Tomasz Otocki: Ile Polacy wiedzą o Gustawie Manteufflu?
Dr Radosław Budzyński: Myślę, że coraz więcej. Jest wiele działań podejmowanych przez badaczy dawnej polskiej kultury literackiej, a także instytucji zajmujących się dziedzictwem. Wydaniem tekstów Manteuffla, które nie ukazywały się od stu lat, zajmował się niedawno prof. Krzysztof Zajas, któremu udało się je przywrócić do obiegu czytelniczego. Swoje cegiełki dołożyły prof. Dorota Samborska-Kukuć i dr hab. Teresa Rączka-Jezierska. Podobnie Instytut „Polonika”, który wydał „Inflanckiego konika”, przybliżającego wiedzę nie tylko o Manteufflu, ale także o jego rodzinnym kraju. Warto dodać, że ostatnio ukazało się łotewskie tłumaczenie tej fantastycznie ilustrowanej książeczki. Na rynku łotewskim jakiś czas temu pojawił się w języku Łotyszy najbardziej znany tekst Manteuffla „Inflanty Polskie”.
Gustaw Manteuffel urodził się w 1832 r. w Drycanach. Patrzę na jego biogram w łotewskiej Wikipedii, gdzie zakwalifikowany został jako „Niemiec bałtycki”. Czy możemy powiedzieć, jakiej był narodowości? Nazwisko ma niemieckie…
Nazwisko ma rzeczywiście formę niemieckobrzmiącą, ale nie zawsze tak było. Na początku wyglądało ono zupełnie inaczej. Używano nazwiska „Szoege”, „Szey”, w międzyczasie stało się ono przydomkiem. Etymologii „Manteuffla” nie znamy, ale można powiedzieć, że rycerz Szoege przybył do Inflant, do Ziemi Marii – z Kaszub. To właśnie dlatego Manteuffel próbował udowadniać, że nie do końca jego ród ma pochodzenie niemieckie. Nikt przecież nie twierdzi przecież, że Kaszubi to Germanie, w żyłach Manteufflów musiała więc płynąć jakaś krew słowiańska. Jeśli chodzi o herb Manteufflów, to podobno miał on nosić cechy polskie.
Zatem ta sprawa jest dość skomplikowana, widocznie kultura niemiecka była atrakcyjna dla tej rodziny. Pamiętajmy, że ich ród dzielił się na kilka gałęzi: kurlandzką (protestancką, która trwała przy kulturze niemieckiej), estońską (tutaj bardzo podobnie), a także stosunkowo młodą polsko-inflancką, z której wywodził się sam Gustaw Manteuffel. Jeśli pytamy się, dlaczego Polak ma niemieckie nazwisko, to trzeba podkreślić: było to wynikiem ewolucji, zarówno formy samego nazwiska, jak i świadomości samego etnologa i historyka.
Można powiedzieć, że historia Manteuffla podobna jest do innych rodów inflanckich, które są niemieckiego pochodzenia: Plater-Zyberków, Borchów, von Rycków, z których wywodziła się matka Manteuffla.
Ale z tym zastrzeżeniem, że nie wiemy, czy rodzinę Manteufflów możemy „zapisać” do tej grupy, właśnie z uwagi na to, co powiedziałem wcześniej. Pojawia się przecież wątek kaszubski, jest zatem pewnie rozedrganie tożsamościowe. Być może Karol Manteuffel z Katzdangen (obecnie Kazdanga na Łotwie) poparłby tezę, że jest Niemcem, ale Gustaw na pewno by się temu sprzeciwił.
Manteuffel urodził się rok po zakończeniu powstania listopadowego, a kilkadziesiąt lat po przyłączeniu Inflant Polskich do Rosji. Czy wiemy coś o jego dzieciństwie, młodości, zanim wstąpił do gimnazjum niemieckiego w Mitawie?
Co do młodości – źródeł zachowało się niewiele. Trudno zrekonstruować atmosferę, która panowała w pałacu w Drycanach. Możemy się odwołać do tego, co pisało pokolenie późniejsze. Gustaw wychowywał się w domu baronowskim, prowadzonym przez matkę Marię, która była uważana za gorliwą katoliczkę, polską patriotkę, ojciec był zaś protestantem i dopiero na łożu śmierci przyjął katolicyzm. Była to arystokracja o silnym przywiązaniu do korzeni, żyła wśród Łotyszy. W jakim języku mówiło się w domu Gustawa? Na pewno musiano posługiwać się językiem polskim i niemieckim, guwernantka nauczała małego Gustawa francuskiego. Rosyjski znano chyba stosunkowo słabo. A więc tożsamość Manteufflów możemy streścić do trzech punktów: przywiązania do dziedzictwa arystokratycznego, łatgalskiej „lokalności” i polskiego katolicyzmu.
Według tego, co piszesz w książce, życie Gustawa Manteuffla podzielone jest na trzy etapy: drycańsko-mitawski, dorpacko-inflancki i ryski. Młody Gustaw idzie do gimnazjum klasycznego w Mitawie. Dlaczego nie Ryga?
Wydaje się, że z powodów czysto praktycznych, geograficznych. Mitawa była po prostu bliżej. Blisko byli także kurlandzcy członkowie rodziny, związani z kulturą niemiecką. Z nimi Manteuffel na pewno rozmawiał w języku Goethego. Jedyny związek z kulturą polską w Mitawie to było coniedzielne uczęszczanie na mszę świętą w języku polskim, razem z bratem Ryszardem i przyjacielem Lubomirem Gadonem.
Nawiążę jeszcze do gimnazjum w Mitawie – ono było bardzo prestiżową szkołą, do której chodzili także synowie szlacheccy z pobliskiej Żmudzi, przyjaciele Gustawa, np. o pokolenie młodszy Czesław Jankowski. Absolwenci szkoły w Mitawie mieli łatwiejszy wstęp na studia. Wreszcie, nauka nie odbywała się po rosyjsku, ale po niemiecku, co w dobie zaborów miało swoje znaczenie.
Czym charakteryzuje się etap dorpacki w życiu Gustawa?
Studiował prawo dyplomatyczne w Dorpacie, napisał pracę dyplomową o blokadzie Rosji w trakcie wojny krymskiej. Prawo to była kariera zaplanowana najpewniej wcześniej w rodzinie. Będąc członkiem świetnego rodu, Manteuffel znał prawdopodobnie osoby odpowiedzialne za prowadzenie polityki zagranicznej Rosji, które były pracownikami dyplomacji. Być może Gustaw planował karierę właśnie w służbie dyplomatycznej? Miał wspaniały przykład księcia Adama Czartoryskiego z pierwszej połowy XIX w. Później zdecydował się robić coś innego, ale to wynikało z okoliczności niezależnych od niego. Nastąpiło choćby powstanie styczniowe, w którym brał udział jego brat Ryszard. Gustaw nie wziął udziału w tych wypadkach z bronią w ręku, ale i tak był więziony w twierdzy w Dyneburgu.
Wróćmy do okresu studiów. W Dorpacie Manteuffel pisywał recenzje muzyczne, próbował komponować. Miał bardzo szerokie zainteresowania. Był także filistrem konwentu „Polonia”, który powstał w Dorpacie w 1828 r., a więc możemy mówić tutaj o jego jednoznacznej identyfikacji z polskością. To był konwent, który łączył Polaków z różnych zaborów, z różnych ziem I Rzeczypospolitej, jak chociażby: Podola, Wołynia czy Mazowsza.
Okres dorpacki to był okres formacyjny dla młodego Manteuffla?
Wtedy faktycznie sformował się jego światopogląd, poczucie przynależności do polskości. Ogromny wpływ na to miała dorpacka „Polonia”.
Jakie były związki Manteuffla z kulturą łatgalską?
Jest znany nie tylko jako osoba, która przetłumaczyła ukaz carski o uwłaszczeniu chłopów, ale także wydawca kalendarza po łatgalsku. Oprócz informacji o świętach kościelnych i narodowych zamieszczał tam krótkie teksty. To był początek pisanej, regularnej łatgalszczyzny. Do aktywności łatgalskich pociągał lokalnych, polskich ziemian, księża prowadzili dystrybucję. O tym się niestety nie pamięta, bo w czasach carskich i sowieckich wdrukowano w ludzi przekonanie, że polscy ziemianie byli „wrogami ludu łatgalskiego”. Tymczasem oni dawali chłopstwu do rąk narzędzia, które mogły zbudować ich tożsamość. Uważali, że trzeba ich edukować, nauczać czytać i pisać. Oczywiście, były to pewne podstawy kultury, niewyszukane może rudymenty, ale odegrały ogromną rolę, dlatego społeczeństwo Łatgalii określiło go mianem swojego przyjaciela. Trochę szkoda, że dziś upamiętniają tę postać jedynie tablice nagrobne.
Można powiedzieć, że polskie ziemiaństwo dało Łotyszom z Łatgalii szczepionkę przeciwko rusyfikacji. Ale wróćmy jeszcze do tożsamości Manteuffla.
Ona silnie była związana nie tylko z Łatgalią, ale i katolicyzmem, takie odebrał wychowanie od matki. Na łatgalski tłumaczył pieśni religijne, fragmenty modlitw, Pisma Świętego. Jego polskość, powiązana z katolicyzmem, kształtowała się zarówno w Mitawie, jak i Dorpacie czy Rydze. Przez lata funkcjonował jako jedyny polski historyk w Rydze, starał się uwypuklać obecność kultury polskiej w Inflantach, działał niejako wbrew powszechnej tendencji, która podkreślała niemieckość tych ziem, a w każdym razie dominację kultury niemieckiej.
Jak należy zapamiętać Gustawa Manteuffla z lat 70., 80. czy 90. XIX w.? Bardziej jako historyka, jako etnologa?
Akademickie wykształcenie miał nieco inne, podobnie jak słynny Tadeusz Korzon czy Józef Szujski. Oni nie byli z wykształcenia historykami. On powoli jednak wchodził w rolę historyka, to był proces stopniowy. Kluczowym elementem transformacji był przyjazd do Krakowa, już po wydaniu w Poznaniu „Inflant Polskich” w 1879 r. To była jego pierwsza poważna publikacja, zaś kolejna podróż poza Rosję, choć szczerze mówiąc, mało wiemy o jego podróżach. Wtedy dostał zaproszenie na kongres historyków do Krakowa w 1880 r. i tam poznał polskich profesorów, polską elitę historyczną z różnych zaborów: ze Lwowa, z Krakowa, z Warszawy, z Wrocławia czy Poznania. To wpłynęło na jego własne postrzeganie, na tożsamość. „Pod strzechy” jako historyk jednak nie trafił. Jego prace przeznaczone były dla wąskiego kręgu odbiorów, pomijam już przy tym niewielkie nakłady. Mógł się oczywiście „przebić”, pisząc o tak ważnych tematach, jak przyłączenie Inflant do Rzeczypospolitej, bitwa pod Kircholmem czy na temat Emilii Plater. Tutaj zaistniał.
Manteuffel przyjaźnił się z Józefem Ignacym Kraszewskim.
W dużej mierze była to przyjaźń korespondencyjna, choć poznali się osobiście w Krakowie. Kiedy Kraszewski trafił do więzienia, oskarżany za szpiegostwo, to Manteuffel, nie bacząc na konsekwencje, podjął się jego obrony w prasie. A konsekwencje mogły być ciężkie, ponadto pewne rzeczy musiały być trudne psychologicznie dla Manteuffla, który wywodził się z rodu niemieckojęzycznego, zaś niemiecka opinia publiczna w tamtym czasie nie odnosiła się przyjaźnie do Polaków.
Ciekawe także są jego związki z Elizą Orzeszkową. Był on uważnym czytelnikiem jej tekstów, doceniał jej zasługi, jeśli chodzi o pielęgnowanie polskości na Litwie, potrafił znaleźć prawdziwy sens tekstów. Manteuffla, podobnie jak polską pisarkę z Grodna, ciekawiła tematyka żydowska, kwestia, w jaki sposób można doprowadzić do zgodnego współżycia Polaków i Żydów. Gdy przygotowywano wydanie wielkiej jubileuszowej księgi pamiątkowej dla Elizy Orzeszkowej, to Manteuffel zamieścił tam swój tekst o Żydach polsko-inflanckich. Była to pewnego rodzaju ekstrawagancja. Tadeusz Korzon wykręcał się, że jest historykiem, a nie literatem, a Manteuffel podszedł do tego nieco odważniej: nie miał nic przeciwko współpracy z literatkami, jeśli chodziło o propagowanie wiedzy o Inflantach. Orzeszkowa była zresztą jego przewodniczką po skomplikowanych relacjach polsko-żydowskich. W Bibliotece Uniwersytetu Łódzkiego przypadkiem odkryłem ryskie adresy hołdownicze dla Elizy Orzeszkowej z okazji jubileuszu pracy twórczej. Okazało się, że Manteufflowi udało się zebrać kilkaset podpisów w Inflantach. Zresztą bratanek Gustawa, Marian Manteuffel, bywał w Grodnie, tylko ten wątek wymaga jeszcze dalszych badań.
Czytaj więcej: W Wilnie wspólnie czytano „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej [Z GALERIĄ]
Nie będę Cię pytał o to, jak widział stosunki polsko-żydowskie, ale zapytam, jaką miał wizję stosunków polsko-łotewskich.
Zmarł na dwa lata przed ogłoszeniem niepodległości przez Łotwę, wtedy oczywiście ruch narodowy łotewski już działał, ale pewne rzeczy trudno zrekonstruować. Pamiętajmy, że Manteuffel na początku XX w. podupadł już na zdrowiu. Trzeba się odwołać do wcześniejszego okresu, gdy Manteuffel daje Łotyszom oręż w postaci wydawanego periodyku. Może to nawet ważniejsze niż karabiny? On generalnie chciał rozwinąć kulturę łatgalską. Ale teraz pytanie: czy był świadomy, że na jakimś etapie doprowadzi to do emancypacji politycznej? Trudno powiedzieć, jakie miał zapatrywania na sprawę niepodległości Łotwy. Tego się już raczej nie dowiemy, chyba że odkryjemy jakieś nowe źródła. Mimo to nie można pominąć zasług Gustawa Manteuffla dla łotewskości w ogóle i łatgalskości w szczególności.
Co jest tutaj najważniejsze?
Wydawanie periodyku po łatgalsku, różnorakie tłumaczenia tekstów na łatgalszczyznę, zbieranie folkloru, w tym pieśni ludowych. Gdy Rosjanie zakazali drukować łotewskich tekstów czcionką łacińską, to Manteuffel przepisywał teksty ręcznie. Poza tym pamiętajmy, że tożsamość łatgalska, a więc wschodniołotewska, spleciona jest z katolicyzmem. Polski historyk wykazywał dbałość o życie religijne, angażował się w budowę kościołów na terenie byłych Inflant Polskich. Jego matka i ciotka ufundowały kościół w Drycanach, a syn sprowadził organy do tego kościoła. Chciał, by oprawa mszy świętej była jak najpiękniejsza.
Dziś Manteuffel ma biogram w łotewskiej, polskiej i rosyjskiej Wikipedii, ale nie ma w anglojęzycznej. Gdybyś miał opowiedzieć Brytyjczykowi albo Francuzowi o tej postaci, co byś uznał za stosowne?
Na pewno zacząłbym od miejsca, z którego pochodził, bo ono jest kluczowe. Wspomniałbym o kamieniach milowych z dziejów dawnych Inflant, o kolonizacji niemieckiej tych łotewskich terenów, później o przyjściu Rzeczypospolitej, Szwecji, Rosji. Po takim historycznym opisie wielokulturowości przeszedłbym do właściwego opisu biograficznego. Opowiedziałbym o rodzinie, w jaki sposób znalazła się w Inflantach, wspomniałbym o zasługach dla kultury polskiej, o jego próbach utrzymania łączności między „współczesnym” a „dawnym”. Na pewno podkreśliłbym zasługi dla Łatgalii. Myślę, że także kwestie tożsamościowe mogłyby być ciekawe dla odbiorcy z Europy Zachodniej. Pod tym względem biografia Manteuffla to idealny wręcz przykład tożsamości wieloszczeblowej.
A myślisz, że Manteuffel może być wciąż atrakcyjny dla Polaków na Łotwie?
Pytanie, ile osób o nim słyszało, nawet w szkołach polskich? Działania podejmowane teraz przez Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika” są szczególnie warte podkreślenia. Nie wszyscy Polacy na Łotwie mają korzenie „rycersko-krzyżackie”, jak pisał Manteuffel, ale mimo to uważam, że jest on dla Polaków ważny. Wiedza o tym, jak ta ziemia wyglądała w XIX w., co wtedy stworzono w sensie kulturowym, może Polakom uświadomić, jak dużo wnieśli do lokalnej kultury. Najstarsza zachowana książka po łotewsku była wydana w Wilnie jeszcze za czasów Stefana Batorego, patrona polskiego gimnazjum w Rzeżycy. Polskie ziemiaństwo wspierało rozwój piśmiennictwa łatgalskiego, a gdy przyszło się zmierzyć z bolszewicką agresją – to Polacy pokazali, że wspólnie z Łotyszami są w stanie pokonać wroga. Zasług Polaków dla tych ziem jest oczywiście o wiele więcej. Nie można stwierdzić, że Polacy za Dźwiną byli wyłącznie kryształowi, bo i wśród nich znajdowały się jednostki, o których wstyd wspominać, ale dorobku i dziedzictwa polskiego w Łatgalii pominąć się nie da. A skoro tak, to polecam biografię Manteuffla i jego rozliczne teksty, dzisiaj w dużej mierze dostępne na przykład w serwisie Polona.pl.
Radosław Budzyński (ur. 1987) – absolwent studiów literaturoznawczych na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studiował również na Uniwersytecie Warszawskim (bałtystykę) i University College London (SSEES). Jego zainteresowania badawcze obejmują m.in. kulturę I Rzeczypospolitej (zwłaszcza dawnych Inflant Polskich) oraz glottodydaktykę (edukacja międzykulturowa). Nauczał języka polskiego w Kazachstanie i na Ukrainie. Stypendysta rządów Republiki Litwy (2010) i Republiki Łotwy (2013). Publikował m.in. w: „Ruchu Literackim”, „Wielogłosie” i „JOwS”. Obecnie pracuje na Uniwersytecie Stambulskim.
Wydana przez Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika” oraz Instytut Pamięci Narodowej książka Radosława Budzyńskiego „Historyk z Inflant Polskich. Gustaw Manteuffel (1832–1916)” jest pierwszą próbą monograficznego spojrzenia na postać zasłużonego historyka. Jednocześnie stanowi ona interesujące studium tożsamości polsko-inflanckiej. Zwrócono w niej też uwagę na wątpliwości, jakie pojawiają się w wypadku badania polskiego dziedzictwa na rubieżach dawnej Rzeczypospolitej. Opracowanie to w dużej mierze bazuje na źródłach nieznanych lub pomijanych, pochodzących ze zbiorów publicznych i prywatnych, co jest niewątpliwą wartością dla czytelnika. Publikacja jest bogato ilustrowana, co znakomicie uzupełnia jej treść. Książka nagrodzona w XIII edycji Konkursu im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny Roku w zakresie historii najnowszej.
Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 02 (05) 13-19/01/2024