Więcej

    Źle położone akcenty

    Pomysły na to, by „ujednolicić” we wszystkich szkołach język nauczania, nie są niczym nowym. Urzędnicy resortu oświaty – który chyba bardziej należałoby nazywać ministerstwem uporczywego reformowania oświaty – których dynastyczna ciągłość zdaje się sięgać roku 1940, powinni mieć tego doskonałą świadomość.

    Pomijając czasy okupacji carskiej, kiedy to jedynym dopuszczalnym w oświacie językiem był „państwowy” rosyjski, zaś za mówienie zarówno po polsku, jak i po litewsku uczniowie byli karani cieleśnie – taki przykład zna też historia najnowsza. Mianowicie w latach 80. XX w. także nastąpiła fala odgórnej rusyfikacji szkół na Litwie – i również zaczynało się od tworzenia klas rosyjskich w szkołach dotąd jednojęzycznych: polskich, ale litewskich też.

    Dlatego postulaty, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, ażeby w podobny sposób „upaństwawiać” językowo szkoły polskie, budzą niemiłe skojarzenia z czasami rosyjskiej okupacji, na co przecież również Litwini powinni być wrażliwi.

    Ten uporczywy brak wrażliwości wobec polskiej oświaty buduje mur nieufności między narodami, który przekłada się także na wszystkie inne sfery życia. Pod tym względem nie dziwi, że Polacy wychodzą na ulice, żeby bronić swoich szkół. Dziwi jednak obrona przez Polaków szkół rosyjskich, które – w odróżnieniu od polskich – zawsze na naszych ziemiach miały charakter narzucanych odgórnie w celu wynaradawiania Polaków, Litwinów, Białorusinów, Ukraińców i innych autochtonicznych mieszkańców naszych ziem, co zresztą trwa do dziś. Nie mamy z rosyjskimi szkołami wspólnoty interesów, co zresztą widać choćby po tym, że byliśmy zawsze osamotnieni w bronieniu polskich szkół, kiedy te były zagrożone osobno od rosyjskich.

    Co więcej, poważnym błędem jest umieszczanie szkół rosyjskich w kategorii „szkół mniejszości narodowych” razem z polskimi, bo to będzie rykoszetem odbijało się właśnie na dobrostanie szkół polskich i reputacji całej polskiej społeczności. Obrona polskich szkół przed depolonizacją jest słuszna – tak samo jak obrona całego szkolnictwa na Litwie przed ciągłymi bezcelowymi reformami. Naturalnym naszym sojusznikiem w walce z samowolą Ministerstwa Oświaty, Nauki i Sportu jest litewska społeczność oświatowa, ale ona nie pójdzie bronić szkół rosyjskich – a to tylko dlatego, że źle rozkładamy akcenty. 

    Czytaj więcej: Protest w Wilnie. „Nie chcemy zmiany modelu edukacji mniejszości narodowych”


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 12 (36) 30/03-05/04/2024