Niedawno w Lublinie polska policja zatrzymała obywatela Republiki Czeskiej, 36-letniego Tomaša Čermáka. W sierpniu został on – jako pierwsza osoba w historii swego kraju – skazany za wspieranie i propagowanie terroryzmu. Otrzymał karę 5,5 roku więzienia, jednak nie trafił za kratki, ponieważ uciekł za granicę.
Mężczyzna wszedł w kolizję z prawem w zeszłym roku. Zaczęło się od tego, że sprzeciwiał się sanitarnym obostrzeniom związanym z covid-19. Z czasem jednak zradykalizował się i w proteście przeciw pandemicznej polityce rządu zaczął wzywać (w transmitowanych na żywo nagraniach w internecie) do obalenia władzy, spalenia Senatu i wyprowadzenia Czech ze struktur NATO i Unii Europejskiej. Jako cel ataku wskazywał posłów, senatorów i ministrów, których należy potraktować jak bydło, wrzucić do rzeki i pozbyć się raz na zawsze.
Čermák został też skazany przez sąd na pół roku więzienia w zawieszeniu za nawoływanie w mediach społecznościowych do nienawiści wobec Ukraińców. Jego niechęci do Ukraińców towarzyszyła równie wielka fascynacja Rosją. Gdy zbiegł za granicę, władze czeskie rozesłały za nim międzynarodowy nakaz aresztowania.
Uciekinier nie zaprzestał jednak aktywności w cyberprzestrzeni. W internecie zaczęły się pojawiać jego nagrania, w których informował, że znajduje się na terenie Rosji i stara się tam o uzyskanie azylu politycznego. Nie szczędził przy tym przekleństw i gróźb pod adresem czeskich polityków, zwłaszcza ministra spraw wewnętrznych Vita Rakušana. Wzywał też naród do oporu wobec władzy.
Opowiadał m.in. o tym, że przebywał na Białorusi, walczył na froncie ukraińskim, a nawet że pozostaje w kontakcie z Władimirem Putinem. Rozpowszechniał też wiele fake newsów, dlatego został nazwany upiorem czeskiej sceny dezinformacyjnej.
Mówił, że jego zamiarem jest stworzenie nowej Czechosłowacji. W tym celu wezwał swoich sympatyków, by wspierali go materialnie i wysyłali mu środki na konto, którego numer podał.
W rzeczywistości nigdy do Rosji nie dotarł, za to przebywał bezpiecznie w Polsce. Niektórzy z jego zwolenników musieli poczuć się zdradzeni, gdy okazało się, że ich bohater oszukiwał ich, wyłudzając pieniądze. Część fanów Čermáka, którzy nazajutrz po zatrzymaniu go w Lublinie zebrali się przed ambasadą rosyjską w Pradze, nie dała jednak wiary doniesieniom, że ich idol został aresztowany. Według nich w ręce policji wpadł sobowtór. No cóż, pewni ludzie są niereformowalni.
Czytaj więcej: Znawcy terroryzmu
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 47 (136) 25/11-01/12/2023