Więcej

    Siły natury karzą Rosjan

    Kremlowski dyktator skrupulatnie korzysta z niemocy tzw. kolektywnego Zachodu, który nie jest w stanie dostarczyć Ukrainie środków przeciwrakietowych. Codziennie z Rosji na ukraińskie miasta lecą zabójcze rakiety, zabijając cywilów, w tym małe dzieci. Brak amunicji do armat i haubic skutkuje tym, że Rosjanie poszerzają strefę okupacyjną.

    Putin (Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy wezwało do uznania go za bezprawnie wybranego prezydenta) wydał rozkaz swojej bandyckiej armii, by do dnia 9 maja zająć określone pozycje. Chce na „paradzie zwycięstwa” pochwalić się przed tłumem rozfanatyzowanych moskwian jakim bądź „zwycięstwem”.

    Tym czasem na froncie tyłowym zwycięża… woda. Wiosenne wezbrania rzek wraz z zaniedbanymi od lat tamami i wałami przeciwpowodziowymi (które rozpadają się jak domki z kart) czynią ogromne spustoszenia na terenach za Uralem. Toną Orsk, Kurgan, Iszym oraz wiele innych rosyjskich miast i wsi. Stany powodziowe osiągają 10–14 metrów ponad poziom zagrożenia. Gubernatorzy zalanych obwodów jak zwykle wykazali swoją postsowiecką nieporadność – ludzie ewakuują się przeważnie na własną rękę, nikt im nie pomaga. A ci, którzy pozostali w swoich domach, żadnej pomocy od władz regionu nie otrzymują. Nie ma policyjnego dozoru zalanych obszarów, bandy włamywaczy na pontonach okradają opuszczone domy i mieszkania ze wszelkiego dobra. Ludzie zaczynają się burzyć, zwłaszcza po tym, gdy gubernatorzy obiecali każdej poszkodowanej rodzinie wypłatę rekompensaty w wysokości… 20 tys. rubli (co daje ponad 250 euro). „Hojny” gest miejscowych notabli starczy najwyżej na zakup pralki. Ludzie organizują pikiety i apelują do swego kremlowskiego cara o łaskawość. Skandują: Putinie, pomóż! A car nawet nie raczy odwiedzić zdesperowanych powodzian.

    Osobiście wykazuję się niechrześcijańskim podejściem do tej tragedii. Nie czuję współczucia dla setek tysięcy ewakuowanych ludzi, którzy stracili dorobek całego życia. Dlaczego? Gdyż ludzie ci nie współczuli Ukraińcom, gdy armia rosyjska wysadziła tamę w Kachowce na Dnieprze, co doprowadziło do zalania wielkich obszarów z domami i infrastrukturą. Nikt z nich na to nie zareagował. Nadal głosują na despotę, który wciągnął Rosję w krwawą wojnę, rujnującą ekonomię ich kraju. Wysyłają swoich braci, mężów i synów, by ci mordowali ukraińskich cywilów i niszczyli ich dorobek ekonomiczno-cywilizacyjny. Trzeba pokutować za swoje grzechy.

    Czytaj więcej: Zniszczenie zapory w Nowej Kachowce zagrożeniem dla elektrowni atomowej


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 16 (47) 27/04-03/05/2024