Więcej

    Demokracja przegrywa

    Izba Reprezentantów USA nareszcie przegłosowała pakiet pomocowy dla Ukrainy o wartości blisko 61 mld dolarów (chociaż bezpośrednio na uzbrojenie pójdzie z tego tylko 13,7 mld). Głosowanie odblokowało trwający od miesięcy impas w Izbie i otworzyło drogę do wznowienia wsparcia dla Ukrainy.

    Ukraina dzisiaj jest w sytuacji dramatycznej: nie ma amunicji do haubic, nie ma rakiet przeciwlotniczych, utraciła dominację w wojnie dronów, na froncie elementarnie brakuje żołnierzy. Rosyjscy agresorzy przejęli inicjatywę na polu walki, zwiększają technologiczną przewagę, która przy dużej dysproporcji w zasobach ludzkich prowadzi do klęski Ukrainy.

    Na tle amerykańskiej decyzji otwarte pozostaje pytanie o rolę Europy w tych wysiłkach, która posiada i potencjał, i zasoby, i jakby wolę polityczną. W stolicach europejskich jednak trwają debaty, są zawiązywane koalicje czy to dronów, czy to rozminowania, czy to amunicji – a żołnierze ukraińscy tymczasem giną każdego dnia, nie mając możliwości dostojnie odpowiedzieć ogniem. Ukraina zapłaciła bardzo wysoką cenę za wewnętrzny klincz w USA i opieszałość w Europie i nie wiadomo, czy nie zaważy to na losach wojny, bowiem kilka miesięcy żołnierze na froncie mieli uczucie osamotnienia, co fatalnie odbiło się na ich morale.

    Na początku wojny wydawało się, że rządy państw demokratycznych są sprawne i zdecydowanie odpowiedzą na agresję kremlowskiego dyktatora, tym bardziej że chodzi akurat o demokratyczne wartości. Okazało się jednak, że na wojnie sprawniejsze są rządy autokratów, którzy szybciej podejmują decyzje i nie mają zahamowań przed drastycznymi wariantami. Putin wie, że ma czas, bowiem prawdziwe wybory mu nie grożą i nikt go nie odsunie od władzy w sposób legalny. Nie musi zawracać sobie głowy nastrojami wyborców, zrobi, co zechce i kiedy zechce. A jeśli ktoś zacznie oponować, to trafi albo do więzienia, albo na cmentarz. Najważniejszy dla niego jest sprawnie działający aparat przemocy podparty działającą bez skrupułów maszyną propagandową. W krajach demokratycznych jest inaczej, trzeba zwracać uwagę na wyborców, stąd też m.in. absurdalne żądania Amerykanów, aby Ukraińcy nie atakowali rosyjskich rafinerii, bo to zwiększy na parę centów cenę paliwa w dystrybutorach i trudniej będzie na wyborach. Dyktatury nie mają wyborców i w krótkim okresie są sprawniejsze, chociaż żadna dyktatura nadzwyczaj długo nie zaistniała.

    Czytaj więcej: Wielomiliardowa pomoc USA dla Ukrainy. „Na przełom na froncie jednak trzeba zaczekać”


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 16 (47) 27/04-03/05/2024