Ignorując wszelkie zasady życia w społeczeństwie i zdrowy rozsądek. Do czego takie zachowanie prowadzi, panie Šimašius?


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 16(46) 22-28/04/2023